Łączna liczba wyświetleń
niedziela, 22 grudnia 2013
środa, 11 grudnia 2013
420.No, zaraz wraca Marysia. Odkurzacz
naprawiony i będzie można posprzątać. Jutro dzień sprzątania… ;-D Jutro też przymiarka
protezki. Dziś byłem u lekarza anestezjologa i urologa w sprawie poniedziałkowego
zabiegu. Już wszystko wiem. W poniedziałek mam się zarejestrować na SOR- ze w
szpitalu, zgłosić się na oddział, mają mi zrobić badania, wyniki i we wtorek
zabieg. Być może w środę już zasnę w domu, dadzą mi chyba znieczulenie ogólne,
by nie prowokować rzutu SM – u. Zasnę i się obudzę już po zabiegu… Odezwę się w
przyszłym tygodniu i dam znać jak było… ;-*
poniedziałek, 9 grudnia 2013
419. …Michnik podczas pewnej
uroczystości powiedział, że żeby kogoś zrozumieć trzeba wejść w jego buty. Trzeba
wiedzieć jakie „Buty” i dlaczego nosili Rosjanie, Ukraińcy, Niemcy, czy Szwejk… Bez tego, (to moje zdanie),
zostanie tylko narodowy kicz, „kacze” zachowania i wrogość do inności. Nie
muszę brać z nich przykładu, ale przecież nie będę się zachowywał jak ci, zdaje
się dorośli i poważni ludzie, co zachowują się jak chorzy na nerwicę i depresję…
Mnie to przynajmniej razi i odpycha.
czwartek, 5 grudnia 2013
418. Kobiety są z Wenus, mężczyźni z
Marsa. Mamy inne charaktery i pewnie to nas przyciąga. Weźmy np. film „List w
butelce” tak często przeze mnie oglądany… To dwie różne miłości. Jedna kobiety,
druga mężczyzny. W związku kobieta kocha inaczej, mężczyzna inaczej i jest
najczęściej wymiennie. Inne charaktery, mentalności, niby od razu powinny powodować
kłótnie, irytację jednak nie… Miłość też jest inna. Jeśli jedna osoba kocha „na
zabój” do końca, jak papużka nierozłączka, to druga najczęściej odwrotnie,
świadoma, akceptująca, wyrozumiała, ale z dystansem. Woda i ogień, ziemia i
niebo… Moim zdaniem dwa podobne charaktery, to stagnacja w związku nie powodująca
żadnego zaskoczenia… Jak przyjdą dzieci, to nie ma za wielkiego pola do szaleństwa,
ale przed i po? Żywioł, instynkt, lekkomyślność… Dlaczego na starość nie
zaszaleć?
wtorek, 19 listopada 2013
417. Byłem na seansie w kinie, na filmie
„Chce się żyć”… Zaskoczyła mnie reakcja widzów. Zawsze jak tylko pojawią się
napisy końcowe, wszyscy jak jeden mąż wstają i idą do wyjścia. Tu było inaczej…
Przez kilka minut widzowie siedzieli w milczeniu. Nikt nie zagadał, nikt nie
wstał by wyjść.
Film nakręcono na
podstawie reportażu który ukazał się w gazecie… Dziecko / młodzieniec / dorosły, uważany był za roślinę dopóki w wieku 27 lat terapeutka w zakładzie nie
spostrzegła że reaguje i można z nim nawiązać kontakt… Rozmawiano z nim przy
pomocy specjalnego alfabetu… Odzyskał godność, rodzinę, tożsamość,
człowieczeństwo… Ten film trzeba koniecznie zobaczyć.
Maciej Pieprzyca film „Chce
się żyć” produkcja polska…
poniedziałek, 18 listopada 2013
416. Być złym na los, na stwórcę, buntować
się całe życie - bo...?
-
To co to za życie...? Zaakceptować?
A
czy jest jakieś inne wyjście?
Ranić
ludzi, siać złość, odpychać innych? Czy to jest poprawne…?
Świat taki jest jaki jest, taki
był od wieków i ludzie mimo swojej ułomności idą dalej. Trzeba cieszyć się tym
co jest, dawać przykład innym to może jeśli nie Tobie, to innej bliskiej Ci
osobie ktoś kiedyś pomoże. Może wymyśli lek, nie wolno go zrazić swoją złością,
trzeba zachęcić. Złość mamy w Rządzie, Parlamencie i kto na tym dobrze
wychodzi? Tak... - Nie my...
Ja mam wokół swoich bliskich, dla
nich żyję i nie będę im swoimi cierpkimi słowy psuł dnia... Miałem depresję i „czyniłem
zło” przez czas jakiś i powiedziałem w końcu - DOŚĆ!!! Poszedłem się leczyć.
Moja filozofia jest taka: Świat
się nie zawali gdy w złości i cierpieniu wyzioniemy ducha... To nawet nie
zostanie zauważone.
Ale gdy akceptując to, damy
trochę radości innym… Swoim optymizmem zarazimy innych, uśmiechem damy
przykład, to myślę że zostaniemy zapamiętani jako ludzie cierpiący, ale pogodzeni
z losem, spokojni i radośni.
Może takie moje przesłanie pomoże też i
innym pogodzić się z chorobą, trudami, losem. Może taki człowiek będzie
przykładem i nie będzie rozsiewał złych fluidów na otoczenie, ale wręcz
odwrotnie... Nie chciałbym być zapamiętany jako zgorzkniały chory facet, mąż i ojciec. Chcę zostawić po sobie dobre
wspomnienia i pamięć że mimo pewnych przeciwności pogodnie umiałem spojrzeć w
przyszłość i na rzeczywistość...
piątek, 15 listopada 2013
415. W
pewnym wieku, i okresie chorowania, każdy z nas ma jakiś sposób na życie z SM-
em. Nie raz, ten ktoś, zdał sobie sprawę że to nie koniec świata i nie jest
źle, bo innych gorsze nieszczęścia spotykają. Tak to już jest...
W pewnym
momencie nam się świat wali, zadajemy pytanie dlaczego ja, „bo to przecież to wokół
mnie się świat kręci”... A potem przychodzą na świat dzieci, wychowujemy je,
kształcimy i świat zaczyna się kręcić wokół kogoś innego...
Chcemy im coś dać
od siebie, myślimy że możemy mieć na to za mało czasu i nasze problemy stają
się mniej ważne... Ot i tak się ten świat kręci.
Kiedyś nasi rodzice prym
wiedli na rodzinnych spotkaniach, robili posiłki, podawali, dbali o
atmosferę... Teraz to należy do naszych obowiązków, bo oni już nie mają siły.
Zaraz tą pałeczkę przejmą po nas nasze dzieci i.... wnuki....
Nie jesteśmy
najważniejsi i pytanie - dlaczego to właśnie my, zamienia się w - dzięki Bogu,
że tylko my... ;-D
czwartek, 14 listopada 2013
414. Na początku, już o tym kiedyś
pisałem, wkurzała mnie niekompetencja realizatorów dźwięku w muzycznych show-
ach, tak obecnie popularnych w TV. Tak mam kino domowe, ze względu na ubytki
słuchu i bardzo zwracam uwagę na błędy, zwłaszcza te które wpływają na zasobność
portfelów ludzi tam występujących lub na ich ścieżkę ich kariery… Uważam, że
teraz jest lepiej. Nie wiem czy zmienili obsługę, czy decydentów, sprzęt, czy
poszli po rozum do głowy po „mojej” ;-))) krytyce (w głowie). Ale jest już lepiej.
środa, 13 listopada 2013
413. Trochę się zszokowałem
rozmawiając z jedną z głównych osób na giełdzie papierów wartościowych. Dowiedziałem
się, że jest to przedsiębiorstwo jak każde inne - typu usługowego. Księgujące tylko
„każdy ruch grających”, a nie elitarne przedsiębiorstwo wpływające na siłę naszego
państwa... Wielu ludzi pracuje tam bez odpowiedniego wykształcenia,
doświadczenia i chyba pomyliło zawody…
Toż to szok!!! Ja chyba żyję na innej planecie...? Polska giełda to kolos na
glinianych nogach. Kilku ludzi znających się na rzeczy, oddanych sprawie i
wykształconych w tym kierunku, kieruje słoniem w składzie porcelany…? Teraz
chyba wiem dlaczego tak się dzieje i w placówkach rządowych. Kilku ludzi w
ministerstwach bez prawa głosu, „utrzymuje” cały ten kilkutysięczny, niekompetentny, „o kolesiowskich układach -
motłoch”. Toż to cyrk… Boże!!! Wolałbym chyba o tym nie wiedzieć..!
wtorek, 12 listopada 2013
412. Nie
można powiedzieć że szczepionki są be. Jeszcze nie tak dawno nasz kraj i Europę
dziesiątkowała czarna ospa, dżuma i inne cholerstwa…
Była
Hejnego-Medina, gruźlica, błonica, tężec. Szczepionki pozwoliły nam o tych
chorobach zapomnieć. Nie generalizujmy…
Ludzi
jest w tej chwili miliardy, kilka tysięcy zachorowało, być może przez
szczepionki, ale przepraszam - ilu choroby uniknęło?
Jest
AIDS, nie chcemy na nią chorować, a jednak…
Jest
SM, a jak stworzą szczepionkę to co? Powiemy, nie, dziękuję... ??? U nas
wszyscy w rodzinie byli, są zaszczepieni i to bez żadnych skutków ubocznych, czy
zatem jesteśmy lekkomyślni? A gdybym się nie szczepił, może miałbym krótszą
nogę, umarłbym na suchoty, albo dżumę?
Mam
czyste sumienie, bo zaszczepiłem swoje dzieci na wszystkie choroby i żyją na
tym świecie prawie 30 lat, nie chorują, nawet zęby mają zdrowe. Nie
przesadzajmy!
Ja bym
już pewnie umarłbym na zapalenie płuc, bo ciężko przechodziłem, a żona na
wyrostek, bo już jedną nogą była na tamtym świecie…
Nie
jestem nawiedzonym zwolennikiem chemii, ale dzięki niej wielu moich znajomych
żyje... Mój dziadek zmarł, bo osłabił organizm głupią dietą... Nie gadajmy o
kartelach farmaceutycznych, szczepionkach, chemii, bo - "to nie tak jak
myślisz kotku... " To wszystko nie takie proste jak niektórzy z nas
tłumaczą.
