Łączna liczba wyświetleń

sobota, 30 czerwca 2012


177.  Zaczyna się lipiec - wakacje, urlopy, odpoczynek… Nie inaczej będzie i u mnie. Nie będzie mnie czasem przy komputerze kilka dni, kilka tygodni. Takie są prawa wakacyjnego odpoczynku…
Więc nie dziwcie się że wpisy będą czasem nieregularne, zawieszone gdzieś w próżni, nietrzeźwe, wesołe lub zmęczone… ;-))) I tak Was lubię. ;-*
Wszystko się z jesienią wyrówna i będzie już tylko lepiej… ;-D 

piątek, 29 czerwca 2012


176.  Euro dobiega końca, jeszcze jeden mecz na Ukrainie i koniec… Media rozpływają się w zachwytach jaki to sukces komercyjny dla Polski. Turyści mają odwiedzać nasz kraj jak rzeka… ;-D
A daj Boże… ;-D
Moim zdaniem nie było źle. Żeby nie Euro nie powstało by tyle dróg, bo nie było by okazji. Że słabe i w pośpiechu budowane? Ale są!!! Tak samo dworce, lotniska, hotele restauracje, stadiony… Jak to będzie dalej funkcjonować, to zależy teraz od właścicieli i polityki samorządów… Czy wykonawcy, a właściwie podwykonawcy dostaną kasę za to co zrobili i zainwestowali? Myślę że muszą, tylko że mogą wpierw zbankrutować. Na pewno ktoś za to beknie, ktoś uda głąba, inny powie że to pierwszy raz i dlatego popełnia się błędy… No cóż, nic nowego. Ryzyk- fizyk… Gdzie jest kasa, tam i jest ktoś kto kogo wydoi…
Ja się cieszę, że nie było większego mordobicia, bo mogło by być… ;-D Z atmosfery na stadionach i ulic obcokrajowcy są zadowoleni. To o czym ich przestrzegano się nie sprawdziło i chcą jeszcze Polskę odwiedzić…

W sumie Polska jest jak każdy inny kraj, nic intrygującego… Ale po pierwsze, okazało się że wiemy co to tolerancja i obawy że tylko syf, mordobicie i pijaństwo spełzły na pobożnych życzeniach przeciwników. Polacy okazali się tacy, jak każdy cywilizowany naród w Europie, czyli normalni… Jest co oglądać, co zjeść, przenocować i bez obrzydzenia wejść do toalety. Czyli jak wszędzie.
W ostatnich kilku latach polska się bardzo zmieniła i poładniała. Na przykład agroturystyka,  można na każdym zadupiu w przyzwoitych warunkach przenocować, dobrze zjeść, wypocząć… ;-D
Oglądam na Discovery programy o różnych krajach - ostatnio Szkocja, Finlandia i Irlandia. Bardzo chętnie bym tam pojechał. Teraz Polacy zrobili taką reklamę, że na pewno i do nas przyjedzie kupa ludzi. Nie tylko jak dotychczas na piwo, rozróby, czy autokarowe wycieczki emerytów.  U na można rzeczywiście wspaniale wypocząć, a że pogoda słaba? Na pewno w Anglii dużo lepsza… ;-)))
Mogę od kilku lat, naprawdę wszystkim polecić nasz kraj. Nie jest gorszy od innych, a że powstało wiele nowych na poziomie zajazdów, restauracji stacji paliw i nie tylko, to tylko działa na naszą korzyść… ;-D
Odwiedzajcie nasz kraj jak odwiedzacie Niemcy, Francję, Włochy czy Hiszpanię. Tu naprawdę nie jest wcale gorzej, a nawet czasami lepiej. Mamy wspaniałą przyrodę, rezerwaty, dziką nienaruszoną i wolną od komercji (jeszcze) dziką pierwotną naturę, no i spokój. Inni mają co innego a my pochwalić się możemy właśnie tym… ;-D

