Łączna liczba wyświetleń

środa, 11 grudnia 2013

              420.No, zaraz wraca Marysia. Odkurzacz naprawiony i będzie można posprzątać. Jutro dzień sprzątania… ;-D Jutro też przymiarka protezki. Dziś byłem u lekarza anestezjologa i urologa w sprawie poniedziałkowego zabiegu. Już wszystko wiem. W poniedziałek mam się zarejestrować na SOR- ze w szpitalu, zgłosić się na oddział, mają mi zrobić badania, wyniki i we wtorek zabieg. Być może w środę już zasnę w domu, dadzą mi chyba znieczulenie ogólne, by nie prowokować rzutu SM – u. Zasnę i się obudzę już po zabiegu… Odezwę się w przyszłym tygodniu i dam znać jak było… ;-*   

poniedziałek, 9 grudnia 2013

            419. …Michnik podczas pewnej uroczystości powiedział, że żeby kogoś zrozumieć trzeba wejść w jego buty. Trzeba wiedzieć jakie „Buty” i dlaczego nosili Rosjanie, Ukraińcy, Niemcy,  czy Szwejk… Bez tego, (to moje zdanie), zostanie tylko narodowy kicz, „kacze” zachowania i wrogość do inności. Nie muszę brać z nich przykładu, ale przecież nie będę się zachowywał jak ci, zdaje się dorośli i poważni ludzie, co zachowują się jak chorzy na nerwicę i depresję… Mnie to przynajmniej razi i odpycha.

czwartek, 5 grudnia 2013

          418. Kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa. Mamy inne charaktery i pewnie to nas przyciąga. Weźmy np. film „List w butelce” tak często przeze mnie oglądany… To dwie różne miłości. Jedna kobiety, druga mężczyzny. W związku kobieta kocha inaczej, mężczyzna inaczej i jest najczęściej wymiennie. Inne charaktery, mentalności, niby od razu powinny powodować kłótnie, irytację jednak nie… Miłość też jest inna. Jeśli jedna osoba kocha „na zabój” do końca, jak papużka nierozłączka, to druga najczęściej odwrotnie, świadoma, akceptująca, wyrozumiała, ale z dystansem. Woda i ogień, ziemia i niebo… Moim zdaniem dwa podobne charaktery, to stagnacja w związku nie powodująca żadnego zaskoczenia… Jak przyjdą dzieci, to nie ma za wielkiego pola do szaleństwa, ale przed i po? Żywioł, instynkt, lekkomyślność… Dlaczego na starość nie zaszaleć?

wtorek, 19 listopada 2013

           417. Byłem na seansie w kinie, na filmie „Chce się żyć”… Zaskoczyła mnie reakcja widzów. Zawsze jak tylko pojawią się napisy końcowe, wszyscy jak jeden mąż wstają i idą do wyjścia. Tu było inaczej… Przez kilka minut widzowie siedzieli w milczeniu. Nikt nie zagadał, nikt nie wstał by wyjść.  
            Film nakręcono na podstawie reportażu który ukazał się w gazecie… Dziecko / młodzieniec / dorosły, uważany był za roślinę dopóki w wieku 27 lat terapeutka w zakładzie nie spostrzegła że reaguje i można z nim nawiązać kontakt… Rozmawiano z nim przy pomocy specjalnego alfabetu… Odzyskał godność, rodzinę, tożsamość, człowieczeństwo… Ten film trzeba koniecznie zobaczyć. 
         Maciej Pieprzyca film „Chce się żyć” produkcja polska… 

poniedziałek, 18 listopada 2013

            416. Być złym na los, na stwórcę, buntować się całe życie - bo...?
- To co to za życie...? Zaakceptować?
A czy jest jakieś inne wyjście?
Ranić ludzi, siać złość, odpychać innych? Czy to jest poprawne…?
Świat taki jest jaki jest, taki był od wieków i ludzie mimo swojej ułomności idą dalej. Trzeba cieszyć się tym co jest, dawać przykład innym to może jeśli nie Tobie, to innej bliskiej Ci osobie ktoś kiedyś pomoże. Może wymyśli lek, nie wolno go zrazić swoją złością, trzeba zachęcić. Złość mamy w Rządzie, Parlamencie i kto na tym dobrze wychodzi? Tak... - Nie my...  
Ja mam wokół swoich bliskich, dla nich żyję i nie będę im swoimi cierpkimi słowy psuł dnia... Miałem depresję i „czyniłem zło” przez czas jakiś i powiedziałem w końcu - DOŚĆ!!! Poszedłem się leczyć.
Moja filozofia jest taka: Świat się nie zawali gdy w złości i cierpieniu wyzioniemy ducha... To nawet nie zostanie zauważone.
Ale gdy akceptując to, damy trochę radości innym… Swoim optymizmem zarazimy innych, uśmiechem damy przykład, to myślę że zostaniemy zapamiętani jako ludzie cierpiący, ale pogodzeni z losem, spokojni i radośni.
Może takie moje przesłanie pomoże też i innym pogodzić się z chorobą, trudami, losem. Może taki człowiek będzie przykładem i nie będzie rozsiewał złych fluidów na otoczenie, ale wręcz odwrotnie... Nie chciałbym być zapamiętany jako zgorzkniały chory facet, mąż  i ojciec. Chcę zostawić po sobie dobre wspomnienia i pamięć że mimo pewnych przeciwności pogodnie umiałem spojrzeć w przyszłość i na rzeczywistość...

piątek, 15 listopada 2013

           415. W pewnym wieku, i okresie chorowania, każdy z nas ma jakiś sposób na życie z SM- em. Nie raz, ten ktoś, zdał sobie sprawę że to nie koniec świata i nie jest źle, bo innych gorsze nieszczęścia spotykają. Tak to już jest... 
        W pewnym momencie nam się świat wali, zadajemy pytanie dlaczego ja, „bo to przecież to wokół mnie się świat kręci”... A potem przychodzą na świat dzieci, wychowujemy je, kształcimy i świat zaczyna się kręcić wokół kogoś innego... 
           Chcemy im coś dać od siebie, myślimy że możemy mieć na to za mało czasu i nasze problemy stają się mniej ważne... Ot i tak się ten świat kręci. 
         Kiedyś nasi rodzice prym wiedli na rodzinnych spotkaniach, robili posiłki, podawali, dbali o atmosferę... Teraz to należy do naszych obowiązków, bo oni już nie mają siły. Zaraz tą pałeczkę przejmą po nas nasze dzieci i.... wnuki.... 
       Nie jesteśmy najważniejsi i pytanie - dlaczego to właśnie my, zamienia się w - dzięki Bogu, że tylko my... ;-D

czwartek, 14 listopada 2013

           414. Na początku, już o tym kiedyś pisałem, wkurzała mnie niekompetencja realizatorów dźwięku w muzycznych show- ach, tak obecnie popularnych w TV. Tak mam kino domowe, ze względu na ubytki słuchu i bardzo zwracam uwagę na błędy, zwłaszcza te które wpływają na zasobność portfelów ludzi tam występujących lub na ich ścieżkę ich kariery… Uważam, że teraz jest lepiej. Nie wiem czy zmienili obsługę, czy decydentów, sprzęt, czy poszli po rozum do głowy po „mojej” ;-))) krytyce (w głowie). Ale jest już lepiej.

środa, 13 listopada 2013

           413. Trochę się zszokowałem rozmawiając z jedną z głównych osób na giełdzie papierów wartościowych. Dowiedziałem się, że jest to przedsiębiorstwo jak każde inne - typu usługowego. Księgujące tylko „każdy ruch grających”, a nie elitarne przedsiębiorstwo wpływające na siłę naszego państwa... Wielu ludzi pracuje tam bez odpowiedniego wykształcenia, doświadczenia i chyba  pomyliło zawody… Toż to szok!!! Ja chyba żyję na innej planecie...? Polska giełda to kolos na glinianych nogach. Kilku ludzi znających się na rzeczy, oddanych sprawie i wykształconych w tym kierunku, kieruje słoniem w składzie porcelany…? Teraz chyba wiem dlaczego tak się dzieje i w placówkach rządowych. Kilku ludzi w ministerstwach bez prawa głosu, „utrzymuje” cały ten kilkutysięczny,  niekompetentny, „o kolesiowskich układach - motłoch”. Toż to cyrk… Boże!!! Wolałbym chyba o tym nie wiedzieć..!  

wtorek, 12 listopada 2013

             412. Nie można powiedzieć że szczepionki są be. Jeszcze nie tak dawno nasz kraj i Europę dziesiątkowała czarna ospa, dżuma i inne cholerstwa…
Była Hejnego-Medina, gruźlica, błonica, tężec. Szczepionki pozwoliły nam o tych chorobach zapomnieć. Nie generalizujmy…
Ludzi jest w tej chwili miliardy, kilka tysięcy zachorowało, być może przez szczepionki, ale przepraszam - ilu choroby uniknęło?
Jest AIDS, nie chcemy na nią chorować, a jednak…
Jest SM, a jak stworzą szczepionkę to co? Powiemy, nie, dziękuję... ??? U nas wszyscy w rodzinie byli, są zaszczepieni i to bez żadnych skutków ubocznych, czy zatem jesteśmy lekkomyślni? A gdybym się nie szczepił, może miałbym krótszą nogę, umarłbym na suchoty, albo dżumę?
Mam czyste sumienie, bo zaszczepiłem swoje dzieci na wszystkie choroby i żyją na tym świecie prawie 30 lat, nie chorują, nawet zęby mają zdrowe. Nie przesadzajmy!
Ja bym już pewnie umarłbym na zapalenie płuc, bo ciężko przechodziłem, a żona na wyrostek, bo już jedną nogą była na tamtym świecie…
Nie jestem nawiedzonym zwolennikiem chemii, ale dzięki niej wielu moich znajomych żyje... Mój dziadek zmarł, bo osłabił organizm głupią dietą... Nie gadajmy o kartelach farmaceutycznych, szczepionkach, chemii, bo - "to nie tak jak myślisz kotku... " To wszystko nie takie proste jak niektórzy z nas tłumaczą.
Ja uważam że bez Tysabri miałbym już kilka rzutów więcej i bym był co najmniej dużo bardziej niepełnosprawny. Takie było zrządzenie losu... Propozycja udziału w programie, dostanie  leku, byciem „królikiem doświadczalnym”, a co miałem odmówić??? Znacie ten kawał o Panu Bogu co kilkukrotnie podsyłał łódź topielcowi by się uratował a ten odmówił bo czekał aż sam Bóg mu pomoże?… 
Powracając do tematu. Czy człowiek chory na raka, ma jakiś wybór??? Czy jak nerki nie działają to ma odmówić dializ? Może odmówić i liczyć na cud… Czy wielu z nas wyleczył cud???

piątek, 8 listopada 2013

             411. Łowienie ryb sieciami powinno być zabronione, albo znacznie ograniczone. Jedna pływająca przetwórnia ryb, zatrudniająca kilkadziesiąt osób, zabiera zatrudnienie nawet kilku tysiącom ludziom  i ma niekorzystny wpływ na naturę. Na mikroklimat, społeczność w regionie gdzie łowi. To dbanie o interesy tylko garstki ludzi.
Musimy myśleć o „tubylcach”, bronić i dbać o ich interesy. Biedni biednieją, tracą miejsca pracy, łowiska, a pieniądze przechodzą w ręce bogaczy… Powinno być kilkaset małych jednostek łowiących wędkami lub zwykłymi sieciami blisko brzegów, a nie jedna wielka z siecią „jebu jego mać” mieszcząca setki ton ryb i łowiąca tam gdzie tylko jej się spodoba… 
Tak samo jest z innymi dziedzinami gospodarki. Wola zysku za każdą cenę zakłóca relacje międzyludzkie i ekonomiczne w regionie. Globalizacja, nie jest w każdych warunkach dobrym pomysłem... Wyzwala wilcze instynkty i zakłóca równowagę w przyrodzie.

środa, 6 listopada 2013

               410. Papierosy, brak witamin, obniżona odporność powodują SM… Refleksja?... Moi koledzy gdzie obydwoje rodziców paliło w domu, a później sami palili, SM- u nie mają... Z mojego punktu widzenia się to nie potwierdza.
Brak witaminy D powoduje SM… Od dzieciństwa chodziłem goły po podwórku i słońca miałem dużo. Sporo chorowałem i jadłem multiwitaminę, więc i witamin miałem dość… I tylko ja w okolicy zachorowałem na SM...
Szukanie dziury w całym…
Można kreować przyczyny, ale na Boga, nie można tak jak Macierewicz uprzeć się do jednego wariantu i tylko dla niego szukać dowodów...
Przekonuje się do czegoś ludzi i wykorzystuje chorych do poparcia swoich tez. Tak się robi... To mnie odpycha. Wielu ludzi żeruje na chorych, snuje publiczne dywagacje, namawia innych do popierania tych, jedynie słusznych poglądów, a ja się na to nie godzę!!! U mnie to tak nie działa.
Głupi bym był, gdybym kazał wszystkim uważać, że obniżona odporność u mnie i choroby w dzieciństwie spowodowały SM. Wielu moich kolegów żyło podobnie, chorowało i jadło jak ja. Ale ja tylko zachorowałem… Proszę, celebryci, znachorzy, i inne samochwały, zamknijcie mordy i nie pakujcie wszystkich do tego jedynie prawidłowo uszytego worka. Tak nie jest!!!  
          409. Nie wiem, nie umiem, nie godzę się z tym!!! Nie odpowiada mi amerykański styl pracy w szpitalach i takież podejście do pacjentów. - Kasa przede wszystkim... A gdzie chory człowiek??? Przecież są różne choroby, każdy choruje inaczej. A wypadki? Każdego to może spotkać…
…A są przecież takie dziedziny jak na przykład kultura. Że zupełnie inne mechanizmy działają w tym świecie... Dlaczego wszystko mamy pakować do trzosu z kasą, jeśli każdy jest inny?         Inaczej choruje, przyswaja wiedzę, ma poglądy, wzrost, tuszę, nosi lub nie - okulary... Te prawa które od kilku lat panoszą się w Polsce są nieludzkie!!!
A tło na którym toto żeruje? Proszę - idioci w parlamencie, chciwość w biznesie, walka szczurów w śród pracowników, stres, samobójstwa. Debile w mediach tworzą modę, jedyną słuszna, która musi porywać tłumy... Wcale nie musi!!!
Jest rock, rap, jazz, muzyka klasyczna i poważna. Nie można wszystkich traktować tak samo i wkładać do jednej szuflady... Wielu ludzi się buntuje i chyba pora by coś zmienić. Tak dłużej żyć się nie da. Są bogacze, szczęściarze i ubodzy, chorzy i słabi... Jesteśmy różni, najwyższy czas to zrozumieć… ;-/

wtorek, 5 listopada 2013

     408. Ileśmy ciekawych rzeczy myśmy przeżyli!!! Jako pierwsi w gminie mieliśmy zmywarkę do naczyń, mikrofalówkę, krajarkę do chleba, elektryczną maszynkę do mięsa, kosiarkę do trawy… Tak, to dzięki wyjazdom do Niemiec… Zobaczyliśmy że można żyć inaczej i „zdobywaliśmy” te „luksusy”. Oszczędzaliśmy czas, dzieci uczyliśmy innego życia, innego myślenia… Hodowaliśmy owieczki, doiliśmy krowę. Hodowaliśmy pieczarki, uprawialiśmy rolę. Cały czas razem, wymienialiśmy się w wielu pracach. „Raz żona nosiła spodnie, raz ja” i nikomu czapka z głowy nie spadła. Teraz ja stoję przy kuchni, a żona zarabia i co?... Tak, to jest partnerstwo…
Wiele radości a i czasem stresu dawały nam dzieci… To normalne. Ale też namawialiśmy ich do wyjazdu do innych szkół, poznawania miejsc... Jak wasze dzieci dają radę? Och to trzeba mieć odwagę. Nie boją się, nie strach wam? - Nie raz słyszeliśmy te słowa…
Ale i my uczyliśmy się daleko od domu, mieszkaliśmy w internacie, więc to było dla nas zwyczajne… Tak powinno być… Dzieci były w szkole szanowane nie dlatego że miało bogatych rodziców, tylko za to, co sobą reprezentowały. A teraz? Szkoda gadać…
Uważam że życie powinno być ciekawe. Każdy powinien móc poznawać nowych ludzi, nowe miejsca, światopoglądy, religie… Nic nie widzieć, nigdzie nie być, to nie chcieć wiedzieć…

Zazdrościć, „kopać dołki”, poddać się kultowi pieniędzy… A jak przyjdzie choroba, kalectwo, tragedia? Kogo ma się wtedy koło siebie? Trzeba mieć kogoś „co nadaje na tych samych falach”. 

poniedziałek, 4 listopada 2013

     407. Niedawno w pobliżu szybko jadący motocyklista potrącił rowerzystę – oboje zginęli. Znowu wkurzyłem się na wariatów za kierownicą. Już pomijając przepisy, które normalny człowiek powinien przestrzegać. Trzy sekundy do setki… Toż to pocisk…
Motocykl samochód jest bronią!!! Na kursie powinien pretendentów do tego zawodu badać psycholog. Powinny być jakieś ściśle przestrzegane procedury. Zgadzam się, ktoś musi być dawcą organów, ale co winni są ludzie co przez tych debili zginęli… ?
Rodzice interweniują jak dzieci „machają do siebie nożami”, ale gdy już palą gumę na ulicy, szybko zajedzie na miejsce, wypije piwko, zagada przez komórkę to mówi przecież - nic się nie dzieje… To zboczone.. To naruszenie przecież przepisów i to powinno być karane. I to powinno być karane nie mandacikiem, ale kilkutysięczną karą, albo kolegium z zebraniem prawa jazdy włącznie, w razie recydywy. W Niemczech Polacy przestrzegają przepisów, u nas szaleją… Karać, karać i karać… Tak się dzieje w Europie zachodniej i ludzie naprawdę bezpieczniej czują się na chodnikach, przejściach dla pieszych, drogach… 

Czemu ja mam się kur.. bać jeśli przestrzegam przepisy, a nie ten tępy debil za kierownicą???  

środa, 23 października 2013

          406. Myślę że w wielu domach, też jak i przedtem w moim, zaczyna się często leczenie i go nie kończy. Leki kosztują tak dużo, że kilkutygodniowa kuracja bardzo obciąża budżet. Zdrowie się lekko poprawia, a na dalszą kurację brak pieniędzy. Zamiast chorobę wyleczyć do końca, to tylko ją zaleczamy, a ta może czasem powrócić… 
Przestajemy je zażywać, bo objawy ustępują, albo pojawiają się skutki uboczne. Zamiast skonsultować nasz stan i działanie leku z lekarzem, to ignorujemy to. Zwalamy to na brak czasu i o wszystkim zapominamy. Objawy choroby oczywiście po jakimś czasie powracają i to najczęściej już w ostrzejszej formie.
To są chyba najczęstsze powody przerwania leczenia: Jeden z biedy, kiedy nie stać nas na leki, a NFZ – u nie obchodzimy. Drugi to z naszej głupoty, bo stać nas na leki, ale wiemy lepiej kiedy należy zakończyć kurację. Trzeci chyba z braku czasu. Bo zamiast wyleżeć chorobę, by wziąć określoną przez lekarza dawkę leku, rzucamy się wir pracy i… Chwila spokoju i… Choroba wraca, ale już na dużo dłużej… Bywa, że lek już nie działa, że trzeba szukać innego. Bywa, że jest już za późno.
O ile rozumiem przerwy w leczeniu ze względu na brak pieniędzy. Leki kosztują od kilkuset złotych za miesiąc do kilku i więcej tysięcy. To nie mogę zrozumieć tego, że przerywamy leczenie ze względu na zwolnienie, z obawy o pracę, czy przez zwykłą głupotę, bo poprawiło się i dość już tej chemii…
Nie wyleczyć się bo pracodawca może zwolnić? Nie wyleczyć choroby do końca bo leki to chemia i spróbuję ziółek… To wszystko nie jest „normalne”... To przecież nasze zdrowie jest najważniejsze, bo możemy umrzeć…
…Może nie teraz, jednak możemy je skutecznie skrócić…
Możemy skrócić je też przez nieprzestrzeganie przepisów drogowych, papierosy, narkotyki, niezdrową dietę, ignorancję w wodzie, na zabawie itp… Trzeba szczerze się zastanowić, co jest dla nas najważniejsze. A może chcemy być kalekami, lub kaleki zrobić z innych? A może chcemy zamiast żyć osiemdziesiąt lat dojść tylko do czterdziestki? A może w wypadku drogowym zabić się z całą rodziną?… Czy tego chcemy???

Pytanie retoryczne? Tylko z pozoru… Zobaczcie ilu ludzi postępuje wbrew logice. Stojąc z boku dopiero można to dojrzeć… Zaraz będzie święto zmarłych, ilu ludzi straci życie przez nieuwagę na przejściu? Przez prędkość na drodze, przez alkohol?... Czy się czepiam? A ilu ludzi ma chore serce przez niewyleczoną grypę? Ile ludzi przez ziółka wysadziło wątrobę, nerki, żołądek? A diety? Mój dziadek zmarł osłabiwszy organizm dietą… Czy możemy zrobić sobie krzywdę? Tak!... Intuicyjnie strzeżmy swego życia. Nie przedawkowywujmy tego, co w tej chwili nam pomaga, nawet jeśli to będą tylko zioła. Kończmy kurację antybiotykową, bo te leki ewoluują i to może przez nas przestają już działać. Nie ignorujmy swego zdrowia, bo w najmniej odpowiedniej chwili może go nam zabraknąć…   

piątek, 18 października 2013

             405. Ubój rytualny… Ten materiał w mediach o wizycie i kłótni w tak świąteczny dla Tatarów dniu… To było bardzo niesmaczne. Kilku osobowa ekipa, wsparta przez telewizję, wszczęła awanturę z wiernymi, na placu przed Meczetem w Bohonikach. Czy w takim dniu, „to”, „tak” się robi? Żadnego szacunku dla religii, wiary, świąt… Obcej, ale trwającej od wieków na tych terenach. To ówczesne władze „Ich” na te tereny zaprosiły, obiecując uszanować zwyczaje, religię za pomoc w wojnie z Turkami… 
        A teraz co? Kilku ludzi o innych poglądach wszczyna awanturę w tym bardzo świątecznym dniu w takim miejscu? To było chamstwo największego kalibru. Brak wychowania, wyczucia. Można dyskutować, ale w święta??? Poglądy są różne, ale ci przybysze chyba nic nie wynieśli z nauk w domu, szkole, w dorosłym życiu. To nie była wymiana zdań, ale robienie wrogów. Tak powstaje potrzeba odwetu w najbardziej „terrorystyczny” sposób… 
           Chociaż jestem Polakiem, rozumiem i szanuję w pewnym sensie poglądy innych, ale za „to”, czuję potrzebę przeprosić tą Gminę Wyznaniową i ich gości. Bardzo przepraszam, nie wszyscy tak myślą i nie wszyscy z nas są z kulturą tak daleko jak ci co zrobili tą awanturę… Przepraszam, to było bardzo, ale bardzo niesmaczne… 
        Większość Polaków szanuje tradycję, religię, grupę etniczną i ogólną wiarę muzułmańską. Myślę że takich „GOŚCI” zwłaszcza w takim dniu, już nigdy nie będziecie musieli znosić.   

czwartek, 17 października 2013

         404. Stawałem na komisji KRUS w celu dostania dodatku do renty ze względu na otrzymaną znaczną grupę inwalidztwa. Teraz dwa tygodnie czekanie na decyzję. Te dwieście złotych co miesiąc dla ludzi co mają kilkutysięczne pęsje to grosze, ale dla mnie, co ma kilkaset złotową rentę to wielki pieniądz i wsparcie…               
      Tylko się zastanawiam, czy musi być aż taka różnica w otrzymywanych świadczeniach i wynagrodzeniach?... Wielu ludziom ze względu na zły stan zdrowia głód zagląda w oczy, a inni się cieszą ze swoich wysokich świadczeń… Bardzo bym nie chciał powiedzieć, „do czasu”, ale może im się uda… ;-D
              My jakoś sobie radzimy… Boja renta, pensja portiera Marysi i jej dorywcze zarobki starczają na życie. Jednak bez tych zarobkowych wyjazdów debet w banku nie miałby szans na stabilizację… ;-D

piątek, 11 października 2013

        403. Sporo ludzi narzeka, są takimi narzekaczani, wiecznie niezadowoleni z kwaśnymi minami.. Narzekają na wszystko, na sąsiada, na lekarza, prezydenta, firmy farmaceutyczne… Chcieli by wszystko teraz, od razu i by było OK. A tak nie ma… Wiele milionów ludzi musiało umrzeć dopóki nie wynaleziono szczepionek, antybiotyku... A kto większość z nich wynalazł i wprowadził w życie jak nie firmy farmaceutyczne?... Każdy po nich jeździ i tylko kilka procent z tego jest prawdą... Ale jak można i się dają to czemu nie, a hajda na nich!!!... ;-D Nigdy nic nie jest czarne, albo białe, są i odcienie szarości. Ja żebym był taki, to kłótnie w naszym domu nigdy by nie wygasały... Trzeba walczyć, mówić, dyskutować naciskać i być widocznym, ale z umiarem, grzecznie, bo kto słucha pieniacza???... NIKT!!! Na początku przyszłego tygodnia mam komisję i sporo chodzenia więc pewnie zamilknę. Ale na pewno się odezwę by napisać jak mi poszło… ;-D

wtorek, 8 października 2013

              402. Wczoraj usunąłem zęba nie nadającego się do odbudowy. Zakryje to puste miejsce protezka którą zrobię później… Otóż jak to było, spróbuję opisać… Znieczulenia nie czułem, Problem był w tym, że korzeń był blisko przetoki. Fajnie, korzeń nie uszkodził przegrody do przetoki nie było problemu!!!             Lekarz był fantastyczny, ale wyszedłem z gabinetu cały mokry… Nie wszędzie znieczulenie było skuteczne - tam gdzie korzeń dotykał do przegrody… Ten korzeń był usuwany na kilka razy - tak mocno był zrośnięty z dziąsłem i innym zębem…  
Bolało tak, że miałem dość… Chyba z pół godziny… No, ale teraz mam zszyte, znieczulenie odchodziło bez bólu i jest OK. Jestem szczęśliwy, że nam to szczęśliwie z głowy... ;-D
Jak się zagoi, mam ustaloną kolejkę na protezkę opłaconą przez NFZ. Więc święta przywitam nowym uśmiechem!!! ;-D
                401. Komentarz do tematu - pedofilia u księży? To tak jak z tym moim powiedzeniem…
Jak kopnę Murzyna to jestem rasistą, jak kopię Żyda to antysemitą. A jak oni mnie kopną, to mi wszyscy życzliwie powiedzą - nie ruszaj gówna bo zacznie śmierdzieć…
              Czy jest tu gdzieś równość? Jasne że nie. Czy mi się to podoba? Jasne że nie… A czy muszę w takim świecie żyć? Czy mam na to jakiś wpływ? Czy mam jakiś wpływ na decyzję polityków, kleru? Jasne że nie... Trzeba o tym mówić, zbierać ludzi co to „coś” poprą i być może kiedyś coś ruszy… Set la vie…  Takie jest życie, szkoda nerwów… Ja tego nie doczekam... ;-/

poniedziałek, 7 października 2013

         400. Nie wiem, nasza choroba polega chyba na czekaniu na wpadnięcie w ramiona dobrego fachowca. Ja wpadłem wcześnie i niespodziewanie, stąd moje optymistyczne nastawienie. Inni mają istną drogę przez mękę. Ja jestem od kilkunastu lat w rękach Szwajcarów, większość innych od niedawna w szponach NFZ- u...
Myślę że to co jest, z czasem się wyrówna, „to” myślę, jest początkiem i będzie z czasem tylko lepiej.  
Wiem, gówno to obchodzi chorych, nowo zdiagnozowanych i leżących na szpitalnym łóżku bijących się z myślami... Chcą pomocy już i teraz.
No cóż, odpowiem na to tak: Są na świecie wspaniali fachowcy, diagności, tacy jak "dr Haus" ;-D Trzeba tylko na nich trafić… Myślę że trzeba szukać, pytać, zmieniać, by w końcu trafić na dobrego człowieka, co się zna i bezinteresownie pomoże...  
„Teraz” jest moment, że w kontaktach z lekarzami spotykamy różnych ludzi. I nieuków i szuje i wspaniałych ludzi- fachowców... Powstaje nam mętlik w głowie gdy na takich trafiamy... Musimy mieć jednak swój rozum i korzystać ze swojej intuicji. Jest takie przysłowie - kto pyta nie błądzi - Trzeba z tej mądrości nauczyć się korzystać... Ja pytam, udaję czasem naiwnego durnia i pytam co by pan zrobił na moim miejscu?...
Oglądałem na :”Discovery” seryjny program o amerykanach i ich problemami zdrowotnymi. Myślałem jak tak można bagatelizować siebie, chorobę, pacjenta… Często natykano się na fachowca co łączył wszystkie wyniki razem i rozwiązywał zagadkę. Jednak, często było już za późno… Jednak, diagnoza była postawiona, przyczyna znaleziona i pomalutku pacjenci wracali do jakiego- takiego zdrowia...
Czasami nie da się od razu postawić prawidłowej diagnozy. Jest za mało danych, badań, intuicji. Lekarz niedouczony, coś zbagatelizował, lub ty sam czegoś nie dopowiedziałeś… Nikt nie jest nieomylny i nie popełnia błędów. Najważniejsze by się nie poddawać. Nie zawsze wychodzi coś od razu, wynik może być błędny.
Dobrze jest mieć taki charakter, ciekawość, by stwierdzić: Kurcze coś mi jest, ciekawe co? Ten lekarz mi nie pomógł, powiem następnemu. Zobaczę w Internecie, spytam na forum. Nie mogę być przecież sam jeden, jestem przecież jednym z wielu, ktoś musi coś wiedzieć… Intuicyjnie czuję, że jest gdzieś ktoś, co wie co mi jest… Tak… To czasem trwa sporo czasu, ale kto zabrania pytać gdy ma się problemy? To nasze zdrowie, oczekujemy pomocy i ratujemy się jak umiemy. Każdy powinien to zrozumieć… Co nie???

piątek, 4 października 2013

            399. Przed powstaniem tego Bloga, zastanawiałem się czy mam go pisać, czy zająć się graniem. To znaczy tworzyć jakieś melodyjki. Podgrywać sobie na organkach, bo tylko ten instrument mi został z racji niepełnosprawności…
            Wygrało, pisanie Bloga, bo było to dla mnie większym wyzwaniem. Chciałem napisać opowiadanie, stworzyć coś z reportażu, opisywać coś co mnie bulwersuje, cieszy, zajmuje…
            Była to słuszna decyzja. Rozwinęła się moja pamięć, elokwencja, odwaga w formowaniu poglądów, zdań, pewność siebie.
Trochę cofnęła się moja zdolność w werbalnym formułowaniu myśli, ale to z normalnym moim stanem, bo w porównaniu z okresem powstania choroby, bardzo się rozwinąłem.