Ja
uważam że bez Tysabri miałbym już kilka rzutów więcej i bym był co najmniej dużo
bardziej niepełnosprawny. Takie było zrządzenie losu... Propozycja udziału w
programie, dostanie leku, byciem „królikiem
doświadczalnym”, a co miałem odmówić??? Znacie ten kawał o Panu Bogu co
kilkukrotnie podsyłał łódź topielcowi by się uratował a ten odmówił bo czekał
aż sam Bóg mu pomoże?…
Powracając
do tematu. Czy człowiek chory na raka, ma jakiś wybór??? Czy jak nerki nie
działają to ma odmówić dializ? Może odmówić i liczyć na cud… Czy wielu z nas
wyleczył cud???
piątek, 8 listopada 2013
411. Łowienie ryb sieciami powinno
być zabronione, albo znacznie ograniczone. Jedna pływająca przetwórnia ryb,
zatrudniająca kilkadziesiąt osób, zabiera zatrudnienie nawet kilku tysiącom
ludziom i ma niekorzystny wpływ na
naturę. Na mikroklimat, społeczność w regionie gdzie łowi. To dbanie o interesy tylko
garstki ludzi.
Musimy myśleć o „tubylcach”,
bronić i dbać o ich interesy. Biedni biednieją, tracą miejsca pracy, łowiska, a
pieniądze przechodzą w ręce bogaczy… Powinno być kilkaset małych jednostek
łowiących wędkami lub zwykłymi sieciami blisko brzegów, a nie jedna wielka z
siecią „jebu jego mać” mieszcząca setki ton ryb i łowiąca tam gdzie tylko jej
się spodoba…
Tak samo jest z innymi
dziedzinami gospodarki. Wola zysku za każdą cenę zakłóca relacje międzyludzkie
i ekonomiczne w regionie. Globalizacja, nie jest w każdych warunkach dobrym
pomysłem... Wyzwala wilcze instynkty i zakłóca równowagę w przyrodzie.
środa, 6 listopada 2013
410. Papierosy, brak witamin,
obniżona odporność powodują SM… Refleksja?... Moi koledzy gdzie obydwoje
rodziców paliło w domu, a później sami palili, SM- u nie mają... Z mojego
punktu widzenia się to nie potwierdza.
Brak witaminy D powoduje SM… Od
dzieciństwa chodziłem goły po podwórku i słońca miałem dużo. Sporo chorowałem i
jadłem multiwitaminę, więc i witamin miałem dość… I tylko ja w okolicy
zachorowałem na SM...
Szukanie dziury w całym…
Można kreować przyczyny, ale na
Boga, nie można tak jak Macierewicz uprzeć się do jednego wariantu i tylko dla
niego szukać dowodów...
Przekonuje się do czegoś ludzi i
wykorzystuje chorych do poparcia swoich tez. Tak się robi... To mnie odpycha. Wielu
ludzi żeruje na chorych, snuje publiczne dywagacje, namawia innych do
popierania tych, jedynie słusznych poglądów, a ja się na to nie godzę!!! U mnie
to tak nie działa.
Głupi bym był, gdybym kazał
wszystkim uważać, że obniżona odporność u mnie i choroby w dzieciństwie
spowodowały SM. Wielu moich kolegów żyło podobnie, chorowało i jadło jak ja.
Ale ja tylko zachorowałem… Proszę, celebryci, znachorzy, i inne samochwały,
zamknijcie mordy i nie pakujcie wszystkich do tego jedynie prawidłowo uszytego
worka. Tak nie jest!!!
409. Nie wiem, nie umiem, nie godzę
się z tym!!! Nie odpowiada mi amerykański styl pracy w szpitalach i takież
podejście do pacjentów. - Kasa przede wszystkim... A gdzie chory człowiek??? Przecież
są różne choroby, każdy choruje inaczej. A wypadki? Każdego to może spotkać…
…A są przecież takie dziedziny
jak na przykład kultura. Że zupełnie inne mechanizmy działają w tym świecie...
Dlaczego wszystko mamy pakować do trzosu z kasą, jeśli każdy jest inny? Inaczej choruje, przyswaja wiedzę, ma
poglądy, wzrost, tuszę, nosi lub nie - okulary... Te prawa które od kilku lat panoszą
się w Polsce są nieludzkie!!!
A tło na którym toto żeruje?
Proszę - idioci w parlamencie, chciwość w biznesie, walka szczurów w śród
pracowników, stres, samobójstwa. Debile w mediach tworzą modę, jedyną słuszna,
która musi porywać tłumy... Wcale nie musi!!!
Jest rock, rap, jazz, muzyka
klasyczna i poważna. Nie można wszystkich traktować tak samo i wkładać do
jednej szuflady... Wielu ludzi się buntuje i chyba pora by coś zmienić. Tak
dłużej żyć się nie da. Są bogacze, szczęściarze i ubodzy, chorzy i słabi... Jesteśmy
różni, najwyższy czas to zrozumieć… ;-/
wtorek, 5 listopada 2013
408. Ileśmy ciekawych rzeczy myśmy przeżyli!!!
Jako pierwsi w gminie mieliśmy zmywarkę do naczyń, mikrofalówkę, krajarkę do
chleba, elektryczną maszynkę do mięsa, kosiarkę do trawy… Tak, to dzięki
wyjazdom do Niemiec… Zobaczyliśmy że można żyć inaczej i „zdobywaliśmy” te „luksusy”.
Oszczędzaliśmy czas, dzieci uczyliśmy innego życia, innego myślenia… Hodowaliśmy
owieczki, doiliśmy krowę. Hodowaliśmy pieczarki, uprawialiśmy rolę. Cały czas
razem, wymienialiśmy się w wielu pracach. „Raz żona nosiła spodnie, raz ja” i
nikomu czapka z głowy nie spadła. Teraz ja stoję przy kuchni, a żona zarabia i
co?... Tak, to jest partnerstwo…
Wiele radości a i czasem stresu
dawały nam dzieci… To normalne. Ale też namawialiśmy ich do wyjazdu do innych
szkół, poznawania miejsc... Jak wasze dzieci dają radę? Och to trzeba mieć
odwagę. Nie boją się, nie strach wam? - Nie raz słyszeliśmy te słowa…
Ale i my uczyliśmy się daleko od
domu, mieszkaliśmy w internacie, więc to było dla nas zwyczajne… Tak powinno
być… Dzieci były w szkole szanowane nie dlatego że miało bogatych rodziców,
tylko za to, co sobą reprezentowały. A teraz? Szkoda gadać…
Uważam że życie powinno być
ciekawe. Każdy powinien móc poznawać nowych ludzi, nowe miejsca, światopoglądy,
religie… Nic nie widzieć, nigdzie nie być, to nie chcieć wiedzieć…
Zazdrościć, „kopać dołki”, poddać
się kultowi pieniędzy… A jak przyjdzie choroba, kalectwo, tragedia? Kogo ma się
wtedy koło siebie? Trzeba mieć kogoś „co nadaje na tych samych falach”.
poniedziałek, 4 listopada 2013
407. Niedawno w pobliżu szybko jadący
motocyklista potrącił rowerzystę – oboje zginęli. Znowu wkurzyłem się na
wariatów za kierownicą. Już pomijając przepisy, które normalny człowiek
powinien przestrzegać. Trzy sekundy do setki… Toż to pocisk…
Motocykl samochód jest bronią!!! Na
kursie powinien pretendentów do tego zawodu badać psycholog. Powinny być jakieś
ściśle przestrzegane procedury. Zgadzam się, ktoś musi być dawcą organów, ale
co winni są ludzie co przez tych debili zginęli… ?
Rodzice interweniują jak dzieci „machają
do siebie nożami”, ale gdy już palą gumę na ulicy, szybko zajedzie na miejsce,
wypije piwko, zagada przez komórkę to mówi przecież - nic się nie dzieje… To
zboczone.. To naruszenie przecież przepisów i to powinno być karane. I to powinno
być karane nie mandacikiem, ale kilkutysięczną karą, albo kolegium z zebraniem
prawa jazdy włącznie, w razie recydywy. W Niemczech Polacy przestrzegają
przepisów, u nas szaleją… Karać, karać i karać… Tak się dzieje w Europie
zachodniej i ludzie naprawdę bezpieczniej czują się na chodnikach, przejściach
dla pieszych, drogach…
Czemu ja mam się kur.. bać jeśli
przestrzegam przepisy, a nie ten tępy debil za kierownicą???
środa, 23 października 2013
406. Myślę że w wielu domach, też jak
i przedtem w moim, zaczyna się często leczenie i go nie kończy. Leki kosztują
tak dużo, że kilkutygodniowa kuracja bardzo obciąża budżet. Zdrowie się lekko
poprawia, a na dalszą kurację brak pieniędzy. Zamiast chorobę wyleczyć do
końca, to tylko ją zaleczamy, a ta może czasem powrócić…
Przestajemy je zażywać, bo objawy
ustępują, albo pojawiają się skutki uboczne. Zamiast skonsultować nasz stan i
działanie leku z lekarzem, to ignorujemy to. Zwalamy to na brak czasu i o
wszystkim zapominamy. Objawy choroby oczywiście po jakimś czasie powracają i to
najczęściej już w ostrzejszej formie.
To są chyba najczęstsze powody
przerwania leczenia: Jeden z biedy, kiedy nie stać nas na leki, a NFZ – u nie
obchodzimy. Drugi to z naszej głupoty, bo stać nas na leki, ale wiemy lepiej
kiedy należy zakończyć kurację. Trzeci chyba z braku czasu. Bo zamiast wyleżeć
chorobę, by wziąć określoną przez lekarza dawkę leku, rzucamy się wir pracy i… Chwila
spokoju i… Choroba wraca, ale już na dużo dłużej… Bywa, że lek już nie działa,
że trzeba szukać innego. Bywa, że jest już za późno.
O ile rozumiem przerwy w leczeniu
ze względu na brak pieniędzy. Leki kosztują od kilkuset złotych za miesiąc do
kilku i więcej tysięcy. To nie mogę zrozumieć tego, że przerywamy leczenie ze
względu na zwolnienie, z obawy o pracę, czy przez zwykłą głupotę, bo poprawiło
się i dość już tej chemii…
Nie wyleczyć się bo pracodawca
może zwolnić? Nie wyleczyć choroby do końca bo leki to chemia i spróbuję
ziółek… To wszystko nie jest „normalne”... To przecież nasze zdrowie jest
najważniejsze, bo możemy umrzeć…
…Może nie teraz, jednak możemy je
skutecznie skrócić…
Możemy skrócić je też przez
nieprzestrzeganie przepisów drogowych, papierosy, narkotyki, niezdrową dietę,
ignorancję w wodzie, na zabawie itp… Trzeba szczerze się zastanowić, co jest
dla nas najważniejsze. A może chcemy być kalekami, lub kaleki zrobić z innych?
A może chcemy zamiast żyć osiemdziesiąt lat dojść tylko do czterdziestki? A
może w wypadku drogowym zabić się z całą rodziną?… Czy tego chcemy???
Pytanie retoryczne? Tylko z
pozoru… Zobaczcie ilu ludzi postępuje wbrew logice. Stojąc z boku dopiero można
to dojrzeć… Zaraz będzie święto zmarłych, ilu ludzi straci życie przez nieuwagę
na przejściu? Przez prędkość na drodze, przez alkohol?... Czy się czepiam? A
ilu ludzi ma chore serce przez niewyleczoną grypę? Ile ludzi przez ziółka
wysadziło wątrobę, nerki, żołądek? A diety? Mój dziadek zmarł osłabiwszy
organizm dietą… Czy możemy zrobić sobie krzywdę? Tak!... Intuicyjnie strzeżmy
swego życia. Nie przedawkowywujmy tego, co w tej chwili nam pomaga, nawet jeśli
to będą tylko zioła. Kończmy kurację antybiotykową, bo te leki ewoluują i to
może przez nas przestają już działać. Nie ignorujmy swego zdrowia, bo w
najmniej odpowiedniej chwili może go nam zabraknąć…
piątek, 18 października 2013
405. Ubój rytualny… Ten materiał w
mediach o wizycie i kłótni w tak świąteczny dla Tatarów dniu… To było bardzo
niesmaczne. Kilku osobowa ekipa, wsparta przez telewizję, wszczęła awanturę z
wiernymi, na placu przed Meczetem w Bohonikach. Czy w takim dniu, „to”, „tak”
się robi? Żadnego szacunku dla religii, wiary, świąt… Obcej, ale trwającej od
wieków na tych terenach. To ówczesne władze „Ich” na te tereny zaprosiły,
obiecując uszanować zwyczaje, religię za pomoc w wojnie z Turkami…
A teraz co?
Kilku ludzi o innych poglądach wszczyna awanturę w tym bardzo świątecznym dniu
w takim miejscu? To było chamstwo największego kalibru. Brak wychowania,
wyczucia. Można dyskutować, ale w święta??? Poglądy są różne, ale ci przybysze
chyba nic nie wynieśli z nauk w domu, szkole, w dorosłym życiu. To nie była
wymiana zdań, ale robienie wrogów. Tak powstaje potrzeba odwetu w najbardziej
„terrorystyczny” sposób…
Chociaż jestem Polakiem, rozumiem i szanuję w pewnym
sensie poglądy innych, ale za „to”,
czuję potrzebę przeprosić tą Gminę Wyznaniową i ich gości. Bardzo przepraszam,
nie wszyscy tak myślą i nie wszyscy z nas są z kulturą tak daleko jak ci co
zrobili tą awanturę… Przepraszam, to było bardzo, ale bardzo niesmaczne…
Większość
Polaków szanuje tradycję, religię, grupę etniczną i ogólną wiarę muzułmańską.
Myślę że takich „GOŚCI” zwłaszcza w takim dniu, już nigdy nie będziecie musieli
znosić.
czwartek, 17 października 2013
404. Stawałem na komisji KRUS w celu
dostania dodatku do renty ze względu na otrzymaną znaczną grupę inwalidztwa.
Teraz dwa tygodnie czekanie na decyzję. Te dwieście złotych co miesiąc dla
ludzi co mają kilkutysięczne pęsje to grosze, ale dla mnie, co ma kilkaset
złotową rentę to wielki pieniądz i wsparcie…
Tylko się zastanawiam, czy musi być aż taka różnica w otrzymywanych świadczeniach i wynagrodzeniach?... Wielu ludziom ze względu na zły stan zdrowia głód zagląda w oczy, a inni się cieszą ze swoich wysokich świadczeń… Bardzo bym nie chciał powiedzieć, „do czasu”, ale może im się uda… ;-D
Tylko się zastanawiam, czy musi być aż taka różnica w otrzymywanych świadczeniach i wynagrodzeniach?... Wielu ludziom ze względu na zły stan zdrowia głód zagląda w oczy, a inni się cieszą ze swoich wysokich świadczeń… Bardzo bym nie chciał powiedzieć, „do czasu”, ale może im się uda… ;-D
My jakoś sobie radzimy… Boja renta, pensja portiera Marysi i
jej dorywcze zarobki starczają na życie. Jednak bez tych zarobkowych wyjazdów debet
w banku nie miałby szans na stabilizację… ;-D
piątek, 11 października 2013
403. Sporo ludzi narzeka, są takimi
narzekaczani, wiecznie niezadowoleni z kwaśnymi minami.. Narzekają na wszystko,
na sąsiada, na lekarza, prezydenta, firmy farmaceutyczne… Chcieli by wszystko teraz, od razu i by było OK. A tak nie
ma… Wiele milionów ludzi musiało umrzeć dopóki nie wynaleziono szczepionek,
antybiotyku... A kto większość z nich wynalazł i wprowadził w życie jak nie
firmy farmaceutyczne?... Każdy po nich jeździ i tylko kilka procent z tego jest
prawdą... Ale jak można i się dają to czemu nie, a hajda na nich!!!... ;-D
Nigdy nic nie jest czarne, albo białe, są i odcienie szarości. Ja żebym był
taki, to kłótnie w naszym domu nigdy by nie wygasały... Trzeba walczyć, mówić,
dyskutować naciskać i być widocznym, ale z umiarem, grzecznie, bo kto słucha
pieniacza???... NIKT!!! Na początku przyszłego tygodnia mam komisję i sporo
chodzenia więc pewnie zamilknę. Ale na pewno się odezwę by napisać jak mi
poszło… ;-D
wtorek, 8 października 2013
402. Wczoraj usunąłem zęba nie
nadającego się do odbudowy. Zakryje to puste miejsce protezka którą zrobię
później… Otóż jak to było, spróbuję opisać… Znieczulenia nie czułem, Problem
był w tym, że korzeń był blisko przetoki. Fajnie, korzeń nie uszkodził przegrody
do przetoki nie było problemu!!! Lekarz
był fantastyczny, ale wyszedłem z gabinetu cały mokry… Nie wszędzie
znieczulenie było skuteczne - tam gdzie korzeń dotykał do przegrody… Ten korzeń
był usuwany na kilka razy - tak mocno był zrośnięty z dziąsłem i innym zębem…
Bolało tak, że miałem dość… Chyba
z pół godziny… No, ale teraz mam zszyte, znieczulenie odchodziło bez bólu i
jest OK. Jestem szczęśliwy, że nam to szczęśliwie z głowy... ;-D
Jak się zagoi, mam ustaloną kolejkę
na protezkę opłaconą przez NFZ. Więc święta przywitam nowym uśmiechem!!! ;-D
401. Komentarz do tematu - pedofilia
u księży? To tak jak z tym moim powiedzeniem…
Jak kopnę Murzyna to jestem rasistą,
jak kopię Żyda to antysemitą. A jak oni mnie kopną, to mi wszyscy życzliwie powiedzą
- nie ruszaj gówna bo zacznie śmierdzieć…
Czy jest tu gdzieś
równość? Jasne że nie. Czy mi się to podoba? Jasne że nie… A czy muszę w takim
świecie żyć? Czy mam na to jakiś wpływ? Czy mam jakiś wpływ na decyzję
polityków, kleru? Jasne że nie... Trzeba o tym mówić, zbierać ludzi co to „coś” poprą i
być może kiedyś coś ruszy… Set la vie… Takie
jest życie, szkoda nerwów… Ja tego nie doczekam... ;-/
poniedziałek, 7 października 2013
400.
Nie wiem, nasza choroba polega chyba na czekaniu na wpadnięcie w ramiona
dobrego fachowca. Ja wpadłem wcześnie i niespodziewanie, stąd moje
optymistyczne nastawienie. Inni mają istną drogę przez mękę. Ja jestem od
kilkunastu lat w rękach Szwajcarów, większość innych od niedawna w szponach
NFZ- u...
Myślę że to co jest, z czasem się
wyrówna, „to” myślę, jest początkiem i będzie z czasem tylko lepiej.
Wiem, gówno to obchodzi chorych,
nowo zdiagnozowanych i leżących na szpitalnym łóżku bijących się z myślami...
Chcą pomocy już i teraz.
No cóż, odpowiem na to tak: Są na
świecie wspaniali fachowcy, diagności, tacy jak "dr Haus" ;-D Trzeba
tylko na nich trafić… Myślę że trzeba szukać, pytać, zmieniać, by w końcu
trafić na dobrego człowieka, co się zna i bezinteresownie pomoże...
„Teraz” jest moment, że w
kontaktach z lekarzami spotykamy różnych ludzi. I nieuków i szuje i wspaniałych
ludzi- fachowców... Powstaje nam mętlik w głowie gdy na takich trafiamy...
Musimy mieć jednak swój rozum i korzystać ze swojej intuicji. Jest takie przysłowie
- kto pyta nie błądzi - Trzeba z tej mądrości nauczyć się korzystać... Ja
pytam, udaję czasem naiwnego durnia i pytam co by pan zrobił na moim
miejscu?...
Oglądałem
na :”Discovery” seryjny program o amerykanach i ich problemami zdrowotnymi.
Myślałem jak tak można bagatelizować siebie, chorobę, pacjenta… Często natykano
się na fachowca co łączył wszystkie wyniki razem i rozwiązywał zagadkę. Jednak,
często było już za późno… Jednak, diagnoza była postawiona, przyczyna
znaleziona i pomalutku pacjenci wracali do jakiego- takiego zdrowia...
Czasami
nie da się od razu postawić prawidłowej diagnozy. Jest za mało danych, badań,
intuicji. Lekarz niedouczony, coś zbagatelizował, lub ty sam czegoś nie
dopowiedziałeś… Nikt nie jest nieomylny i nie popełnia błędów. Najważniejsze by
się nie poddawać. Nie zawsze wychodzi coś od razu, wynik może być błędny.
Dobrze
jest mieć taki charakter, ciekawość, by stwierdzić: Kurcze coś mi jest, ciekawe
co? Ten lekarz mi nie pomógł, powiem następnemu. Zobaczę w Internecie, spytam
na forum. Nie mogę być przecież sam jeden, jestem przecież jednym z wielu, ktoś
musi coś wiedzieć… Intuicyjnie czuję, że jest gdzieś ktoś, co wie co mi jest… Tak… To czasem trwa sporo czasu, ale kto
zabrania pytać gdy ma się problemy? To nasze zdrowie, oczekujemy pomocy i
ratujemy się jak umiemy. Każdy powinien to zrozumieć… Co nie???
piątek, 4 października 2013
399. Przed powstaniem tego Bloga,
zastanawiałem się czy mam go pisać, czy zająć się graniem. To znaczy tworzyć
jakieś melodyjki. Podgrywać sobie na organkach, bo tylko ten instrument mi
został z racji niepełnosprawności…
Wygrało, pisanie Bloga, bo było to
dla mnie większym wyzwaniem. Chciałem napisać opowiadanie, stworzyć coś z
reportażu, opisywać coś co mnie bulwersuje, cieszy, zajmuje…
Była to słuszna decyzja. Rozwinęła
się moja pamięć, elokwencja, odwaga w formowaniu poglądów, zdań, pewność siebie.
Trochę cofnęła się moja zdolność
w werbalnym formułowaniu myśli, ale to z normalnym moim stanem, bo w porównaniu
z okresem powstania choroby, bardzo się rozwinąłem.
Jednak tu, nie jestem tak pewny
siebie i raczej się obawiam występów na forum publicznym. To za wielki stres, a
tego mam unikać jak ognia… Po co mi to potrzebne… Wolę spokój i wzrost zdolności,
w posługiwaniu się tym, czego potrzebuję najbardziej…
wtorek, 1 października 2013
398.
Moja kuzynka zerwała sobie w pracy ścięgna i chodzi w gipsie. Boi się że jak dłużej
to potrwa, (zwolnienie), to straci pracę. Chyba tak teraz ma każdy… Pytanie
tylko czy to normalne?
Nie normalne jest dawanie
uprawnień do prowadzenia pojazdów dla durniów. To tak jak broń pistolet... Tym
można zabijać ludzi… (przykład pani co wjechała bezmyślnie na przejazd kolejowy
z dziećmi choć przepis mówi że to niebezpieczne, że coś może zawieść i należy
zachować szczególną ostrożność). Straciła życie i naraziła swoje dzieci…
A te paniusie które bez przerwy
widzę na ulicach za kierownicą trzymające telefon komórkowy? Mężczyzn widzę o
wiele mniej… Egzaminatorzy o wiele bardziej łagodnie na egzaminie traktują
dziewczęta niż chłopców. Uważam to za wielki błąd… Prawo jest od tego by je
przestrzegać, nie łamać… !!! Tak wychowałem moje dzieci. Nie raz dostały za to
od życia po dupie, ale mają za to spokojne sumienie… A jak Twoje sumienie???
poniedziałek, 30 września 2013
397. Sporo czasu w życiu ( w sumie
kilka lat) spędziłem na saksach – zarobkowych wyjazdach zagranicznych. Bardzo
mnie denerwowało, gdy mając czasem wolne w sobotę czy w niedzielę, zapalaliśmy
telewizor a tam w komercyjnej telewizji gadające głowy… Poranki, muzyczka, komentarze
i wywiady na żywo. Znaliśmy język, owszem, ale to był chłam… Wieczorem zaś
jakieś telenowele, komentarze i reklamy, reklamy, reklamy… Wracaliśmy do Polski
i z radością siadaliśmy przed telewizją. Nareszcie jakieś wartościowe programy,
filmy, reportaże… No cóż, czasy się zmieniły, nadeszła era polskiej telewizji
komercyjnej. Kurde, nie ma co oglądać… To samo co przed laty w niemieckiej
telewizji… CHŁAM… Za co ci prezenterzy biorą takie pieniądze jak to jest nic nie
warte… Raz na miesiąc jakiś ciekawy temat, więc nie warto w ogóle zapalać
telewizora. Wieczorem… Jakiś interesujący film, reportaż, aktualne wydarzenie
dopiero po 23-… W czasie największej oglądalności same denne telenowele,
turnieje, talk show- y i oczywiście reklamy, reklamy, reklamy… Żeby nie
kablówka, Discovery i kilkaset programów z których oglądamy trzy, nie było by
co oglądać… Komercyjne telewizje są nie do oglądania, a publiczna bierze z nich
przykład… Co za czasy… Wmawia się nam, że takie programy są oglądane i generują
najwięcej reklam… Ja uważam, że g… prawda. Robi się oszczędną telewizję, wmawia
się ludziom że to jest cool, a najgorzej że kształtuje się gusta zwykłych
Kowalskich… Czy Kowalski jest zwykle półgłówkiem i idiotą i nie lubi oglądać oscarowych,
wartościowych filmów, czy programów? Ludzie!!! Kiedyś telewizja kłamała, a
teraz robi z nas debili… Przestańmy ją oglądać i niech w cholerę zbankrutuje…
;-D Ja chcem wrócić do „trójkowych” czasów… ;-)))
niedziela, 29 września 2013
396. Byliśmy
wczoraj z Marysią na trzygodzinnym koncercie z okazji dni - Wschód kultury /
Inny wymiar. Jedna część to był Todar i Czeremszyna. Klasa sama w sobie w dziedzinie
folku. Rozsiewają na koncertach tak pozytywną energię że nie mogliśmy się oprzeć i poszliśmy by ich zobaczyć.
„Todar i Czeremszyna”
Aliny Orlovej wówczas nie znaliśmy. Śpiewała w drugiej części koncertu. Byłem zaskoczony i zauroczony tą młodą piosenkarką. To były naprawdę moje klimaty… Zamieszczę tu Video z jakiegoś jej koncertu… Ale to naprawdę nie to co zobaczyć ją na żywo. Byliśmy zachwyceni i poruszeni jej występem... Alina Orlova.
Aliny Orlovej wówczas nie znaliśmy. Śpiewała w drugiej części koncertu. Byłem zaskoczony i zauroczony tą młodą piosenkarką. To były naprawdę moje klimaty… Zamieszczę tu Video z jakiegoś jej koncertu… Ale to naprawdę nie to co zobaczyć ją na żywo. Byliśmy zachwyceni i poruszeni jej występem... Alina Orlova.
W czasie całego tego koncertu nie
mogłem się do niczego przyczepić. Nasz Białostocki – BOK zaskoczył na całej
linii. Reżyser dźwięku, światła obsługa sceny naprawdę profesjonalna i lepsza
niż widziałem u fachowców z telewizji. Naprawdę czapki z głów. A poza tym cały
ośrodek z salą kinowo - koncertową został odnowiony, już nie baliśmy się że
spadnie nam na głowę kawałek sufitu…
piątek, 27 września 2013
395. Tak sobie myślę, że chyba
naturalną potrzebą człowieka jest śpiew, taniec, czy sport. Każdy z nas
podryguje nogą w rytm skocznej melodii. Każdy z nas podśpiewuje gdy jest
szczęśliwy. Każdy lubi z dziećmi pograć w „nogę” czy w kometkę. Jednak chyba,
tak myślę, rozleniwiliśmy się ostatnio. Wolimy poruszać nogą oglądając
festiwale, z piwem w ręku oglądać mecz, zamiast samemu poćwiczyć i zaśpiewać.
Brzuszki nam rosną, leń zza kołnierza wygląda, zwalamy wszystko na brak czasu.
A bo to praca, dzieci, zmęczenie. Ja uważam że to gówno prawda. To leń.
Przez całe życie potrafiliśmy z
żoną jakoś tak zorganizować czas, by czasem w tygodniu przytulić się, wyjść na
spacer, i choćby potańczyć przed telewizorem. Uważam że wcale nie musimy
oglądać wszystkich rozleniwiających programów w TV. Nasze życie należy do nas.
Zamiast paść brzuchy na kanapie, zacznijmy żyć. Moim mottem jest – „Ciesz się z
tego co masz a nie smuć tym co mogło by być”. "Żyj tak, aby twoim znajomym
zrobiło się nudno, kiedy umrzesz.”. I „ Żyj tak, jakby każdy mijający dzień
miał by być tym ostatnim”… Pomyślcie o tym… ;-*
Na zakończanie posta się pochwalę. Moja Marysia odebrała dzisiaj dyplom magistra na uczelni. Skończyła Administrację. 5 lat, a minęło jak z bicza trzasł... ;-D
czwartek, 26 września 2013
394. W
związku ze złożonym wnioskiem o wydanie orzeczenia o stopniu niepełnosprawności
skład orzekający zaliczył mnie do znacznego stopnia niepełnosprawności do
października 2015r. !!! ;-D Mam ze szczęścia mętlik w głowie. Co teraz mam z
tym zrobić i gdzie się udać? ;-D Dziękuję wszystkim za rady i zasady
postępowania w tym orzecznictwie. To dzięki Wam i Waszym radom, mam w końcu to
co się przez chorobę mi należało. Dziękuję... ;-*
PS. To chyba nie wszystko i czeka mnie jeszcze jedna komisja w KRUSIE. Ze względu na dodatek do renty... ;-/
PS. To chyba nie wszystko i czeka mnie jeszcze jedna komisja w KRUSIE. Ze względu na dodatek do renty... ;-/
środa, 25 września 2013
393. (CD) Pamiętajmy też że nasza
dieta jest inna niż śródziemnomorska, czy eskimoska. To co im przyroda
przez pokolenia pozmieniała w genach nie
musi dotyczyć nas. Co im nie szkodzi, musi być zdrowe dla nas. My też kilkaset
lat temu jedliśmy inaczej. Cukier na przykład, dostarczaliśmy w innej formie
niż teraz. To dotyczy wielu składników. Pomyślmy czasem, czy wszystko co
dostarczamy organizmowi, co nam smakuje, zadowala, nie jest ulepszone poprzez
duże ilości chemii, jak na przykład cole czy chipsy.
Zrozumcie mnie dobrze, nie
zakazuję jedzenia tych produktów, bo sam je czasem jem, ale zachowujmy mądry
umiar i nie zapominajmy dostarczać organizmowi, w naturalnych składnikach,
wszystko to co jest nam niezbędne do życia…
W
tym wszystkim dużą rolę odgrywa jeszcze ruch, ćwiczenia. W ustach wielu ludzi
słyszę słowa - ja ciężko pracuję, w pracy dużo się ruszam, ja gimnastyki już
nie potrzebuję… Nic bardziej mylnego! Popatrzcie na swą kondycję gdy przyjdzie
nam popływać na wakacjach, pograć w piłkę i tenisa…. Posłuchajcie swego oddechu
i serca, gdy wchodzimy na wyższe piętro to będziecie wiedzieć o czym
mówię.
To co robimy w domu, w pracy,
obciąża nam inne partie mięśni. Inne już pracują gdy ćwiczymy na aerobiku,
fitness, nartach, czy na wycieczce w górach. To jest zupełnie inna para
kaloszy. To dlaczego nie ćwiczymy jest tylko naszym lenistwem… Od tego lenistwa
przychodzą nam z wiekiem problemy z sercem, z cukrzycą, nadwagą. Na wszystko
możemy znaleźć czas, ale wolimy odpocząć przy telewizorze, książce, na fotelu
łóżku, bo to nas nic nie kosztuje. Nie kosztuje pieniędzy, wysiłku,
samozaparcia. A jeżeli chcemy się wysilić, to idziemy ze znajomymi na piwo,
grilla, ciacho… Uważam że to od tego przybywa nam sadła. Obserwuję to co dzień
na ulicy.
Jeśli idziemy do klubu poćwiczyć,
to owszem, płacimy i kosztuje to czas. Ale gdy nie idziemy, też wydajemy
pieniądze, na coś innego, a czas przecieka nam przez palce… To kwestia wyboru.
Kwestia wyboru czy chcemy się dobrze czuć, poprawić kondycję, zdrowie, dłużej
pożyć… Płacić wyższe podatki bo przybywa chorych, grubych, zaniedbanych… Proszę
wybierać, ale później nie chcę słyszeć narzekań… ;-D
wtorek, 24 września 2013
392. Na stronie „Moje SM i nie tylko”
podjąłem się opisania różnych witamin, ważniejszych mikroelementów i
suplementów. Sprowokowały mnie do tego wszechobecne reklamy, ludzie w aptekach
wydający krocie i media nakręcające koniunkturę dla farmacji. Uważam, że
człowiek zdrowo się odżywiający, jedzący dużo warzyw, owoców, różnych gatunków
mięs i ryb, tego rodzaju środków w ogóle nie potrzebuje. Pomyślmy, dlaczego nasza
dieta jest tak bardzo monotonna, czasem wręcz uboga. Słyszymy - ja się
odchudzam i nie jem tego i tego. Ja jestem jaroszem, wegetarianinem, albo nie
jem mięsa bo szkoda mi jeść zwierzątka… Nasza ludzka dieta jest genetycznie
nastawiona by jeść wszystko, bo jak nie, to rzeczywiście, do życia potrzebna
jest mam chemia…
Owszem,
można mieć różne poglądy na jedzenie. Tylko jednocześnie trzeba wiedzieć, że
zmieniając sobie dietę musimy się nastawić na wielką pracę. Nie jedząc czegoś
musimy zastąpić to czymś innym, bardzo podobnym w budowie chemicznej. Musimy
więc bardziej siebie obserwować, czytać, robić analizy, porównywać. Coś za coś.
Chcemy żyć inaczej niż nas zaprogramowała natura, to czyńmy to mądrze…
Urozmaicajmy swoje jedzenie! Jedzmy nie tylko same ziemniaki ale i kaszę, ryż,
makarony. Dodajmy do nich zioła, przyprawy, warzywa. Jedzmy owoce, nabiał. Dodany
do tego orzechy, miód, ziarna… Różne rodzaje mięsa, baraninę, wieprzowinę,
wołowinę, drób. Mięso to nie „tylko mięso”, ale pamiętajmy że każde jest inne.
Ma inną budowę, zawiera różne składniki niezbędne nam do życia. Stosujmy też dużo
różnych dodatków, ale nie dużo wagowo, bo tego nie potrzebujemy. Nasz organizm
zaczyna gromadzić i odkładać na zapas to, czego nie dostarczamy mu
systematycznie… (CDN)
poniedziałek, 23 września 2013
391.
Powstało wiele „para banków” dających kredyty. Reklamują ich znani ludzie,
pełno ich wszędzie, otaczają nas w koło, robią nam kaszę z mózgu. W końcu
myślimy że to jest naturalne by wziąć kredyt i - zrobić prezent na święta, wziąć
kredyt i - pojechać na wczasy - kurczy nam się zapas gotówki - wziąć kredyt. To
jest cholernie niebezpieczne dla biorącego kredyt i niezwykle intratne dla
dającego. Trzeba wykazać się bardzo silną wolą, by nie wpaść w pułapkę i nie
założyć samemu sobie kredytowej pętli na szyję. Czasami musimy wziąć pożyczkę,
jednak musimy dokładnie wyliczyć siły na zamiary. Musimy przewidzieć różne sytuacje,
wypytać o wszystko, poznać zdanie innych. W mediach tak łatwo i prosto to
wygląda, a jak jest naprawdę, okazuje się gdy musimy kredyt spłacić. Myślcie zawsze co zrobili nam „Guru”
Amerykańskiej finansjery. Oni mają się dobrze, lub nie źle, to my musimy za
wszystko płacić… ;-/
czwartek, 19 września 2013
390. Czytam właśnie
z przerwami… ;-D Nowy numer „Neuropozytywnych”. Doszedłem z czytaniem do seksualności
ludzi na wózkach. Bardzo się z nimi utożsamiam. Może dlatego że wcześniej czy
później i mnie to czeka… Ale teraz, nie o tym chciałem… ;-D Chodzi o
partnerstwo, o wspólne życie, tak ogólnie… Nasze wspólne życie z żoną można
nazwać – „Jak papużki nierozłączki”… Staramy się zawsze być razem, o wszystkim
razem decydować. Jasne, że przecież ,nie zawsze jest się razem. Bywało tak, że
się nie widzieliśmy i miesiącami - praca na saksach… A i teraz nie jesteśmy bez
przerwy razem. Marysia pracuje przez osiem godzin, ja robię co innego. Ja
ćwiczę w klubie z basenem, ona na innym ćwiczy grupowo. Są wyjazdy integracyjne z jej pracy,
są moje sanatoria. Tylko… Jest między nami jakaś wspólnota, taka głęboka więź,
że czasem tej rozłąki nie odczuwamy. Ciekawe co to jest? Czy jesteśmy tymi dwiema
przysłowiowymi połówkami jabłka? Na wsi tylko my chodziliśmy na spacery. Z
dziećmi, za rękę, z psem na smyczy… Mamy takie same zainteresowania, poglądy,
plany. Nigdy… No są czasem takie chwile odpoczynku w których musimy odpocząć od
siebie, ale są to chwile… Nigdy nie pęka między mami ta więź co nas łączy.
Przecież jesteśmy tak różni… Mamy inne temperamenty, dzieli nas różnica płci,
zainteresowania, zdrowie, picie mleka… Ona wstaje rano, mnie energia rozsadza
wieczorem. Hmmm… Jak to jest, że przez trzydzieści lat, w zdrowiu, w chorobie,
w pobliżu siebie i w znacznej odległości, cały czas nadajemy na tych samych
falach. To naprawdę jest coś wspaniałego, by każdą chwilę wspólnego życia
spędzać razem. Czuć taką potrzebę, nie wyobrażać sobie innej opcji. Wiem z obserwacji,
że to nie jest wcale takie częste… Wielką rolę odgrywa w innych związkach i
rodzinach, pieniądz, prywata i egoizm.
To dlatego w parku, tak niewiele jest par w podeszłym wieku spacerujących i
trzymających się, jak my, za rękę… W pewnych przypadkach jest to wychowanie i
wstydzenie się publicznego okazywania uczuć, śmierć jednego z partnerów. Albo,
oddalanie się od siebie podczas rodzinnych problemów, wychowywania dzieci, czy braku
łączności psychicznej spowodowanej długością pożycia. Ale pewnie jest coś
jeszcze, jakaś moda społeczna, która propaguje takie dziwne zachowanie w śród
kochających się przecież ludzi… Dlaczego tak jest? Czy rozsiewają to media?
Dlaczego ludzie tak bezkrytycznie przyjmują podrzucane im obce wzorce? To
dziwne, bardzo dziwne… ;-? Czy chodzi o
to, że łatwo sterować tłumem, a trudno grupą indywidualistów. Że trudniej im
zawrócić głowę reklamami, o inżynierię psychologiczną? Tak, buntuję się, bo
jeszcze kilkadziesiąt lat temu żyliśmy inaczej. Nasi dziadkowie i ojcowie mieli
czas dla siebie. Nie goniło się do domu z pracy, by zrobić obiad, prasowanie i
wreszcie usiąść przed telewizorem i oglądać to co nam dziś media przygotowały… A
gdzie w tym wszystkim rodzina, miłość, to do czego nas geny zaprogramowały? Czy
to tylko wakacyjna, z góry zaplanowana rozrywka??? Widzę w tym miliardowy
interes ukartowany kosztem utraty naszego indywidualizmu. Teraz pracuj i
zarabiaj dla szefa. Potem idź na lancz i daj zarobić dla Mc- Donalda. Następnie
oglądaj telenowele, mecze przerywane reklamami i idź do sklepu robić zakupy…
Itd., itp… Czy to moja teoria spiskowa? Tak moja… Jak wpadasz w tryby systemu,
to zachowujesz się jak robot. Trzeba mieć wiele sprytu i siły, by lawirować
między oboma światami i nie wpaść w pułapkę „łapaczy dusz” zatrudnionych w
reklamach, mediach zarabiających na naszej naiwności, słabościach, głupocie.
Tak można się w tym świecie szybko wypalić, zobojętnieć, wpaść w tryby i robić
dokładnie to, co podyktuje nam WIELKI BRAT… ;-/
wtorek, 17 września 2013
389.
System antywirusowy Avast, przy aktualizacji programu, on Line, orzekł, że
instalka, czy cała moja myszka jest oprogramowaniem szkodliwym i wyłączył mi
mysz… Tak!!! bez ostrzeżenia, tylko normalnie wyłączył i już. A ja musiałem sam
dojść dlaczego moja mysz przestała działać. Wściekłem się… Zobaczcie, jak to
przy zwykłej aktualizacji programu przychodzącej gdzieś z dowolnego miejsca na
ziemi, nasz system może coś wyłączyć w naszym komputerze bez naszej zgody… Ja
wiem, że mając Internet i inne facebooki, jestem monitorowany… Godzę się na to.
Ale takie coś, to już przegięcie… Zaraz jakiś „Hamerykan” będzie mi mówił,
czego mam oglądać, gdzie chodzić i czyich racji słuchać… ;-/
389.
System antywirusowy Avast, przy aktualizacji programu, on Line, orzekł, że
instalka, czy cała moja myszka jest oprogramowaniem szkodliwym i wyłączył mi
mysz… Tak!!! bez ostrzeżenia, tylko normalnie wyłączył i już. A ja musiałem sam
dojść dlaczego moja mysz przestała działać. Wściekłem się… Zobaczcie, jak to
przy zwykłej aktualizacji programu przychodzącej gdzieś z dowolnego miejsca na
ziemi, nasz system może coś wyłączyć w naszym komputerze bez naszej zgody… Ja
wiem, że mając Internet i inne facebooki, jestem monitorowany… Godzę się na to.
Ale takie coś, to już przegięcie… Zaraz jakiś „Hamerykan” będzie mi mówił,
czego mam oglądać, gdzie chodzić i czyich racji słuchać… ;-/
poniedziałek, 16 września 2013
388.
Miałem kilka dni temu „załamanie zdrowia”. Piszę jak pogodynka… ;-))) Szedł mi
żwirek z nerek. Byłem osłabiony i miałem temperaturę. Zdestabilizowało to na
kilka dni moje życie… Musiałem leżeć, zrezygnować z rehabilitacji, przestałem
pisać Bloga, czytać prasę. Zdałem sobie po raz kolejny sprawę, jak ważne jest w
naszym życiu zdrowie i dobre samopoczucie… Oraz jak może z nienacka zawieść… To
chyba jest na tyle ważne, bym pozostawił teraz ten temat do indywidualnych
przemyśleń… Narka… ;-D
wtorek, 10 września 2013
387.
Ciekawa sprawa. Mam wielu znajomych za granicą. Odwiedzają nas często, mamy
kontakt internetowy… Ale jak żyję, nikt nas nigdy nie zaprosił do siebie. Do
Stanów, Kanady, Australii… Nigdy nikt nie powiedział, nawet żartem - „A
moglibyście nas odwiedzić, zobaczyć jak żyjemy… Tak, ci ze wschodu często
zapraszali - nie jeździliśmy bo nas nie był stać. Może się jeszcze wybierzemy.
Ale ci zza oceanu jakby się bronili rękoma i nogami przed nie daj Boże
zaproszeniem nas do siebie. Ba… Nawet rodzinie, która miała adres, zabraniała z
kimkolwiek się nim dzielić… To chyba jest przywara wszystkich Polaków i tego ich
stanu umysłu… - A nie daj Boże przyjadą i trzeba będzie im szukać pracy,
zajęcia, pomóc… ;-D Chciałbym tu uroczyście oświadczyć. Nie bójcie się, nigdy
nie chcieliśmy do Was przyjechać i zawracać Wam dupy… To jest za daleko i mamy
jeszcze tyle godności, by o nic Was nie prosić. A tym bardziej o pracę… Znamy
język, żyjemy w Europie, na co nam jest wasza laska, strach, gdy doskonale
sobie radzimy sami… Mieszkacie za daleko, nawet gdybyśmy mieli chęć, czas i
pieniądze by Was odwiedzić, to jest tyle wspaniałych miejsc na świecie w które
w pierwszym rzędzie chcielibyśmy pojechać… ;-D Owszem zdarzyło się kiedyś że
prosiliśmy Wasze rodziny o adres, ale chcieliśmy tylko napisać wam kartkę na
święta… A tak kontakt się urwał, żal pozostał… I coś jeszcze… Obojętność na
was, wasz los, na wszystko co Was dotyczy… Chcieliście tego, to macie…
Patriotyzm, miłość do ojczyzny, więzy rodzinne… Pic na wodę… Jesteście nam,
miejscom które pamiętacie, znajomym - obojętni… Za wiele czasu i wody w Wiśle się
przelało, byśmy o Was pamiętali… Żegnajcie. ;-*
niedziela, 8 września 2013
386. Pracodawcy powinni sami wiedzieć i dawać kobietom czas, oraz warunki w pracy, do
rodzenia dzieci. Przecież to jest w ich interesie… To dzieci kobiet które
pracują w ich firmach, zakładach pracy, fermach, będą się składały w
przyszłości na ich emerytury. Rządzący skromnie skamlą, ale jakoś daje to marny
efekt. Panuje u nas taka moda: Zarobić teraz, za wszelką cenę, „a po nas choćby
potop”… Nie tylko pieniążki się liczą, nie tylko jachty, pałace, kolie i
wakacje na Lazurowym Wybrzeżu. Otrząśnijcie się!!! Ludzie będą oceniać was po
tym czym podzieliliście się z nimi. (Podatki, darowizny, pomoc) Jakiż jest
pozytyw z waszego życia? Pełno jest żartów na ten temat… Ja bym się wstydził
patrzeć prosto w oczy tym, którym z waszej winy się nie powiodło, których
skrzywdziliście. A wy jesteście z tego dumni… Coś tu chyba nie gra… Tylko kto,
lub co jest temu winne… Chciwość, ignorancja, „ach nie pomyślałem?”… Każecie
się nazywać światową inteligencją, a iluż jest koło was prawdziwych, przyjaciół?
Wiecie co? Jest mi was żal… Po was nawet wasz ukochany kot nie zapłacze, nie
mówiąc o kimś więcej…
Mam sporo spraw w tym tygodniu, nie zdziwcie się więc gdy będę pauzował... A tak poza tym... Czeski chłopak mojej córki kupił jej pierścionek i będzie zajście, ale o tym jeszcze ciiii....
Mam sporo spraw w tym tygodniu, nie zdziwcie się więc gdy będę pauzował... A tak poza tym... Czeski chłopak mojej córki kupił jej pierścionek i będzie zajście, ale o tym jeszcze ciiii....
piątek, 6 września 2013
385. Moje plany poszły w niwecz… Miałem ząb leczyć kanałowo, ale jest tak
zniszczony, że trzeba by było go odbudowywać… Razem z leczeniem kanałowym koszt
około dwóch tysięcy złotych, a może i więcej gdy trzeba będzie zmienić system
odbudowy… Poza tym, nie ma gwarancji że się odbudowa powiedzie. Zdecydowałem,
że skoro i tak w planie miałem albo usunięcie, albo leczenie - do zrobienia
nowej protez ki - wyrwę gada… Szkoda, ale i tak proteza zakryje tą lukę bez
problemu, kosztów nie poniosę bo na NFZ, a zaoszczędzę czas, i spooooro grosza.
;-D Tylko teraz trzeba czekać na chirurga co mi ten ząb usunie, a stracha mam
takiego że ho – ho… ;-)))
czwartek, 5 września 2013
384. Da się, naprawdę
i niepełnosprawny da radę… Tylko trzeba być na tyle mądrym, albo głupim by nie
słuchać rad otoczenia, nie bać się ich osądów i robić to, co podpowiada nam
instynkt lub sumienie... Ja mówię – mogę pojechać na wyprawę życia i chcę… A
jak ktoś widzi tylko problemy, nie chce mu się, nie umie, to jego problem. Ja
swoje życie muszę przeżyć, a jak, to zależy ode mnie. Nie będę się umartwiał
tylko dlatego, że ktoś nie ma silnej woli, nie umie radzić sobie w życiu... Ja
umiem, mogę doradzić, ale nie będę murzynem robiącym coś za kogoś... Wszystko
można, tylko nie trzeba czekać na swoje pięć minut, ale wziąć się do roboty, od
samego początku. Trzeba walczyć bo można - to nie wstyd, tylko powód do dumy.
Na wózku, z kulami, z ograniczonym funduszem, ale się daje. Jest 7 lat chudych,
ale do cholery, przecież nie całe życie... ;-*
środa, 4 września 2013
383.
Mam kilku znajomych co walczą z „rakiem”. Nie wiem czy nam takie szczęście, ale
leczą się i tą walkę wygrywają. Mają po kilka lat wolnych od choroby, albo nawet
kilkanaście. Ja uważam, że nawet kilka miesięcy życia w komforcie, to sporo…
Poza tym, ma się sporo czasu do pogodzenia się z losem, załatwić i zamknąć swoje
sprawy… Moi drodzy, uważam że „rak to nie wyrok”. Można z nim wygrać. Ale jeśli
zdarzy się że nie, gdy ma się potwornego pecha, to uważam że na coś trzeba wcześniej
czy później umrzeć… Na przeznaczenie nie ma rady i czasem trzeba się z tym
pogodzić… … Ha… Łatwo powiedzieć… ;-/
wtorek, 3 września 2013
382.
To jest tak. Jak się coś robi, to myśli przychodzą
mu różne do głowy. Ja „cupfam”, to znaczy rozdzielam tak zwane sztuczne pierze
w wsypie. Poduszka się zbiła, to ja te niteczki które pozbijały się w kłaki
rozdzielam. Są maszyny do tego, ale mam czas, nie śpieszy mi się, to siedzę i
„cupfam”, da się… ;-D Myślę o tym, jak swego czasu na pokazie, wmówiono nam że
pościel wełniana jest taka wspaniała… „Pluliśmy sporo czasu sobie w brodę” bo
raty sporo nas wtedy kosztowały. Jednak z biegiem czasu, okazało się, że ani
jedno słowo z tekstu wyuczonego i wygłoszonego przez prelegentów nie było przesadzone… Wiadomo,
tacy ludzie potrafią zrobić wodę z mózgu, za to im się płaci, jednak tu, mieli
rację!… Pościel wełnianą którą nam sprzedali, nie oddalibyśmy już za żadne
skarby świata… Raty spłaciliśmy. Na gwarancji bez mrugnięcia okiem wymienili
nam wsypy gdy zgłosiliśmy taką potrzebę. Przestały nam boleć stawy, pościel
jest lekka, przewiewna, i co najważniejsze nie ma sposobu by człowiek się w
niej spocił. Kładziemy się do łóżka i od razu jest ciepło. Nie ma znaczenia czy
to zima czy lato. U znajomych co nas goszczą i kładą pod leciutką sztuczną
pościelą, pocimy się gdy przytulimy latem, a marzniemy zimą… Trzepiemy ją i raz
do roku pierzemy w lanolinie. Przez dziesięć lat nic po nas nie łazi, nie kurzy
się, nie pokasłujemy i jest biała. Jedynie co zauważyliśmy, to po dziesięciu
latach faktura pościeli się lekko przetarła… Jesteśmy zadowoleni i następna
pościel też będzie taka, no może z wełny wielbłądziej… Pościel zdała egzamin,
jesteśmy usatysfakcjonowani, nie czujemy się oszukani… No może jedną wadą jej
jest, że jest za droga. Mamy na oku pościel wyprodukowaną tam samo, lecz o
wiele tańszą. Podzielę się z Wami wiadomościami o niej, gdy ją kupię i
wypróbuję. Jednak nie będzie to za prędko, bo jeszcze ta, kilka lat nam na
pewno posłuży. Jakby się ktoś pytał, taką pościel możemy z czystym sumieniem
polecić…
poniedziałek, 2 września 2013
381.
Mówi się, że młodzież niczego nie szanuje, jest roszczeniowa i myśli tylko o
sobie… Widać to najbardziej po łazienkach w szkole… Ale jednak nie wszystka
młodzież jest taka, jest, ale są to na szczęście wyjątki… Są szkoły gdzie się
nie pali papierosów, gdyż grozi to wyrzuceniem, a nauczyciele, żeby zapalić
wychodzą na dwór… Niektórym to się może wydać dziwne, ale w liceum gdzie pracuje
moja żona tak jest… Zgadnijcie jak wyglądają łazienki w szkole?... Przez trzy
lata, od kiedy je odnowiono, nawet plamki na kafelkach nie ma… Dziewczyny mają
torebki na podpaski przy sedesach. Nie wszędzie tak jest nawet w szanujących
się domach, a tu szkoła… Myślę że jak jest czysto, zadbanie, jest miła
atmosfera, tak ludzka. Jak traktuje się i wymaga od siebie tyle samo co od innych,
jest trochę dyscypliny, monitoring i pewne widzimisię dyrekcji, to daje właśnie
takie wyniki. Głupio jest postępować wbrew innym, inaczej, bo to miłe gdy
korzysta się z czystych wnętrz, sympatycznej atmosfery. A jak się chce
naśladować… No, nie bardzo popularne towarzystwo, to niech idzie do innych
szkół, tych z niższej półki. Tam spotka się na pewno kilku kiboli, dresiarzy,
palaczy, narkomanów i chuliganów nieszanujących cudzej pracy i własności.
Czekających tylko na moment by komuś nasadzić kosz na głowę… Albo gościu chcesz
zdobywać wiedzę, nauczyć się czegoś i korzystać z dobrego zaplecza. Albo bawisz
się, naśladujesz „niepopularne wzorce” ;-D Po to stworzono kodeksy, by je
przestrzegać, tak to ten świat jest urządzony. Wybieraj… ;-*
piątek, 30 sierpnia 2013
380.
W zależności od sytuacji, samopoczucia, diety, hormonów, zdrowia zachowujemy
się inaczej. Podejmujemy różne decyzje, waha nam się temperament, inaczej nas cieszą
i martwią różne zachowania i pomysły... Inaczej zachowujemy się po udanym
seksie, zupełnie odwrotnie po nieudanym… Inaczej reagujemy na naturalny szczery
uśmiech, a inaczej na wymuszony. Jejku jaki człowiek jest skomplikowany…
Uważajmy więc i nie śpieszmy się z podejmowaniem decyzji. Prześpijmy się ze
sprawą. Nasze decyzje mogą być odmienne w zależności od samopoczucia. Możemy
kogoś naszymi decyzjami skrzywdzić, a to nam samopoczucia nie poprawi i będzie
jeszcze gorzej… ;-D
czwartek, 29 sierpnia 2013
379.
Wczoraj na obiad stworzyłem obiad zainspirowany kuchnią indyjską. Wszystkiego
po trochu, dało danie na dwa dni… ;-D Ciutka wołowiny, ciecierzycy, papryki, pomidorów,
garść przypraw i masala, jogurt oraz połówka ostrej papryki daje wiele
satysfakcji przy posiłku… Sycące to jest, więc dużo zjeść się nie da, ale jaki
smak… Jutro będzie ryba, smażona świeża makrela, palce lizać. Tylko z czym ją
podać? Sałata była, ostatnio smażyłem ósemki ziemniaka, nie mogę się powtórzyć…
;-D Żonie się dogadza więc myśl gościu, myśl… ;-D
wtorek, 27 sierpnia 2013
378
Hm… teraz z mojego Bloga zrobiła się tematyczna gazeta… ;-))) Jestem redaktorem
naczelnym gazety „Blog Jasia”… ;-))) Dowartościowuję się… cha ha cha… ;-D Czyta
go coraz większa liczba osób, choć nigdzie go już nie reklamuję. A te kraje…
Arabia Saudyjska, Chiny, że już o Serbii, Holandii, Rosji, Stanach, itp. nie
będę z grzeczności wspominać… ;-))) No, cieszy mnie to, tak jak będąc dzieckiem
zbieranie znaczków z obcych krajów. Nazbierałem ich chyba z ponad
sześćdziesięciu krajów. A były to czasy Czechosłowacji, NRD, Jugosławii i
paszportów… Piszę, ktoś mnie czyta, czasem się odezwie, wypełniam jakąś niszę…
A miałem pisać dla rehabilitacji swego uszkodzonego mózgu… ;-D Za dwa lata
nazbierałem ponad jedenaście tysięcy odwiedzin z wielu krajów. Dziękuję!!! ;-* Wstawiłem
dlatego automatycznego translatora, może komuś się przyda… ;-D Wiem, inni
przerośli mnie na głowę, ale to są „ONI”, mają reklamy, piszą o popularnych
tematach. Mój Blog jest inny, prywatny. Po początkowej reklamie na kilku
facebook –owych stronach, już nie muszę się reklamować. Mam swoich stałych
fanów i to jest fajne… ;-*
377.
Media już się podniecają, że partie, związki
zawodowe, liderzy, zapowiadają na jesień strajki, wojny na programy i pyskówki
…Oj będzie się działo!!!… ;-/ ? Wybory do parlamentu europejskiego już za
rok!!! ;-D Będzie o czym mówić, forsa z reklam będzie płynąć strumieniami!!!…
Tylko… Zaniepokojeni, normalni obywatele, tego dużego europejskiego kraju
obserwując te rozgrywki, plują sobie w brodę, że muszą tą walkę o kasę władzę,
przywileje, znowu obserwować na każdym kroku. Ludzie mają to wszystko w
„głębokim poszanowaniu”… To wszystko jedno kto wygra, co mówi, co obiecuje… I
tak po wyborach wszystko wróci do normy, a normalny zwykły człowiek będzie żył
tak jak dotychczas… Czy się mu zmieni koryto??? Przeciąż nie. Zmienią się tylko
świnie przy nim, a karmę i tak będzie „ON” finansował swoimi podatkami,
dziesięcinami, darowiznami… Ludzie pieprzcie to, olejcie!!! Jak nie będziemy na
ten cały cyrk patrzeć, nie będziemy się tym emocjonować, to spadną ceny reklam,
partiom skończą się dofinansowania i prezesi zaczną przypominać zwykłych ludzi…
Pamiętajmy kto mówił „Spieprzaj dziadu”, kto obiecywał drugą Irlandię i, i
kiedy miała być ta osławiona druga Japonia… Wygońmy tych oszołomów ze swoich
wygodnych stołków, niech ich rodziny odczują to co my na co dzień odczuwamy. Wybierzmy
na następców tych, komu ufamy, których znamy i wiemy że nas nie oszukają.
Skończmy z tym wiecznym fetowaniem, oszukiwaniem i wywieźmy tych co robią z nas
jawne jaja na taczkach daleko stąd. A wtedy zapomnimy na długo o kryzysie,
nietolerancji, nienawiści o pędzie do kasy i zaczniemy żyć w normalnym kraju… -
Z Białegostoku mówił do was komentator - mieszkaniec tego pięknego kraju -
Jasiu K. ;-)))
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
376.
Planuję wyprawę, bo taką dla mnie jest… Brakować mi będzie trochę pieniędzy,
jak je znaleźć, jak zdobyć sponsora? Nie chcę nic za darmo, mogę coś / kogoś
zareklamować. Zrobić wystawę zdjęć z podróży… Opisać wyprawę, swoje zmagania,
swoją radość, trudności… Jednak nie mogę dotrzeć jakoś do ludzi co mogą to
spełnić… No nic, nie zrezygnuję, najwyżej wezmę kredyt, sprzedam samochód, a to
co zapamiętam opiszą tylko w tym blogu… A szkoda, bo ludzie na takich wyprawach
umieją zrobić sporo kasy…
piątek, 23 sierpnia 2013
375.