wtorek, 26 czerwca 2012


175.  Normalnie tęsknie za latem. Dla mnie jest trochę za zimno. Jak tu naładować akumulatory na zimę, gdy siąpi i jest góra 25 stopni ciepła. Chyba do tej pory, było w sumie kilka dni upalnych, nie licząc majowego długiego weekendu. Dla mnie i Marysi to za mało.
            Połowa czerwca i za zimno na kąpiele. A i na opalanie w słońcu było tylko kilka dni… Lipa.
Czekamy więc na prawdziwe lato. Takie jak onegdaj bywało, gdy z wody, będąc dzieckiem, się nie wychodziło…  ;-D   

poniedziałek, 25 czerwca 2012


174.  Dni Białegostoku… W tym roku krótsze, pewnie ze względu na kryzys i nieporozumienia władz miasta ze sponsorami… Ale co temu winni mieszkańcy…
            No, ale, dobrze że w ogóle są. ;-D
            Był i koncert Blue Cafe, Tańce Dworskie, Orkiestry Dęte, Teatr z Japonii, i inne atrakcje. O koncercie Sinfonii Varsovia, na Plantach nie wspomnę…
Chociaż ten ostatni, myślałem że będzie lepszy, A był zaledwie poprawny. Po tak reklamowanej orkiestrze i takich gwiazdach spodziewałem się minimum wysiłku, a tak odwalili chałturę. Ale cóż Warszawka na prowincji… Chociaż była jedna perełka w śród solistów i za to go szanuję…
Jak zwykle, przez całe lato, będzie coś darmowego na mieście i interesującego. Reszta bardzo interesujących występów niestety płatne, ale za to będzie ich sporo… Fajnie, lubię gdy się coś dzieje, bo przed laty kilkunastu… Ach sami wiecie… ;-D    

wtorek, 19 czerwca 2012


173.  Jasnym jest, że by zmierzyć się ze stereotypami, coś trzeba o nich wiedzieć. Najczęściej tak jest, że coś kiedyś usłyszeliśmy, zobaczyliśmy jakiś film, lub coś nam powiedziano…
Przy okazji Euro 2012 bardzo mnie zainteresował temat – Co o Polakach myślą inne narody. Zacząłem wertować Internet i oto co zdołałem „na szybkiego” zebrać:

 (…)  „O Polakach nie wie się wiele. Wygląda to tak - Polacy histeryzują, a inni mają to gdzieś. Nasi sąsiedzi uważają że nie ma najmniejszego powodu rozdrapywania starych ran i się o nie przy lada okazji kłócić… Uważają że jesteśmy patriotami i to bardzo agresywnymi.
Panuje o nas stereotyp że sporo się u nas pije wysokoprocentowych trunków, lubimy winić innych za swoje niepowodzenia, nie lubimy się przepracowywać.  
Tematem rozmów z sąsiadami jest zazwyczaj polityka. Uważają że Polacy mają kompleks niższości, chcą za wszelką cenę pokazać się z jak najlepszej strony, ot tak na pokaz – zastaw się o pokaż się…
Polacy zazdroszczą innym poziomu życia… Mimo wszechobecnej wiary chrześcijańskiej nie potrafią zaufać innym, nikomu nie wierzą, wszystko wiedzą najlepiej. Z każdym z osobna można się z łatwością dogadać, ale w grupie nie ma szans na porozumienie. To takie „Polskie Piekło”.  
Inni twierdzą że jesteśmy także wspaniali, dobrzy i uczynni, ale… Nie mogą być od nas bogatsi, zaradniejsi, fachowi. Polacy z zachodu Polski bardzo różnią się od tych ze wschodu, którzy są bardzo zamknięci w sobie.  
Mamy zdewastowane dworce, niedostosowane dla osób niepełnosprawnych. Brudne wolne i spóźniające się pociągi, tragiczne drogi. Lubimy się chwalić przyrodą, zabytkami, ale w sumie, z małymi wyjątkami, w porównaniu z sąsiadami są one mało dostępne i bardzo skromne, oraz mało interesujące. Jesteśmy krajem w porównaniu z innymi, zaniedbanym i chaotycznym. Nasze zrywy narodowe, uważane przez nas za romantyczne, są niezrozumiane i wręcz błazeńskie… Na stadionach boją się nas bo uważają nas za wiecznie szukających zadymy opilców Jesteśmy antysemitami i rasistami...

Wielu zauważa postęp jaki dokonał się w Polsce w ostatnich kilkunastu latach. Mówią że to już zupełnie inny kraj, ludzie zachowują się swobodniej, są bardziej tolerancyjni, otwarci. Można już się młodymi ludźmi porozumieć w obcych językach. Służby mundurowe są bardziej ludzkie.
Zmienił się stosunek niektórych narodów do Polaków po meczach na stadionach i atmosferze panującej strefach kibica. Obiecują przyjechać do nas ponownie, polecić kraj znajomym. Mówią że mieli sfałszowane, spaczone o Polsce wyobrażenie…
Ja też mam nadzieję że stereotypy zakodowane w wyobrażeniach o nas innych narodów się zmienią, bo to co napisałem powyżej nie świadczy o nas dobrze. …
            Nasze stereotypy, na szczęście, też się zmieniają przy okazji naszych podróży i odwiedzin w różnych krajach. Zauważamy że są często fałszywe. Tylko że niektórzy to potrafią spostrzec, a inni niereformowalni rodacy już nie, a szkoda… ;-D  
            Myślę że to się zmieni, nasze dzieci już są na szczęście inni niż my. Potrzebujemy jeszcze pokolenia, lub dwóch na zmiany… ;-* 

poniedziałek, 18 czerwca 2012


172.  Wrażenia po meczu Polska – Czechy…
Że Polska najwyżej zremisuje z Czechami, to serce mi podpowiadało. Że przegrali, to mnie nie zaskoczyło, przecież Polska, nie była notowana wysoko… Ale że Rosja przegra z Grecją i pojedzie do domu, to tego się nie spodziewałem… ;-D Byłem zaskoczony. Żartowałem że to wszystko wina Polaków, bo na złość Putinowi przegrali z Czechami… 
To Tusk, Prezydent i Kaczyński kazali przegrać reprezentacji i… ;-))))

No dobra, to był żart, nie będę się zniżał przecież do poziomu pewnej grupy ludzi…

Od początku miałem dystans do nikłej szansy wyjścia z grupy przez Polaków. Śmiałem się w głos, gdy komentatorzy zachwalali drużynę i snuli plany dalszych pewnych wygranych. Chciałem zobaczyć ich miny, gdy ich przechwałki spalą na panewce. Nie musiałem długo czekać, miny ich były po przegranym meczu - nie tęgie… ;-)))
Jednak, wbrew pozorom, nie miałem dużej satysfakcji z tego że to ja miałem rację a nie oni. Zaczęło mi się robić ich żal…
Chciałbym by z tych przechwałek przed meczem i późniejszej przegranej wyciągnęli jakąś naukę… Niech biorą przykład z innych, na przykład kibiców Irlandii… ;-D  

piątek, 15 czerwca 2012


171.  Ach, te postanowienie noworoczne… Czasem są „Menconce…” ;-D
Nie, no to jest ogólnie dobre…
Zmusza poniekąd, do jakiejkolwiek działalności. Postanawiasz - w tym roku postaram się zostać szefem działu, założyć firmę, zrobić prawo jazdy, kurs… Człowiek odpowiedzialny i ambitny traktuje to w pewnym sensie jak bicz, jak tą marchewkę na kiju, taki mus.
Nie wiem, ale ja należę do ludzi, którym się czasem czegoś nie chce. Zwłaszcza jak już zachorowałem na ten S.M., traktuję siebie, tak trochę nieświadomie – ulgowo. A takie postanowienie zmusza do czegoś. Do wzięcia się w garść, by się nad sobą przestać litować.  
Ciężkie to jest czasem, tak jak w tym postanowieniu o pisaniu opowiadania. Czasami wręcz się zmuszam do pisania. Potem jakoś znów idzie przez kilka tygodni i stop, brak WENY… Albo raczej chęci…

Ale ten bat, ten mus, daje mi tą siłę i satysfakcję, że gdy znowu pokonam w sobie tego lenia, rozpiera mnie duma… ;-D
Mógłbym tego nie robić, poddać się nurtowi życia, ale co wtedy z wyzwaniami? Przecież bym się wtedy zanudził… Telewizja, oglądanie telenowel, każdy dzień taki sam…

Kiedyś była praca, opieka nad dziećmi, zarabianie pieniędzy na dom, na samochód. Był zawsze jakiś cel. Gdy zachorowałem cele się rozmyły…
Wyszło na to, że albo się poddam, popłynę z nurtem, położę się i będę czekał na to co przyniesie los, albo będę szedł pod prąd, będę miał marzenia, pokonywał trudności, pisał Bloga i wymyślał postanowienia na nowy rok…
Chcę jeszcze zrobić jedną dalszą wycieczkę, może Tajlandia? Tam trzeba się jakoś porozumiewać, więc przynajmniej - komunikacyjny angielski. Muszą dbać o kondycję by tam pojechać, więc basen i siłownia. Wysiada mi mózg, więc może jaszcze oprócz zabawy z komputerem stworzę później jakąś grafikę, utwór, albo obraz jak los pozwoli…

Bo to co robię na co dzień to jest dla mnie za mało. Daje mi wielką satysfakcję, ale za mało by pokonać chorobę… Widzę to i niestety wiem. By się nie poddawać i funkcjonować na poziomie moich zdrowych przyjaciół, muszę dużo więcej włożyć siły i pracy niż oni…
Oni mogą narzekać, złościć smucić - ja nie. To co oznacza u nich gorsze dni, u mnie są objawami poddania się rzutowi choroby, osłabienia.
Ile bym dał, żeby tak jak oni móc pracować, chodzić, zarabiać. Nie mieć żadnych fizycznych ograniczeń… Ale mój bunt na nic się tu nie zda…
Są różne etapy w życiu, przeprowadzki, zakładanie rodziny, sople, dachówki spadające z dachu, czy inne wypadki.
Ja przynajmniej wiem, że z tego co jeszcze mam powinienem się cieszyć - bo może być jeszcze gorzej. Odwiedziny u moich przyjaciół na cmentarzu potwierdzają ten fakt. Nic nie jest nam dane raz na zawsze… Pokora, zaduma, mądrość powinna nam towarzyszyć na co dzień. Ale kto o tych sprawach myśli gdy się jest zdrowym, silnym, młodym i pięknym… Ja nie pamiętałem, a teraz trochę denerwuje lub śmieszy fakt że inni postępują tak samo jak ja kiedyś…
Jasiu, pamiętaj jaki byłeś i więcej tolerancji… To że funkcjonowałeś w świecie zdrowych i żyjesz obecnie jako niepełnosprawny to dla twego umysłu jest wielkim darem. Możesz zrozumieć i jednych i drugich… „Bo zdrowy chorego nie zrozumie, a ty tak”  ;-)))

czwartek, 14 czerwca 2012

170.  Stwierdzenia sprzed lat, że samolot jest bezwartościowy dla celów wojskowych. Że wszystko już zostało wynalezione. Że w komputerze 600 kB  pamięci wystarczy każdemu, radio nie ma żadnej przyszłości, itd. itp. Wydają się nam teraz bardzo śmieszne… A poglądy o kosmosie sprzed stu lat wydają się nam się jeszcze bardziej naiwne… Nawet filmy i książki science fiction, jakże już stały się nieaktualne…
Ciekawy jestem, co zostanie nam z obecnych wyobrażeń, przyzwyczajeń, za następne 100 lat… ;-D 

środa, 13 czerwca 2012


169. Organizowane jest już przez nasze koleżanki - spotkanie klasowe. Chyba na koniec lipca, jeszcze termin jest ustalany…
Hurraaa!!! Znowu się spotkamy. Już się nie mogę doczekać. Marysia będzie miała urlop, to może zostaniemy na kilka dni i wpadniemy i tu i tam… ;-D    Życie jest piękne!!!

wtorek, 12 czerwca 2012


168.  Trzeba dokładnie poznać historię i uważać by się nie dać się wmanewrować w niektóre polityczne zagadnienia…
Kto teraz wie, że w Białymstoku na miejscu Komendy Policji na Sienkiewicza stała cerkiew i że akurat w czasie gdy takie budowle były „niepoprawne politycznie”, ówczesne władze postanowiły ją rozebrać, a z cegieł wybudować poprawniejszy, Kościół Św. Rocha?
Starsi ludzie pamiętają jeszcze, że obijali zaprawę z cegieł dla murarzy stawiających mury kościoła, ale już wielu z nich zapomniało skąd te cegły się wzięły…
Czy wszyscy mieszkańcy miasta muszą o takich rzeczach wiedzieć? Absolutnie nie, ale władze już tak, dlaczego? Bo niechcący mogą rozgrzebać stare rany u ludzi, których ta przeszłość boli do tej pory…
Gmina Narew. Czas zaraz po II wojnie światowej. Partyzanci uznawani obecnie za żołnierzy wyklętych pod wodzą „Łupaszka” w czasie egzekucji zamordowali kilku nauczycieli miejscowej szkoły, wraz z ówczesnym dyrektorem Wołkowyckim. Później mieszkańcy nazwali szkołę jego imieniem i mimo jego przeszłości, są nadal z jego dumni. A nazwy szkoły, na złość nacisków z góry i kilku rodzin zmienić nie zamierzają. Po co włazić z butami gdzie ciebie nie chcą? Po ilu latach 50-60? Mieszkańcy są głupi, a ci z Warszawy oświecają ich jedyną słuszną racją… Czy na pewno cała prawda została zapomniana i nie jest przekazywana po domach i w rodzinach?
Nie można przekonywać do swych racji pokojowo, politycznie spokojnie, tylko po chamsku jątrzyć tam gdzie do tej pory był spokój?
Czy historia aby się nie powtarza? Jest tylko białe i czarne? A szare, siwe, stalowe? Ktoś obcy, świadomie, lub nie, rozgrzebuje stare rany u mieszkańców, w imię poprawności politycznej. Czy te jątrzenie, podsycanie animozji, różnic, nie przypomina wam trochę sytuacji w dawnej Jugosławii? Różne nacje, pochodzenie i odmienne religie…

Kto i w jakim celu niszczy u nas pomniki, cmentarze, symbole, tablice? Czy to robi ktoś z mieszkańców??? Śmiem wątpić…
Powtarzam - lokalne władze muszą znać historię, bo nastroje mogą się zmienić, a na to być może już ktoś właśnie czeka – Może czeka jakiś polityczny watażka, co chce zdobyć dla siebie punkty na przyszłe wybory??? ;-))) 




Acha, powinienem jeszcze chyba coś dodać… ;-D

Język którym te historie w mediach są opisywane jest … „denny”… ;-)))
Jeżeli komuś zależy na tym by być poważnie potraktowanym, to niech nie bierze przykładu z języka autorów telenowel, ale z rozpraw prac naukowych i filozoficznych. Taka historia jest odbierana zupełnie inaczej - poważnie.
Jeżeli ma ten ktoś „odwagę” o tym pisać dalej, to niech zwróci uwagę, że ten osiemdziesięcioletni teraz „dziad”, raczej wzbudza sympatię i litość, a nie złość.  Niech pamięta - to on zostanie potraktowany teraz jak sadystyczny satyr, gdy zobaczy się na jednym planie jego i tego „staruszka”
On ma na swoją obronę że miał kiedyś takie poglądy, za które już przeprosił i poniósł karę. A ty?

Mój drogi („wymyślony”;-D) adwersarzu, czym się różnisz od tych „Żydów”, „Masonów”, „Niemców”. „Ukraińców”, Prawosławnych”, „Ruskich” itd... Jeśli zachowujesz się teraz dokładnie tak jak ci o których piszesz? Nic dziwnego, że sąsiedzi się z ciebie śmieją i drwią.  Że śmieją się z Polaków, z Narodu, jeśli nie umiesz się zachować i można tobą manipulować jak tylko się chce. Jesteś przewidywalny i jest mi wstyd za ciebie. Nienawiść zalewa ci umysł, a piana gdy się cię sprowokuje wylatuje z ust. Jak można poważnie traktować takiego kogoś…

Ale się wyżyłem… ;-D Nie miałem przecież nikogo konkretnego na myśli, z góry przepraszam gdy komuś nieświadomie lub świadomie dopiekłem. Przeczytałem tylko kilka artykułów i mnie poniosło… ;-)))
 Ale mi ulżyło. Ale o to, w tym moim blogu chodzi… Bym wyładował emocje, uspokoił i był dalej słodki, że do rany przyłóż…  ;-*    

niedziela, 10 czerwca 2012


167. Rozpoczęło się Euro 2012!!! Nie pasjonuję się ani piłką ani sportem, ale tak jak każdy, obserwuję „z wypiekami na twarzy” ;-D wszystko to co się dzieje dookoła tego całego zamieszania... ;-D
Skoro już „jesteśmy” współorganizatorami mistrzostw, to bardzo bym chciał, by wszystko się udało. Nie musi być perfekcyjnie, to niemożliwe, ale bym nie musiał się wstydzić za „rodaków” - mam na myśli tych co zwą ich kibolami, Narodowoścowcami, chuliganami.
Oni też są Polakami, jednak jakże różnią się oni od tych ludzi z ulic, festynów, stadionów, uczelni, zakładów pracy… Od tych, co potrafią się opanować, okazać tolerancję zachować dystans i cieszyć się teraz z tego wielkiego piłkarskiego święta…

POLSKA BIAŁO-CZERWONI!!! 

środa, 6 czerwca 2012


166. Tak sobie myślę, gdy czasem oglądam różne śniadaniowe i nie tylko, programy w TV. Że widzę niezbyt przyjemną tendencję w tych programach. Czasami celebryta, to znaczy gość znany/a z ekranu, najczęściej z kupą szmalu, przychodzi do studia ubrany/a jak szmata. Gdy otworzy usta by się wypowiedzieć, to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Żadnego szacunku dla innych, dla telewidzów i rozmówców. Dla mnie, czyli – Janusza, od razu to się rzuca w oczy. Jestem inaczej wychowany…
W domu, przy prywatnych rozmowach, w prywatnym gronie, możemy czuć się swobodnie, (ale też bez rozciągniętych dresów czy papilotów). Ale jak już wychodzimy na zewnątrz, szanujmy swój język, swoje poglądy, wykształcenie nauczycieli, czy prezydenta. Ubierzmy się godnie do okoliczności. Możemy być oryginalni, ale niech te ubranie nie będzie stare, pogniecione i z wypchniętymi kolanami… To jest przecież żenujące.
A jak jest na ulicy, w pubie, sklepie? Jakże często spotykamy się z takimi ludźmi. Najczęściej są olewani, tak jak i oni olewają nas.
Jesteśmy jednak, coraz bardziej obojętni na takie sytuacje i niestety ten stan postępuje. Zniżamy się do poziomu tych swobodnych, świadomych swoich praw, chamskich buców…
Kurde, ja też ewoluuję na przestrzeni lat i się zmieniam. Piszę to, bo widzę że też chamieję… Oglądając te programy, widzę te niekorzystne tendencje u siebie i zaczynam się wstydzić…
Myślę że to dobrze. To dobrze wróży… Jak ja to widzę, to może jeszcze ktoś inny to zauważy, że takie zachowanie, taki styl… To wstyd i żenada.   

wtorek, 5 czerwca 2012


165.  Kupiłem żonie, następnego storczyka w doniczce. (Imieninki ;-D) 
Pomyślałem sobie, skoro kwiatek jest piękny miesiącami, a nie tylko przez kilka dni, czy tygodni, to warto spróbować kupić coś porządnego. 
Chodzi mi tu o koszt całego tego kwiatka, rozkłada się on na dłuższy okres czasu. A jak jeszcze warunki sprzyjają i zakwitnie i w następnych latach, to naprawdę kwiatek jest godny wszystkich kosztów i jest lepszy i tańszy od innych… Więc...  Niech żyją kwiaty na naszym nieco zacienionym parapecie, a nie tylko paprocie i bluszcze. ;-D
(Januszku, komu ty tak naprawdę kupiłeś tego kwiatka??? ;-))))))). )  