Jednak tu, nie jestem tak pewny siebie i raczej się obawiam występów na forum publicznym. To za wielki stres, a tego mam unikać jak ognia… Po co mi to potrzebne… Wolę spokój i wzrost zdolności, w posługiwaniu się tym, czego potrzebuję najbardziej…  

wtorek, 1 października 2013

          398. Moja kuzynka zerwała sobie w pracy ścięgna i chodzi w gipsie. Boi się że jak dłużej to potrwa, (zwolnienie), to straci pracę. Chyba tak teraz ma każdy… Pytanie tylko czy to normalne?
Nie normalne jest dawanie uprawnień do prowadzenia pojazdów dla durniów. To tak jak broń pistolet... Tym można zabijać ludzi… (przykład pani co wjechała bezmyślnie na przejazd kolejowy z dziećmi choć przepis mówi że to niebezpieczne, że coś może zawieść i należy zachować szczególną ostrożność). Straciła życie i naraziła swoje dzieci…
A te paniusie które bez przerwy widzę na ulicach za kierownicą trzymające telefon komórkowy? Mężczyzn widzę o wiele mniej… Egzaminatorzy o wiele bardziej łagodnie na egzaminie traktują dziewczęta niż chłopców. Uważam to za wielki błąd… Prawo jest od tego by je przestrzegać, nie łamać… !!! Tak wychowałem moje dzieci. Nie raz dostały za to od życia po dupie, ale mają za to spokojne sumienie… A jak Twoje sumienie???

poniedziałek, 30 września 2013

           397. Sporo czasu w życiu ( w sumie kilka lat) spędziłem na saksach – zarobkowych wyjazdach zagranicznych. Bardzo mnie denerwowało, gdy mając czasem wolne w sobotę czy w niedzielę, zapalaliśmy telewizor a tam w komercyjnej telewizji gadające głowy… Poranki, muzyczka, komentarze i wywiady na żywo. Znaliśmy język, owszem, ale to był chłam… Wieczorem zaś jakieś telenowele, komentarze i reklamy, reklamy, reklamy… Wracaliśmy do Polski i z radością siadaliśmy przed telewizją. Nareszcie jakieś wartościowe programy, filmy, reportaże… No cóż, czasy się zmieniły, nadeszła era polskiej telewizji komercyjnej. Kurde, nie ma co oglądać… To samo co przed laty w niemieckiej telewizji… CHŁAM… Za co ci prezenterzy biorą takie pieniądze jak to jest nic nie warte… Raz na miesiąc jakiś ciekawy temat, więc nie warto w ogóle zapalać telewizora. Wieczorem… Jakiś interesujący film, reportaż, aktualne wydarzenie dopiero po 23-… W czasie największej oglądalności same denne telenowele, turnieje, talk show- y i oczywiście reklamy, reklamy, reklamy… Żeby nie kablówka, Discovery i kilkaset programów z których oglądamy trzy, nie było by co oglądać… Komercyjne telewizje są nie do oglądania, a publiczna bierze z nich przykład… Co za czasy… Wmawia się nam, że takie programy są oglądane i generują najwięcej reklam… Ja uważam, że g… prawda. Robi się oszczędną telewizję, wmawia się ludziom że to jest cool, a najgorzej że kształtuje się gusta zwykłych Kowalskich… Czy Kowalski jest zwykle półgłówkiem i idiotą i nie lubi oglądać oscarowych, wartościowych filmów, czy programów? Ludzie!!! Kiedyś telewizja kłamała, a teraz robi z nas debili… Przestańmy ją oglądać i niech w cholerę zbankrutuje… ;-D Ja chcem wrócić do „trójkowych” czasów… ;-)))  

niedziela, 29 września 2013

             396. Byliśmy wczoraj z Marysią na trzygodzinnym koncercie z okazji dni - Wschód kultury / Inny wymiar. Jedna część to był Todar i Czeremszyna. Klasa sama w sobie w dziedzinie folku. Rozsiewają na koncertach tak pozytywną energię że nie mogliśmy się oprzeć i poszliśmy by ich zobaczyć. 
„Todar i Czeremszyna”
        Aliny Orlovej wówczas nie znaliśmy. Śpiewała w drugiej części koncertu. Byłem zaskoczony i zauroczony tą młodą piosenkarką. To były naprawdę moje klimaty… Zamieszczę tu Video z jakiegoś jej koncertu… Ale to naprawdę nie to co zobaczyć ją na żywo. Byliśmy zachwyceni i poruszeni jej występem... 
 Alina Orlova. 

                 W czasie całego tego koncertu nie mogłem się do niczego przyczepić. Nasz Białostocki – BOK zaskoczył na całej linii. Reżyser dźwięku, światła obsługa sceny naprawdę profesjonalna i lepsza niż widziałem u fachowców z telewizji. Naprawdę czapki z głów. A poza tym cały ośrodek z salą kinowo - koncertową został odnowiony, już nie baliśmy się że spadnie nam na głowę kawałek sufitu… 

piątek, 27 września 2013

            395. Tak sobie myślę, że chyba naturalną potrzebą człowieka jest śpiew, taniec, czy sport. Każdy z nas podryguje nogą w rytm skocznej melodii. Każdy z nas podśpiewuje gdy jest szczęśliwy. Każdy lubi z dziećmi pograć w „nogę” czy w kometkę. Jednak chyba, tak myślę, rozleniwiliśmy się ostatnio. Wolimy poruszać nogą oglądając festiwale, z piwem w ręku oglądać mecz, zamiast samemu poćwiczyć i zaśpiewać. Brzuszki nam rosną, leń zza kołnierza wygląda, zwalamy wszystko na brak czasu. A bo to praca, dzieci, zmęczenie. Ja uważam że to gówno prawda. To leń.

Przez całe życie potrafiliśmy z żoną jakoś tak zorganizować czas, by czasem w tygodniu przytulić się, wyjść na spacer, i choćby potańczyć przed telewizorem. Uważam że wcale nie musimy oglądać wszystkich rozleniwiających programów w TV. Nasze życie należy do nas. Zamiast paść brzuchy na kanapie, zacznijmy żyć. Moim mottem jest – „Ciesz się z tego co masz a nie smuć tym co mogło by być”. "Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz.”. I „ Żyj tak, jakby każdy mijający dzień miał by być tym ostatnim”… Pomyślcie o tym… ;-*  

Na zakończanie posta się pochwalę. Moja Marysia odebrała dzisiaj dyplom magistra na uczelni. Skończyła Administrację. 5 lat, a minęło jak z bicza trzasł... ;-D





czwartek, 26 września 2013

              394. W związku ze złożonym wnioskiem o wydanie orzeczenia o stopniu niepełnosprawności skład orzekający zaliczył mnie do znacznego stopnia niepełnosprawności do października 2015r. !!! ;-D Mam ze szczęścia mętlik w głowie. Co teraz mam z tym zrobić i gdzie się udać? ;-D Dziękuję wszystkim za rady i zasady postępowania w tym orzecznictwie. To dzięki Wam i Waszym radom, mam w końcu to co się przez chorobę mi należało. Dziękuję... ;-*
PS. To chyba nie wszystko i czeka mnie jeszcze jedna komisja w KRUSIE. Ze względu na dodatek do renty... ;-/

środa, 25 września 2013

            393. (CD) Pamiętajmy też że nasza dieta jest inna niż śródziemnomorska, czy eskimoska. To co im przyroda przez  pokolenia pozmieniała w genach nie musi dotyczyć nas. Co im nie szkodzi, musi być zdrowe dla nas. My też kilkaset lat temu jedliśmy inaczej. Cukier na przykład, dostarczaliśmy w innej formie niż teraz. To dotyczy wielu składników. Pomyślmy czasem, czy wszystko co dostarczamy organizmowi, co nam smakuje, zadowala, nie jest ulepszone poprzez duże ilości chemii, jak na przykład cole czy chipsy.
Zrozumcie mnie dobrze, nie zakazuję jedzenia tych produktów, bo sam je czasem jem, ale zachowujmy mądry umiar i nie zapominajmy dostarczać organizmowi, w naturalnych składnikach, wszystko to co jest nam niezbędne do życia…       
W tym wszystkim dużą rolę odgrywa jeszcze ruch, ćwiczenia. W ustach wielu ludzi słyszę słowa - ja ciężko pracuję, w pracy dużo się ruszam, ja gimnastyki już nie potrzebuję… Nic bardziej mylnego! Popatrzcie na swą kondycję gdy przyjdzie nam popływać na wakacjach, pograć w piłkę i tenisa…. Posłuchajcie swego oddechu i serca, gdy wchodzimy na wyższe piętro to będziecie wiedzieć o czym mówię. 
To co robimy w domu, w pracy, obciąża nam inne partie mięśni. Inne już pracują gdy ćwiczymy na aerobiku, fitness, nartach, czy na wycieczce w górach. To jest zupełnie inna para kaloszy. To dlaczego nie ćwiczymy jest tylko naszym lenistwem… Od tego lenistwa przychodzą nam z wiekiem problemy z sercem, z cukrzycą, nadwagą. Na wszystko możemy znaleźć czas, ale wolimy odpocząć przy telewizorze, książce, na fotelu łóżku, bo to nas nic nie kosztuje. Nie kosztuje pieniędzy, wysiłku, samozaparcia. A jeżeli chcemy się wysilić, to idziemy ze znajomymi na piwo, grilla, ciacho… Uważam że to od tego przybywa nam sadła. Obserwuję to co dzień na ulicy. 
Jeśli idziemy do klubu poćwiczyć, to owszem, płacimy i kosztuje to czas. Ale gdy nie idziemy, też wydajemy pieniądze, na coś innego, a czas przecieka nam przez palce… To kwestia wyboru. Kwestia wyboru czy chcemy się dobrze czuć, poprawić kondycję, zdrowie, dłużej pożyć… Płacić wyższe podatki bo przybywa chorych, grubych, zaniedbanych… Proszę wybierać, ale później nie chcę słyszeć narzekań… ;-D

wtorek, 24 września 2013

            392. Na stronie „Moje SM i nie tylko” podjąłem się opisania różnych witamin, ważniejszych mikroelementów i suplementów. Sprowokowały mnie do tego wszechobecne reklamy, ludzie w aptekach wydający krocie i media nakręcające koniunkturę dla farmacji. Uważam, że człowiek zdrowo się odżywiający, jedzący dużo warzyw, owoców, różnych gatunków mięs i ryb, tego rodzaju środków w ogóle nie potrzebuje. Pomyślmy, dlaczego nasza dieta jest tak bardzo monotonna, czasem wręcz uboga. Słyszymy - ja się odchudzam i nie jem tego i tego. Ja jestem jaroszem, wegetarianinem, albo nie jem mięsa bo szkoda mi jeść zwierzątka… Nasza ludzka dieta jest genetycznie nastawiona by jeść wszystko, bo jak nie, to rzeczywiście, do życia potrzebna jest mam chemia…
Owszem, można mieć różne poglądy na jedzenie. Tylko jednocześnie trzeba wiedzieć, że zmieniając sobie dietę musimy się nastawić na wielką pracę. Nie jedząc czegoś musimy zastąpić to czymś innym, bardzo podobnym w budowie chemicznej. Musimy więc bardziej siebie obserwować, czytać, robić analizy, porównywać. Coś za coś. Chcemy żyć inaczej niż nas zaprogramowała natura, to czyńmy to mądrze… Urozmaicajmy swoje jedzenie! Jedzmy nie tylko same ziemniaki ale i kaszę, ryż, makarony. Dodajmy do nich zioła, przyprawy, warzywa. Jedzmy owoce, nabiał. Dodany do tego orzechy, miód, ziarna… Różne rodzaje mięsa, baraninę, wieprzowinę, wołowinę, drób. Mięso to nie „tylko mięso”, ale pamiętajmy że każde jest inne. Ma inną budowę, zawiera różne składniki niezbędne nam do życia. Stosujmy też dużo różnych dodatków, ale nie dużo wagowo, bo tego nie potrzebujemy. Nasz organizm zaczyna gromadzić i odkładać na zapas to, czego nie dostarczamy mu systematycznie… (CDN)       

poniedziałek, 23 września 2013

           391. Powstało wiele „para banków” dających kredyty. Reklamują ich znani ludzie, pełno ich wszędzie, otaczają nas w koło, robią nam kaszę z mózgu. W końcu myślimy że to jest naturalne by wziąć kredyt i - zrobić prezent na święta, wziąć kredyt i - pojechać na wczasy - kurczy nam się zapas gotówki - wziąć kredyt. To jest cholernie niebezpieczne dla biorącego kredyt i niezwykle intratne dla dającego. Trzeba wykazać się bardzo silną wolą, by nie wpaść w pułapkę i nie założyć samemu sobie kredytowej pętli na szyję. Czasami musimy wziąć pożyczkę, jednak musimy dokładnie wyliczyć siły na zamiary. Musimy przewidzieć różne sytuacje, wypytać o wszystko, poznać zdanie innych. W mediach tak łatwo i prosto to wygląda, a jak jest naprawdę, okazuje się gdy musimy kredyt spłacić.  Myślcie zawsze co zrobili nam „Guru” Amerykańskiej finansjery. Oni mają się dobrze, lub nie źle, to my musimy za wszystko płacić… ;-/

czwartek, 19 września 2013

             390. Czytam właśnie z przerwami… ;-D Nowy numer „Neuropozytywnych”. Doszedłem z czytaniem do seksualności ludzi na wózkach. Bardzo się z nimi utożsamiam. Może dlatego że wcześniej czy później i mnie to czeka… Ale teraz, nie o tym chciałem… ;-D Chodzi o partnerstwo, o wspólne życie, tak ogólnie… Nasze wspólne życie z żoną można nazwać – „Jak papużki nierozłączki”… Staramy się zawsze być razem, o wszystkim razem decydować. Jasne, że przecież ,nie zawsze jest się razem. Bywało tak, że się nie widzieliśmy i miesiącami - praca na saksach… A i teraz nie jesteśmy bez przerwy razem. Marysia pracuje przez osiem godzin, ja robię co innego. Ja ćwiczę w klubie z basenem, ona na innym ćwiczy  grupowo. Są wyjazdy integracyjne z jej pracy, są moje sanatoria. Tylko… Jest między nami jakaś wspólnota, taka głęboka więź, że czasem tej rozłąki nie odczuwamy. Ciekawe co to jest? Czy jesteśmy tymi dwiema przysłowiowymi połówkami jabłka? Na wsi tylko my chodziliśmy na spacery. Z dziećmi, za rękę, z psem na smyczy… Mamy takie same zainteresowania, poglądy, plany. Nigdy… No są czasem takie chwile odpoczynku w których musimy odpocząć od siebie, ale są to chwile… Nigdy nie pęka między mami ta więź co nas łączy. Przecież jesteśmy tak różni… Mamy inne temperamenty, dzieli nas różnica płci, zainteresowania, zdrowie, picie mleka… Ona wstaje rano, mnie energia rozsadza wieczorem. Hmmm… Jak to jest, że przez trzydzieści lat, w zdrowiu, w chorobie, w pobliżu siebie i w znacznej odległości, cały czas nadajemy na tych samych falach. To naprawdę jest coś wspaniałego, by każdą chwilę wspólnego życia spędzać razem. Czuć taką potrzebę, nie wyobrażać sobie innej opcji. Wiem z obserwacji, że to nie jest wcale takie częste… Wielką rolę odgrywa w innych związkach i rodzinach,  pieniądz, prywata i egoizm. To dlatego w parku, tak niewiele jest par w podeszłym wieku spacerujących i trzymających się, jak my, za rękę… W pewnych przypadkach jest to wychowanie i wstydzenie się publicznego okazywania uczuć, śmierć jednego z partnerów. Albo, oddalanie się od siebie podczas rodzinnych problemów, wychowywania dzieci, czy braku łączności psychicznej spowodowanej długością pożycia. Ale pewnie jest coś jeszcze, jakaś moda społeczna, która propaguje takie dziwne zachowanie w śród kochających się przecież ludzi… Dlaczego tak jest? Czy rozsiewają to media? Dlaczego ludzie tak bezkrytycznie przyjmują podrzucane im obce wzorce? To dziwne, bardzo dziwne… ;-?  Czy chodzi o to, że łatwo sterować tłumem, a trudno grupą indywidualistów. Że trudniej im zawrócić głowę reklamami, o inżynierię psychologiczną? Tak, buntuję się, bo jeszcze kilkadziesiąt lat temu żyliśmy inaczej. Nasi dziadkowie i ojcowie mieli czas dla siebie. Nie goniło się do domu z pracy, by zrobić obiad, prasowanie i wreszcie usiąść przed telewizorem i oglądać to co nam dziś media przygotowały… A gdzie w tym wszystkim rodzina, miłość, to do czego nas geny zaprogramowały? Czy to tylko wakacyjna, z góry zaplanowana rozrywka??? Widzę w tym miliardowy interes ukartowany kosztem utraty naszego indywidualizmu. Teraz pracuj i zarabiaj dla szefa. Potem idź na lancz i daj zarobić dla Mc- Donalda. Następnie oglądaj telenowele, mecze przerywane reklamami i idź do sklepu robić zakupy… Itd., itp… Czy to moja teoria spiskowa? Tak moja… Jak wpadasz w tryby systemu, to zachowujesz się jak robot. Trzeba mieć wiele sprytu i siły, by lawirować między oboma światami i nie wpaść w pułapkę „łapaczy dusz” zatrudnionych w reklamach, mediach zarabiających na naszej naiwności, słabościach, głupocie. Tak można się w tym świecie szybko wypalić, zobojętnieć, wpaść w tryby i robić dokładnie to, co podyktuje nam WIELKI BRAT… ;-/       

wtorek, 17 września 2013

           389. System antywirusowy Avast, przy aktualizacji programu, on Line, orzekł, że instalka, czy cała moja myszka jest oprogramowaniem szkodliwym i wyłączył mi mysz… Tak!!! bez ostrzeżenia, tylko normalnie wyłączył i już. A ja musiałem sam dojść dlaczego moja mysz przestała działać. Wściekłem się… Zobaczcie, jak to przy zwykłej aktualizacji programu przychodzącej gdzieś z dowolnego miejsca na ziemi, nasz system może coś wyłączyć w naszym komputerze bez naszej zgody… Ja wiem, że mając Internet i inne facebooki, jestem monitorowany… Godzę się na to. Ale takie coś, to już przegięcie… Zaraz jakiś „Hamerykan” będzie mi mówił, czego mam oglądać, gdzie chodzić i czyich racji słuchać… ;-/

           389. System antywirusowy Avast, przy aktualizacji programu, on Line, orzekł, że instalka, czy cała moja myszka jest oprogramowaniem szkodliwym i wyłączył mi mysz… Tak!!! bez ostrzeżenia, tylko normalnie wyłączył i już. A ja musiałem sam dojść dlaczego moja mysz przestała działać. Wściekłem się… Zobaczcie, jak to przy zwykłej aktualizacji programu przychodzącej gdzieś z dowolnego miejsca na ziemi, nasz system może coś wyłączyć w naszym komputerze bez naszej zgody… Ja wiem, że mając Internet i inne facebooki, jestem monitorowany… Godzę się na to. Ale takie coś, to już przegięcie… Zaraz jakiś „Hamerykan” będzie mi mówił, czego mam oglądać, gdzie chodzić i czyich racji słuchać… ;-/

poniedziałek, 16 września 2013

           388. Miałem kilka dni temu „załamanie zdrowia”. Piszę jak pogodynka… ;-))) Szedł mi żwirek z nerek. Byłem osłabiony i miałem temperaturę. Zdestabilizowało to na kilka dni moje życie… Musiałem leżeć, zrezygnować z rehabilitacji, przestałem pisać Bloga, czytać prasę. Zdałem sobie po raz kolejny sprawę, jak ważne jest w naszym życiu zdrowie i dobre samopoczucie… Oraz jak może z nienacka zawieść… To chyba jest na tyle ważne, bym pozostawił teraz ten temat do indywidualnych przemyśleń… Narka… ;-D

wtorek, 10 września 2013

             387. Ciekawa sprawa. Mam wielu znajomych za granicą. Odwiedzają nas często, mamy kontakt internetowy… Ale jak żyję, nikt nas nigdy nie zaprosił do siebie. Do Stanów, Kanady, Australii… Nigdy nikt nie powiedział, nawet żartem - „A moglibyście nas odwiedzić, zobaczyć jak żyjemy… Tak, ci ze wschodu często zapraszali - nie jeździliśmy bo nas nie był stać. Może się jeszcze wybierzemy. Ale ci zza oceanu jakby się bronili rękoma i nogami przed nie daj Boże zaproszeniem nas do siebie. Ba… Nawet rodzinie, która miała adres, zabraniała z kimkolwiek się nim dzielić… To chyba jest przywara wszystkich Polaków i tego ich stanu umysłu… - A nie daj Boże przyjadą i trzeba będzie im szukać pracy, zajęcia, pomóc… ;-D Chciałbym tu uroczyście oświadczyć. Nie bójcie się, nigdy nie chcieliśmy do Was przyjechać i zawracać Wam dupy… To jest za daleko i mamy jeszcze tyle godności, by o nic Was nie prosić. A tym bardziej o pracę… Znamy język, żyjemy w Europie, na co nam jest wasza laska, strach, gdy doskonale sobie radzimy sami… Mieszkacie za daleko, nawet gdybyśmy mieli chęć, czas i pieniądze by Was odwiedzić, to jest tyle wspaniałych miejsc na świecie w które w pierwszym rzędzie chcielibyśmy pojechać… ;-D Owszem zdarzyło się kiedyś że prosiliśmy Wasze rodziny o adres, ale chcieliśmy tylko napisać wam kartkę na święta… A tak kontakt się urwał, żal pozostał… I coś jeszcze… Obojętność na was, wasz los, na wszystko co Was dotyczy… Chcieliście tego, to macie… Patriotyzm, miłość do ojczyzny, więzy rodzinne… Pic na wodę… Jesteście nam, miejscom które pamiętacie, znajomym - obojętni… Za wiele czasu i wody w Wiśle się przelało, byśmy o Was pamiętali… Żegnajcie. ;-*

