Łączna liczba wyświetleń

środa, 1 lutego 2012

96.  Cz. I
Zdjęcia. Przeszłość zamknięta w obrazach… Akurat na wysokości wzroku, piszącego ten Blog, znajduje się ich cała galeria. Jest zdjęcie z Greckiej Meteory z nami jako kochającym małżeństwem, na pierwszym planie. ;-D Zdjęcie naszej klasy zrobione po maturze. Jestem ja na huśtawce, chyba nie mam tu jeszcze roku. Jest zdjęcie dyplomowe córki, magistra architektury i grafiki, syna, magistra też architektury, obronionego w Polsce i Danii.
Jest także zdjęcie młodszego syna, niedoszłego absolwenta Krakowskiej ASP. Prawdziwego artysty, chodzącego z głową w chmurach. Bardzo zdolnego i tak samo niefrasobliwego. Mógł skończyć tą uczelnię. Mieliśmy z Marysią tą ambicję, by wszystkim dać dobrą wędkę do ręki, by już później, sami mogli sterować swoją przyszłością. Wzgardził naszymi wyrzeczeniami, pracą ponad siły i chorobą. Szkoda. No ale cóż, to nie nasze życie. Poza tym moją zasadą jest przede wszystkim szczęście. Nie pełny portfel. A on to konsekwentnie realizuje… ;-)))  
Jednak wyznam, że mam pewien niedosyt jako rodzic… Pytam co i rusz siebie, może żeby uczył się na miejscu, nie w Krakowie, może byśmy go dopilnowali i skończył by uczelnię? A może w brew temu co mówi, jest patentowanym leniem? …
Ach może, może, może. A jeżeli tak miało być i wszystko skończy się pomyślnie. Grunt że jest zdrowy i jak widać szczęśliwy. Nie ma Go co dołować. Coś robi, tworzy, planuje, więc jest ambitny   A że nie leżą mu pewne układy na uczelni, w życiu - to się wcale nie różni ode mnie. 
Nie urodzi sowa sokoła… ;-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz