Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 25 kwietnia 2013

                 312. Ciekawy jestem, co bym zrobił i jak bym się zachowywał, gdybym teraz kończył szkołę… Tak żeby mi ubyło lat, a czasy były obecne… ;-D
Przypuśćmy że mieszkam z rodziną na wsi i kończę szkołę tak jak wówczas z moją przyszłą żoną… Przypuśćmy także, że nie mam już ojca, mama prowadzi sama gospodarstwo. Ja jestem zakochany, są inne czasy, wszystkiego w sklepach pod dostatkiem…
Co robię?
Idę na studia?
Przejmuję gospodarstwo i ślub?
Marysia idzie na studia, ja czekam i ślub?

Przyjmijmy że to środkowe – przejmuję gospodarstwo, ślub i tak jak kiedyś, mama się wyprowadza do miasta. Mamy gdzie i z czego żyć, kochamy się i przychodzą na świat dzieci…
Na razie się nic nie zmienia... Zapieprzamy w gospodarstwie, jest ciężko, kombinujemy tak jak koń pod górę, tak jak większość rolników…
W sumie, jesteśmy młodzi, nie znamy życia, nigdzie nie byliśmy. Myślimy że to tak jak jest - to tak ma być…
Żyjąc teraz, to wiemy że wpłynął na nas Czarnobyl, komuna. Zrobiliśmy kilka wycieczek po Polsce, świecie i wiemy że ta mieścina w której żyliśmy to nie cud miód i malina… Są o wiele piękniejsze rejony na ziemi i można tam się przenieść i żyć z różnych zawodów…

Przypuśćmy że mamy kryzys i wyjeżdżamy, tak jak kiedyś na zarobki do ościennych krajów… Widzimy wyścig szczurów, kolesiostwo, nie podoba nam się to... Ludzie oddają cześć MAMONIE, giną w zamachach terrorystycznych. Bogaci mają 70 % światowych dóbr, 50% ludzi sobie radzi, reszta żyje w nędzy…
Kurcze nic się nie zmienia!!!… ;-D
Zaraz znowu zachoruję, świat się zacznie walić i…

Wiecie co? Chyba niech się nic nie zmienia... 
Jest dobrze tak jak jest, a co jest przeznaczone to i tak będzie… ;-D

wtorek, 23 kwietnia 2013

                311. Ciąg dalszy…
W obcym kraju, towarzystwie, raczej witamy się ze wszystkimi, szukamy kontaktów, asymilujemy się. Ale gdy wracamy „na swoje śmieci”, wracamy też i do swoich „nawyków”… O co w tym wszystkim chodzi? Chyba naśladujemy nie te wzorce co powinniśmy…
Człowiek w sumie jest zwierzęciem stadnym, więc normalnie jako wyobcowany element powinien czuć się źle… Rzadkie odwiedziny, sąsiad tylko za miedzą… Tak właśnie spędza całe dorosłe życie… I co nie buntuje się? Jest mu z tym dobrze?

Chyba jednak nie… Całe to zachowanie, maski, gra,  świadczy bardziej o chowaniu głowy w piasek, niż zgody na podejmowanie skromnych decyzji w swoich małych ojczyznach…
Olewanie, wykorzystywanie, frustracja, chciwość… To jest efekt nie radzenia sobie w społeczeństwie. Życie przecież nie na tym polega…
Normalnym jest zakochać się, spłodzić potomków, wychować i cieszyć się z dobrze spełnionego obowiązku. A tu? Najpierw kariera, pałac, jacht, góra jedno dziecko, zlecenie wychowania dziecka kompetentnej osobie, a potem? No co potem?
Rak, wrzody, kilka lat cieszenia się majątkiem i kopniak od sąsiada… Boga? Lub wychowanego na obcego człowieka własnego dziecka… Kłopoty, zaskoczenie, obojętność.

Każdemu na koniec potrzebna jest tylko skrzynka i dziura w ziemi, a reszta?
Gdzie w tym jest radość, satysfakcja i fajne życie w śród tłumu bliskich osób? 
Takie coś jest dane niewielkiemu gronu wybranych osób… Na pewno nie ma w nim chciwców, olewaczy i pozorantów. Cieszmy się że nie jesteśmy tymi zamożnymi i jednak tak bardzo biednymi ludźmi… ;-D