Narzekamy, mówmy że mamy wielki problem bo mamy kilka tysięcy kredytu. Stało
się nieszczęście bo ktoś w rodzinie stracił pracę. Nie stać go na wszystko jak
sąsiada, bo stare auto, dom do remontu, urodziny, ślub, stłuczka, itp. … Jednak
zamiast narzekać powinniśmy się cieszyć z tego że wszyscy są zdrowi, że nie
mamy pogrzebów, jakoś wiążemy koniec z końcem, że sąsiedzi mają gorzej od nas i
możemy im pomóc… Cieszmy się z tego, co mamy teraz, bo za chwilę możemy
wszystko stracić… W pożarze, powodzi, przez fatalne zrządzenie losu. Możemy
zachorować, stracić kochane osoby w wypadku. Może nam się przez to poprzewracać
w głowie, albo świat obrócić o 180º… Naprawdę to co nas spotyka to nic, w
porównaniu z nieszczęściami jakie spotykają innych… Nie mówię byśmy się tępo
uśmiechali i mówili wszystkim I’m fine, OK., Thank you… Ale przestańmy narzekać
gdy nie mamy powodu. Wszyscy mają kłopoty, problemy… Tylko najczęściej są one
czasowe. Za jakiś czas będziemy się z nich śmiać i cieszyć że daliśmy radę je
pokonać… ;-*
czwartek, 22 sierpnia 2013
374.
Wychowywanie dzieci… Wpajaliśmy dzieciom zasadę: Jak nauczyciel, ksiądz,
dorosły nie ma racji to i tak ma rację. Po co młody człowiek ma się buntować, stresować,
gdy i tak na to nie ma w tej chwili wpływu, lepiej ironizować zbagatelizować…
Nie mówiło się przy dzieciach złych słów o innej rodzinie, pedagogu, urzędniku.
Chory, ubogi, obcy, był u nas zawsze uprzywilejowany i zrozumiany. Dzieci same decydowały
o swojej przyszłości. Miały zdolności artystyczne, to w tym kierunku, w miarę
możliwości się ich kształciło. Doradzaliśmy im, ale nie nakazywaliśmy. Umieliśmy
się dzielić, udzielać społecznie i ciężko pracować. Mamy więc nadzieję że
przekazaliśmy to też naszym dzieciom… Uczyliśmy też dzieci dystansu do siebie,
do świata, do dóbr. Nie otaczaliśmy się zbytkami i chyba dzieci też nie mają
ambicji, wyrywania innym stołków spod tyłków za wszelką cenę. Takie zachowania
nas brzydzą. Brzydzi na ignorancja, brak tolerancji, niesprawiedliwość i wykorzystywanie
swego stanowiska… Z taką filozofią jak nasza, żyje się ciężej, ale o ile życie
jest bardziej satysfakcjonujące. Mówimy zawsze… Złota do grobu nie zabierzesz, a
to co masz w głowie tak... Tym co sprawia, że choć przez pewien czas jesteśmy
nieśmiertelni, są nasze postępki… Ja chciałbym być zapamiętany jako dobry człowiek
i tak staram się postępować…
wtorek, 20 sierpnia 2013
373.
Uważam że wyroki sądowe zależą od „papugi” która zinterpretuje prawo. A może je zinterpretować jak tylko zechce. W jednym krańcu kraju, za zabicie bandyty w
obronie własnej, który włamał się do cudzego domu, idzie się do więzienia, w
innym jest się szanowanym bohaterem… Lekarz który popełnił błąd, spowodował
śmierć pacjenta, najwyżej dostanie naganę. Naprawdę bardzo rzadko odpowie za
swój postępek. Tak samo boss z gangu, czy innej mafii. A gość pracujący w
Administracji Państwowej, jak często odpowie za swoją ignorancję, idiotyzm, głupotę?...
Zatrudnienie jest tak duże, że odpowiedzialność rozchodzi się po kościach kilku
urzędników, prominentów, albo szefów resortu… To chyba jest ustanawiane specjalnie
takie prawo, by rządzący mogli pozbyć się odpowiedzialności w razie
udowodnienia winy? Wojewoda, Prezydent, Starosta… Tylko rozruchy, strajki, w
najlepszym razie rozgłos medialny, mogą przyczynić się do usunięcia takiego
kogoś ze stanowiska… Czy znacie ten przypadek co kioskarce która zrobiła ksero
za 20 gr. i nie zapisała tego w zeznaniu wytoczono proces i o mało jej nie
skazano?… Po prostu była biedna i nie stać jej było na prawnika. Tak działa
prawo. Człowiek myśli że istnieje sprawiedliwość, a gdy dochodzi coś do czego,
traci firmę dom, rodzinę… Po latach się okazuje że niesłusznie, ale już niczego
nie odzyska… Dupa, moi drodzy... Prawo jest dla bogatych, na stanowiskach i z
układami. Normalny człowiek nie ma szans. Jak ktoś zechce kogoś wykończyć, to
go wykończy i koniec… Najlepiej niczego nie mieć, nic nie robić, nie ryzykować…
Nie ryzykować założenia firmy, wzięcia w lizing samochodu, kredytu, czy w ogóle
nie kontaktować z ludźmi i niczego nikomu nie mówić… Cholerna cywilizacja…
Człowiek jest „stworzeniem stadnym”, ale w tym stadzie jest za dużo czarnych
owiec… Więc jak żyć „panie” Jak żyć?... ;-D
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
372.
Białostocki stadion. 22-tysięczny obiekt. (w planie) Myślę że jak na Białystok to wystarczy.
Oddano do użytku dopiero połowę, ale i tak robi wrażenie… Nawet jakby Jagiellonia
w pierwszej lidze zajmowała przez kilka lat pierwsze miejsce to i tak jest
wystarczająco duży... Martwi mnie tylko jedna rzecz. Przy wyjściach na stadion
nie ma żadnej barierki zabezpieczającej. Wystarczy tylko by „ktoś wykazał złą
wolę”, ktoś kogoś popchnął i bez problemu można zatrzymać się aż na dole. ;-/ Poza
tym jest ładnie, miękkie siedzenia,(tylko ciekawe jak długo kibole zostawią je w spokoju ;-/) kilka pomieszczeń dla vipów, sporo miejsca
dla mediów. Pomieszczenia komentatorów, tłumaczy spotkań prasowych. Cały dół należy do zawodników. Nowe szatnie, łazienki
prysznice. Sale treningowe, do masażu i takie tam. Są one nowoczesne i
spełniają standardy… ;-D Są parkingi naziemne, podziemne dla zawodników i
vipów. Monitoring, pomieszczenia socjalne i pracownicze… Nie ma co ukrywać,
duży obiekt… Ale pytałem też o ceny biletów i wydaje mi się że jak na
Białystok, to 50 złotych za wstęp na trybuny to trochę za dużo. Ja bym trochę
obniżył. Wstęp do opery i na stadion za podobną cenę to chyba nieporozumienie…
;-D Pomieszczenie vipowskie to cena od 2.5 tysiąca do 6 tysięcy. No ale „Ich” przecież
na to stać… ;-D
371.
W tym roku ten cały szum medialny koło sierpniowych uroczystości
religijnych i patriotycznych chyba mam nie dojadły?… Chyba się nie mylę… ? Nie było
tyle tego „pieprzenia” co w zeszłym roku i chętnie się oglądało filmy i
uroczystości w telewizji bez tych przydługich komentarzy… Normalnie poczułem
się dumny z tego że jestem katolikiem i patriotą, a nie zawstydzony tym
niekończącym się mieleniem ozora w mediach… Tak właśnie, ta Wspólnota Narodowa
powinna wyglądać. Nic na siłę panowie, bo można przedobrzyć… ;-D
piątek, 16 sierpnia 2013
370.
Uważam, że ogólnie Polacy jako naród, są wredni i roszczeniowi w stosunku do
innych nacji. Dlaczego? Zacznijmy od uczuć religijnych. Aprobowane są religijne
uczucia, to jasne, nasze społeczeństwo jest w… Dajmy na to 85 % katolickie,
wierzące i praktykujące. Jest w większości i jako większość ma prawo narzucać
innym swoje uczucia religijne. Krzyże w szkole, w urzędach i instytucjach.
Tylko jak to się ma do praw mniejszości religijnych, niewierzących i innych?
Uważam obserwując media, że żadnych… Czy ktoś spotkał się z głośnym słuchaniem
Radia Maryja przez osoby starsze? Jest budzony o szóstej audycją, albo dzwonami
w kościele? Hmmm… Bulwersuje to niektórych?… To niech się spróbuje odezwać…
Albo. Czy mieszkańców Prus nie denerwuje szwendanie się Niemców po okolicy
oglądających niegdysiejsze swoje nieruchomości? Tak, mają prawo do obaw, A
Niemcy nie mają prawa do sentymentów???... Odwróćmy kota ogonem. Na Ziemiach
Litewskich wielu posiadaczy ziemskich miało swoje majątki. Jak Litwini
odbierają Polaków szwendających się po ich ziemi? Jak odbierają złośliwe
komentarze wycieczek z Polski przewodnicy Litewscy? Jak zachowują się grupy
Polaków w hotelach, uzdrowiskach, restauracjach. Czasem jest mi aż wstyd za
rodaków. Niemcy nie są święci… Litwini i Białorusini też, a jakże. Więc czego
się czepiają innych nacji wierzący, katoliccy Polacy? Jesteśmy przecież tacy
sami, jeśli nie gorsi… Po co prowokować „niezręczne sytuacje”?... ;-D
Gdzie jest tolerancja, zrozumienie
historii. Jeden naród robi na złość drugiemu narodowi, a sąsiad dogadza hałasem
sąsiadowi z dołu?… Czy to nie jest złośliwość, brak zrozumienia, ignorancja społeczna
i wykorzystywanie swego widzimisię bo jest się w większości?… Polacy są wredni
i nie liczą się z opinią mniejszości. Jeśli ktoś w to wątpi niech stanie
naprzeciwko większości i się odezwie… ;-D
Subskrybuj:
Posty (Atom)