Basiu, tak naprawdę to przez Ciebie. To Ty nas przekonałaś, że nie jest tak drogo jak wygląda. I jak pięknie prezentuje się na oknie… (masz piękną kolekcję)
Sąsiadka z klatki mówi, że storczyk na jej oknie kwitł przez półtora roku. Niech u nas pokwitnie tylko przez połowę tego okresu, to i tak będziemy zadowoleni...
Ach!!! Jak ślicznie się prezentują… ;-D
Tyle radości, za tak niewiele, i dla obdarowanego i dla obdarowującego… ;-)))
(Przypominam że oboje jesteśmy ogrodnikami z wykształcenia, więc się nie śmiejcie.)  

poniedziałek, 4 czerwca 2012


164.  Ot tak mi przyszło akurat do głowy…
Pan Obama, prezydent, taki wykształcony… Rządzący takim wspaniałym wielkim krajem, gdzie wystarczy zasnąć by stać się bogatym. Który (kraj, nie Obama) stworzył warunki do powstania globalnego kryzysu. ( Ale jestem zgryźliwy… ;-D) Znowu popełnił gafę… ;-)))
Podobno, napisali mu przemówienie z błędem, powiedział nie tak jak powinien i cała Polska i Żydowska elita zawrzała… powiedział - „Polskie obozy koncentracyjne”

W sumie, ta „elita” ma rację. Powinien był w locie pojąć stój błąd, zaraz przeprosić, jak każdy człowiek po skończeniu „takich!!!” uczelni i się poprawić – Polskie zamienić na Hitlerowskie, obozy koncentracyjne i było by wszystko OK.
No bo na jaką cholerę (tak myślę) tyle lat się uczyć, na tak elitarnych uczelniach, jak się nie wie co się mówi, (no powtarza za innymi)… Wyrzucone pieniądze podatników… ;-D
Niech pan Obama posłucha jak mówią spikerzy w mediach, oni też muszą w skupieniu zważać na słowa. A on jest przecież - „Supermenem” władającym mocarstwem…  ;-D

A może, to jest jednak zwykły człowiek, taki jak każdy inny i może też  popełnić czasem błąd?… Jeżeli tak, to po co tak się puszyć, stawiać ponad innych, ponad prawo i przyzwoitość. Być takim zadufanym, patriotycznym narcyzem… ?

Komorowski musi uważać na ortografię, Berlusconi na kobiety, a Obama i jemu podobni, niech przyzna, że mocarstwem może kierować też i skromny, inteligentny pan, w średnim wieku… ;-)))

piątek, 1 czerwca 2012


163.  Tak sobie myślę, co by się stało, gdybym na przykład na święto zmarłych, albo przy okazji rocznicy śmierci moich bliskich. Zechciał, przykładem innych nacji, wypić na cmentarzu „zdrowie mego ojca”, zagryźć to z „nim” jajeczkiem, czy śledzikiem. Posłuchać, albo nawet zagrać jego ulubioną melodię…
Ja myślę, że szybciej by mnie usunięto z cmentarza, niż się bym na nim znalazł. Wyobrażam sobie tych ludzi pochylonych nade mną i wygrażających palcami i pięściami – „Wstyd, odmieniec, zboczony”… ;-D
A tak właściwie, oprócz tego że się muszę dostosować do większości, to gdzie jest problem?
U Prawosławnych tak jest od wieków, u katolickich Meksykanów też, więc o co tu chodzi? Że w naszym regionie brak jest tolerancji? Czy to, jest znakiem takiego zachowania? Katolickiego zachowania? No bo Prawosławnym przecież to nie przeszkadza. Znakiem tego są pisanki, święconki na grobach…
Coś w tym jest… Ja gdybym się nie bał, nie wstydził, to bym sam takie uroczystości wprowadził. Bardzo bym chciał, by na moim grobie zamiast żałobnych pieśni grana była moja ulubiona muzyka, siedzieli moi bliscy i radośnie wspominając, pili moje „zdrowie”. By robili sobie ot takie właśnie „majówki”… Cmentarz zupełnie inaczej by się zaczął kojarzyć. Czy to nie było by przyjemniejsze przejście z tego do tamtego świata? Religie i tak tworzą przecież ludzie, ewoluują razem z nimi, więc co stoi na przeszkodzie? Konserwatyzm, niechęć do zmian, pseudo religijność i nietolerancja dzisiejszego pokolenia?... ;-D