niedziela, 21 kwietnia 2013

                 310. Poruszyłem niedawno w rozmowie towarzyskiej, temat naszego samopoczucia, w tłumie ludzi którym gorzej się powodzi niż nam. Gdy widzimy że ktoś choruje ciężej od nas. Gdy widzimy że ktoś jest uboższy, mieszka w gorszej dzielnicy, ma gorszą pracę…
Nie uważacie że wówczas lepiej się czujemy? Możemy wtedy pomóc, współczuć, swobodniej wyrazić siebie. Gdy jest odwrotnie, czujemy się źle, jesteśmy stremowaniu, zaszczuci, zastanawiamy się nad tym co myślą o nas- ci zdrowsi- lepiej usytuowani…
Gdy wyjeżdżamy do kraju bogatego, staramy się nie wyróżniać z tłumu, a do biednego? Od razu widać naszą wyższość. Zaczynamy pouczać, różnimy się strojem, wiedzą, mówimy w jakich warunkach na co dzień mieszkamy… Chyba bardzo lubimy okazywać swoją wyższość nad innymi?
 Jednak czy z punktu widzenia, na przykład obcokrajowca, gdy zamykamy się w czterech ścianach, w pracy spędzamy po kilkanaście godzin bez urlopów, jest nam dobrze w dystansie do innych. Czy nie widzą nas w krzywym zwierciadle i w sumie to oni nam współczują?

Czy nie bardziej jest uczciwie gdy rozmawiając z naszym sąsiadem wiemy co u niego słychać? Wymieniamy się wiadomościami, kosiarkami grillami? Witamy się i pozdrawiamy na naszym osiedlu obcych, by czuli się lepiej, by czuli że są zaakceptowani. Bo przecież są tacy jak my… Czasem, powiem krótko, widzę że zamiast ich przytulić, wolimy ich kopnąć, lub olać…
Jednak sami na ich miejscu chcielibyśmy, by nas traktowało z szacunkiem, radością, zrozumieniem.
Skąd taka dysproporcja w myśleniu? Czy dlatego czujemy się w pracy wykorzystywani, samotni i zastraszani, bo robimy to samo z naszymi bliskimi? Czy to jest taka moda? Taki styl życia? Przyzwyczajenie?
CDN…        

piątek, 19 kwietnia 2013

              309. Nie wydaje Wam się że niektóre Instytucje Państwowe jak Ministerstwo Finansów, są przesiąknięte strukturami mafijnymi, a Ministerstwo Sprawiedliwości tak skostniale że wręcz sparaliżowane? W niektórych regionach kraju też, ci na których idą nasze podatki by nas chronili i dbali o nasze interesy, stali się tak chciwi na kasę, że czasem tylko mediom udaje się takie afery ujawnić rozwiązać. To wszystko jest tak bezczelne i szyte grubymi nićmi że aż źle się człowiekowi robi.
Ma się jakieś tam ideały, ma chęci, potrzebę normalność, a tu stanie taka „suka” na drodze i wszystko powywraca do góry nogami. Tak że się żyć odechciewa i traci wiarę w cały ten zdaje się poprawny system…
Coraz bardziej wątpię w poprawność tej machiny i żebym był młodszy i zdrowy, to najprawdopodobniej wyniósł bym się gdzieś na „bezludne wyspy”. Mam tego po prostu dość.
Wiem że media o dobrych rzeczach rzadko mówią, a bardzo chętnie o złych. Ze to sprawia wrażenie totalnego rozp… Ale ja już tego mam dość i wyłączam siebie i telewizor i wychodzę normalnie z domu na długi spacer.
Szlag by to ruter na kilka godzin się zawiesił. ;-D 

środa, 17 kwietnia 2013

              308. Po przeprowadzce gdy trzeba mi było zmienić lekarza domowego, wybrałem młodą lekarkę. Po pierwsze małe kolejki, po drugie można powiedzieć co się chce (skierowanie, badanie) Lekarza młodego można sobie wychować i się zaprzyjaźnić. Co teraz po kilkunastu latach? Pani stała się doświadczonym lekarzem, a ja dalej mówię, co potrzebuję i rzadko kiedy wywiązuje się na ten temat dyskusja… ;-*

wtorek, 16 kwietnia 2013

                   307.  Zauważyliście, że jak ktoś sprawuje jakąś funkcję przez kilka kadencji z rzędu zaczyna mu odbijać? Tak macie rację, to nie reguła i raczej ludzie o pewnych pozytywnych społecznie zasadach, które wynieśli z domu, się nie zmieniają...
Ale jakże często, ktoś ubiegający się o stanowisko obiecuje jedno, a po latach obrósłszy z piórka znajomości i układów, robi się już dla podwładnych nie do wytrzymania. Staje się takim bufonem nie liczącym się opinią, zdaniem innych oraz ogólnie przyjętymi formami grzecznościowymi. Otoczywszy się „gronem ludzi zaufanych” traci kontakt z rzeczywistością…
A później, no cóż… Często odchodzi z pracy w niesławie, z wilczym biletem i na kopniakach podwładnych
Ale znam też i inne przypadki, niereformowalne niestety…
Gdy nie przyjmując krytyki stara się iść dalej do „przodu”…
Ale to już kwalifikuje się raczej do struktur mafijnych, lub szpitala psychiatrycznego… ;-* 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

              306. Wiecie co to jest „Prezes”? Jest to osoba zasłużona lub powszechnie szanowana. W świetle prawa nie wiąże się to z żadnymi zobowiązaniami dla dwojga stron. Inaczej w firmie jest to osoba wyłoniona z pośród akcjonariuszy do kierowania biznesem. Gdy jest w grupie mniejszościowej – musi odejść.  
To nie jest żadna dożywotnia funkcja i w każdej chwili może być zwolniony gdy nie spełni oczekiwań. To osoba tylko kierująca instytucją. Tak jak każdy pracownik. Z tym wiążą się profity i granty, ale nie o tym tu chciałem... ;-D
            Jest Prezes Rady Ministrów, Prezes Banku, Prezes PIS- u… To nie są osoby nieomylne i nie do ruszenia, choć niektórzy myślą odwrotnie… ;-D
W administracji, z racji definicji, musi służyć, pomagać i kierować uwzględniając głos większości. Chyba niektórzy o tym zapomnieli otoczywszy się ludźmi próżnymi, karierowiczami i lizusami, oraz machiną umiejącą manipulować opinią społeczną, upewniającą ich i innych swoją postawą, że są jedyną słuszną większością. - Dokładnie tak jak chce ich Guru - Prezes… ;-D  

sobota, 13 kwietnia 2013

                 305. Były niedawno filmy o katastrofie Smoleńskie na dwójce publicznej. Ja osobiście nie wierzę w zamach… Wątpię by ktoś chciał sobie brudzić ręce takim „Towarzystwem” a już na pewno nie Putin. Sztuczna mgła, wybuch na pokładzie albo zestrzelenie. Śmiechu warte…  
Ale oglądając filmy, bardzo widoczne są braki w zabezpieczaniu miejsca wypadku. Niekompetencja, popłoch, nieprzestrzeganie procedur, strach przed władzami. Jak mogę inaczej odbierać przesuwanie wraku samolotu spychaczem, wybijanie szyb łomem, kradzież kart bankomatowych i wiele, wiele innych…
A władze? Jedni mówią jedno, drudzy odwrotnie, a po tygodniu zmiana stanowiska… Toż to parodia… Widzieliście jak prowadzone jest śledztwo policyjne po zbrodni. Dokładne przeszukanie terenu, patyczki z numerkami i miarkami, opisanie przestępstwa, a nawet używanie GPS-u. To taka sama sytuacja, tylko więcej dowodów do ogarnięcia.
Najpierw ogradza się teren na którym leżą dowody i wszystkie ślady wypadku. Wyprowadza wszystkich postronne osoby poza ogrodzenie. Zabezpiecza się czarne skrzynki i wszystko co jest związane z kontrolą lotu. W Polsce i w Smoleńsku i natychmiast przekazuje się te materiały komisji fachowców. Mówi się że karetki przyjechały i odjechały. Ja mówię że zachowały się bardzo profesjonalnie. Nic tam już po nich…
Potem równocześnie zbiera się szczątki samolotu, szczątki ludzi i ich własność. Szczątki samolotu dokładnie oznacza robi fotografie i za pomocą GPS-u zaznacza miejsce gdzie zostały znalezione. Układa się je w hangarze chronologicznie, albo według planu jak zostały odnalezione. Tak żeby można było za pomocą programy komputerowego odtworzyć całą tą sytuację. Tak samo powinno się robić ze zwłokami. Opisać miejsce, worek i umieścić do dalszego badania w chłodni prosektorium. To chyba logiczne. Żadnego pośpiechu, z całą fachowością, bez politycznego zamętu i nacisków.
A tu… Zostali prawie wszyscy wpuszczani. Spacerowano między szczątkami i bezczeszczono zwłoki. Niekompetencja, pośpiech, strach przed przełożonymi. I to zarówno w Rosji jak i w Polsce.
Dla mnie to tak jakby system się zawiesił, padły wszystkie zabezpieczenia procedur…

Więc nie dziwmy się, że z tego względu odżyły na nowo wszystkie animozje, partyjne przepychanki, nienawiść. Odżyły stare wspomnienia i historyczne uprzedzenia…
Tragedia tragedią. Ludzie giną w wypadkach. Ale w tym wszystkim najgorsze jest nieliczenie się z głosem rozsądku. Bylejakość, zamiast fachowości, żadnego przestrzegania procedur. Zwłaszcza na początku.

A w polityce… Prawdziwe dno. - Panie Donald, jeśli nie czerwona kartka to na pewno żółta. Pomimo szacunku jakim Pana darzę.  Mam nadzieję że nie będzie mi dane przeżywanie znowu takich sytuacji. Prawdziwie szkoda jest mi rodzin tych co zginęli. Jaką traumę przeżyli i przeżywają nadal, tylko możemy się domyślać…

piątek, 12 kwietnia 2013

                   304. Lubię filmy które zapadają w pamięci, o których myśli się dłuższy czas, które się pamięta… W naszej kablówce często można trafić na film na którym się myśli. Na którym przez dziesięć czy dwadzieścia minut nie wiadomo o co chodzi, a później nie można oderwać od niego wzroku. Taki obraz potrąca strunę która tkwi w naszej duszy gdzieś głęboko.
Mogłem przez pewien czas oglądać filmy na kodowanych kanałach, i to na nich ogląda się najczęściej te filmy. Gdy wraca się z powrotem na Polsat czy TWN, wkurzam się bo widzę tylko komercję, programy robione pod publiczkę, dla rozrywki, dla reklam ściągających tylko kasę do mediów.
Tak, dobry film ogląda się raz, jeden film w ciągu dnia i już się jest sytym… Usatysfakcjonowanym, że ktoś zrobił film o tym o czym się myślało, ale umykało to gdzieś w płytkim, upozorowanym na pozorny ład w dzisiejszym świecie.
A życie to nie jest płytka telenowela zrobiona dla reklam, by swą popularnością bawiła ludzi. Owszem, czasem mamy ochotę i na to. Ale gdy mamy czas i zasiądziemy do telewizora mamy potrzebę obejrzenia czegoś, o czym możemy później porozmawiać z żoną czy też przyjaciółmi w wolnej chwili. Nie tylko „Dupa Jasiu” piwko, grill i golonka…
Człowiek potrzebuje jakiejś głębi, sensu w tym zrobionym na kabaret świecie…   

czwartek, 11 kwietnia 2013

                303. No jestem chory na SM… To co mam rezygnować z tego powodu z marzeń? Skoro mam jeszcze siłę, zdolność kredytową i trochę oszczędności to czy nie mogę pojechać na wymarzoną wycieczkę do Tajlandii?
Całe życie tylko praca, gospodarstwo, firma i kilkunastogodzinny, swego czasu zapieprz na okrągło, w Niemczech. Wykształcić dzieci, mieć gdzie mieszkać, co jeść… Dwadzieścia pięć lat żadnego urlopu i ciężka praca. Dość!!!
Dzieci dochodzą trzydziestki, bez rodziny, potomstwa i powiem - kiełbie we łbie. Ale to ich życie - mają być szczęśliwe.
My też w końcu chcemy…
Marysia kończy magisterkę, skończyły się debety i kredyty, mamy czas i marzenie… To czemu go nie spełnić. Nie będziemy młodsi i zdrowsi, nie będziemy mieli więcej pieniędzy. Gdy przyjdą wnuki, to będziemy chcieli i z nimi spędzać trochę czasu… Świetny czas…  A jakie będą wspomnienia gdy już tylko będę jeździł na wózku… ;-D  

wtorek, 9 kwietnia 2013

                    302. Też sytuacja życiowa... Trafiła nawet jako scenariusz do jakiegoś filmu… Prawnik, urzędnik skarbowy, policjant i gość co chce coś robić bez układów… Zaczyna i za chwilę staje się bankrutem. Jego majątek zostaje przejęty...
Każdy z nas zna takie sytuacje. Albo podobna trójka i ich zamożny kolega. Układy, znajomości, Tworzenie lewych papierów i miliardowe przekręty… Podobno wykryto takich spraw 190. A ile nie wykryto…
No i jak ktoś ma założyć firmę jak takie rzeczy się dzieją… 
 „Cisze jedziesz dalsze budziesz” i pracujesz dla świętego spokoju „przy taśmie”, choć ambicję i wiedzę masz większą niż właściciel i całe to lizusowe kierownictwo…
„Ot i takie to buty”… ;-D
                  301. Czasy komuny, socjalizmu i takie tam bzdety… Dawało się habory prymitywnym prezesom  z GS-u za węgiel, nawozy, by jakoś przetrwać. Czapkowało się innym możnowładcom partyjnym by dostać kredyt, kiełbasę, czekoladę czy buty. Były układziki, znajomości i korupcja. Czy czasy komuny, czy były aż tak złe? Oglądając teraz występy idiotów w sejmie śmiem wątpić…
Kiedyś jak była jakaś jawna niesprawiedliwość można było zgiąć kolana i całując nogi jaśnie partyjniaka odwrócić złe decyzje… A teraz? Do kogo pójdziesz?
Żeby nie media, nikt by nie chciał nawet palcem kiwnąć w twoim kierunku…
Psioczy się na UN-ię, ale żeby nie ona to nie było by jeszcze jednego bata na tych S- synów. Niech ich cholera, z deszczu pod rynnę. Czy nie możemy jako społeczeństwo wybrać normalnych ludzi do Rządu, Sejmu, Gminy?
- Mówi się. - A co ja się będę wychylał, i tak mój głos się nie liczy, - olewam to, wyjadę do Londynu, - mój kolega ma duże szansę by dostać się na dobrą posadkę, będę miał znajomości, - dam w łapę i sobie załatwię…
Tak dupa…
Gdy ktoś chce coś zmienić, bo się nie godzi na taką sytuację, ma jej dość, to widzimy obracanie się bokiem, uśmieszki, półsłówka ale bez wychylania... Niech próbują, niech oni zrobią, może się uda, a jak tak, to będę później korzystał i…  ;-D

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

              300.  Kurcze. Nie mogę oglądać niektórych reportaży w TV. Szlak mnie zaraz bierze. Jak może zabrać urzędnik państwowy - komornik,  pieniądze tylko dlatego, że jest zbieżność nazwisk. Takie sprawy trwają latami, a niewinni ludzie tracą majątki… Ja sam mam kilku „bliźniaków”, sprawdzalem w Internecie.
Jak funkcjonuje ta cała administracja w gminach. Czy ludzie zamiast mózgu mają sieczkę? Czemu w śród zdaje się inteligentnych ludzi funkcjonuje ukryte, lub nie kolesiostwo, układy, czy struktury prawie mafijne.
 Nie, nie będę się denerwował tym co jest za lasami i rzekami. Ja jestem chory i nie mogę się denerwować. To moje zdrowie i moje życie. Niech oni sami rozwiązują swoje problemy.
Oni żyją w takim społeczeństwie, niech w końcu sami zaczną rozwiązywać swoje problemy. Kurcze, jak można być tak naiwnym i być aż tak obojętnym na to co dzieje się u sąsiada obok…      

czwartek, 4 kwietnia 2013

                299. Ja wiem, potrafię to zrozumieć, że jak padnie jakaś sztuka bydła dla rolnika to jest strata. Że szuka by ktoś tą padlinę zabrał i najlepiej jeszcze zapłacił. Są takie firmy co zabierają te padłe zwierzęta do różnych ferm, na przykład hodowcom lisów. To i ubezpieczenie w jakiejś części pokrywa stratę. Ale na Boga, oddać takie zwierzę do punktu skupu to przecież zboczenie. Sam widziałem jak sztuki chore, kulawe, ledwo żywe, rolnik woził do punktu skupu i błagał by toto przyjęto i zapłacili jak za zdrowe.
Tak się działo, czy teraz jest inaczej? Wątpię.
Jeśli zwierzę, trzoda, padnie w czasie transportu, to zwie się ją już padliną. Trzeba być strasznym bydlakiem, by toto przerabiać i sprzedawać hurtowniom, sklepom, jako pełnowartościowy towar…
Jednak w niektórych kręgach jest na to ciche przyzwolenie. A jeżeli tak, to jeśli się taka afera wyda nie należy mieć pretensji że Czechy, Rosja, Unia nie chce przyjmować ogólnie i w ogóle Polskiego mięsa… Sam mając nadwyżki i czując naciski hodowców tak bym zrobił.
Jak to brzmi i wygląda: - Ukryte pomieszczenia z padliną. Transport ledwo żywych i padłych zwierząt. Pracujące w nocy przetwórnie…
Jeśli chce się by Polskie mięso uważane było w świecie za bezpieczne i smaczne, to należy takie przedsiębiorstwa, hodowców, biznesmenów eliminować w „zarodku”.
Teraz to już jest po „ptakach”. Poszło w świat.. Ktoś na Polskiej chciwości i głupocie zarobi…
Trzeba było myśleć wcześniej. Teraz, dobra marka, rozreklamowany towar, zarobek, szlag trafił…