niedziela, 8 września 2013

            386. Pracodawcy powinni sami wiedzieć i dawać kobietom czas, oraz warunki w pracy, do rodzenia dzieci. Przecież to jest w ich interesie… To dzieci kobiet które pracują w ich firmach, zakładach pracy, fermach, będą się składały w przyszłości na ich emerytury. Rządzący skromnie skamlą, ale jakoś daje to marny efekt. Panuje u nas taka moda: Zarobić teraz, za wszelką cenę, „a po nas choćby potop”… Nie tylko pieniążki się liczą, nie tylko jachty, pałace, kolie i wakacje na Lazurowym Wybrzeżu. Otrząśnijcie się!!! Ludzie będą oceniać was po tym czym podzieliliście się z nimi. (Podatki, darowizny, pomoc) Jakiż jest pozytyw z waszego życia? Pełno jest żartów na ten temat… Ja bym się wstydził patrzeć prosto w oczy tym, którym z waszej winy się nie powiodło, których skrzywdziliście. A wy jesteście z tego dumni… Coś tu chyba nie gra… Tylko kto, lub co jest temu winne… Chciwość, ignorancja, „ach nie pomyślałem?”… Każecie się nazywać światową inteligencją, a iluż jest koło was prawdziwych, przyjaciół? Wiecie co? Jest mi was żal… Po was nawet wasz ukochany kot nie zapłacze, nie mówiąc o kimś więcej…  

Mam sporo spraw w tym tygodniu, nie zdziwcie się więc gdy będę pauzował... A tak poza tym... Czeski chłopak mojej córki kupił jej pierścionek i będzie zajście, ale o tym jeszcze ciiii.... 

piątek, 6 września 2013

               385.    Moje plany poszły w niwecz… Miałem ząb leczyć kanałowo, ale jest tak zniszczony, że trzeba by było go odbudowywać… Razem z leczeniem kanałowym koszt około dwóch tysięcy złotych, a może i więcej gdy trzeba będzie zmienić system odbudowy… Poza tym, nie ma gwarancji że się odbudowa powiedzie. Zdecydowałem, że skoro i tak w planie miałem albo usunięcie, albo leczenie - do zrobienia nowej protez ki - wyrwę gada… Szkoda, ale i tak proteza zakryje tą lukę bez problemu, kosztów nie poniosę bo na NFZ, a zaoszczędzę czas, i spooooro grosza. ;-D Tylko teraz trzeba czekać na chirurga co mi ten ząb usunie, a stracha mam takiego że ho – ho… ;-)))  

czwartek, 5 września 2013

          384. Da się, naprawdę i niepełnosprawny da radę… Tylko trzeba być na tyle mądrym, albo głupim by nie słuchać rad otoczenia, nie bać się ich osądów i robić to, co podpowiada nam instynkt lub sumienie... Ja mówię – mogę pojechać na wyprawę życia i chcę… A jak ktoś widzi tylko problemy, nie chce mu się, nie umie, to jego problem. Ja swoje życie muszę przeżyć, a jak, to zależy ode mnie. Nie będę się umartwiał tylko dlatego, że ktoś nie ma silnej woli, nie umie radzić sobie w życiu... Ja umiem, mogę doradzić, ale nie będę murzynem robiącym coś za kogoś... Wszystko można, tylko nie trzeba czekać na swoje pięć minut, ale wziąć się do roboty, od samego początku. Trzeba walczyć bo można - to nie wstyd, tylko powód do dumy. Na wózku, z kulami, z ograniczonym funduszem, ale się daje. Jest 7 lat chudych, ale do cholery, przecież nie całe życie... ;-*

środa, 4 września 2013

383.

          Mam kilku znajomych co walczą z „rakiem”. Nie wiem czy nam takie szczęście, ale leczą się i tą walkę wygrywają. Mają po kilka lat wolnych od choroby, albo nawet kilkanaście. Ja uważam, że nawet kilka miesięcy życia w komforcie, to sporo… Poza tym, ma się sporo czasu do pogodzenia się z losem, załatwić i zamknąć swoje sprawy… Moi drodzy, uważam że „rak to nie wyrok”. Można z nim wygrać. Ale jeśli zdarzy się że nie, gdy ma się potwornego pecha, to uważam że na coś trzeba wcześniej czy później umrzeć… Na przeznaczenie nie ma rady i czasem trzeba się z tym pogodzić… … Ha… Łatwo powiedzieć… ;-/

wtorek, 3 września 2013

382.

             To jest tak. Jak się coś robi, to myśli przychodzą mu różne do głowy. Ja „cupfam”, to znaczy rozdzielam tak zwane sztuczne pierze w wsypie. Poduszka się zbiła, to ja te niteczki które pozbijały się w kłaki rozdzielam. Są maszyny do tego, ale mam czas, nie śpieszy mi się, to siedzę i „cupfam”, da się… ;-D Myślę o tym, jak swego czasu na pokazie, wmówiono nam że pościel wełniana jest taka wspaniała… „Pluliśmy sporo czasu sobie w brodę” bo raty sporo nas wtedy kosztowały. Jednak z biegiem czasu, okazało się, że ani jedno słowo z tekstu wyuczonego i wygłoszonego przez  prelegentów nie było przesadzone… Wiadomo, tacy ludzie potrafią zrobić wodę z mózgu, za to im się płaci, jednak tu, mieli rację!… Pościel wełnianą którą nam sprzedali, nie oddalibyśmy już za żadne skarby świata… Raty spłaciliśmy. Na gwarancji bez mrugnięcia okiem wymienili nam wsypy gdy zgłosiliśmy taką potrzebę. Przestały nam boleć stawy, pościel jest lekka, przewiewna, i co najważniejsze nie ma sposobu by człowiek się w niej spocił. Kładziemy się do łóżka i od razu jest ciepło. Nie ma znaczenia czy to zima czy lato. U znajomych co nas goszczą i kładą pod leciutką sztuczną pościelą, pocimy się gdy przytulimy latem, a marzniemy zimą… Trzepiemy ją i raz do roku pierzemy w lanolinie. Przez dziesięć lat nic po nas nie łazi, nie kurzy się, nie pokasłujemy i jest biała. Jedynie co zauważyliśmy, to po dziesięciu latach faktura pościeli się lekko przetarła… Jesteśmy zadowoleni i następna pościel też będzie taka, no może z wełny wielbłądziej… Pościel zdała egzamin, jesteśmy usatysfakcjonowani, nie czujemy się oszukani… No może jedną wadą jej jest, że jest za droga. Mamy na oku pościel wyprodukowaną tam samo, lecz o wiele tańszą. Podzielę się z Wami wiadomościami o niej, gdy ją kupię i wypróbuję. Jednak nie będzie to za prędko, bo jeszcze ta, kilka lat nam na pewno posłuży. Jakby się ktoś pytał, taką pościel możemy z czystym sumieniem polecić…

poniedziałek, 2 września 2013

381.

        Mówi się, że młodzież niczego nie szanuje, jest roszczeniowa i myśli tylko o sobie… Widać to najbardziej po łazienkach w szkole… Ale jednak nie wszystka młodzież jest taka, jest, ale są to na szczęście wyjątki… Są szkoły gdzie się nie pali papierosów, gdyż grozi to wyrzuceniem, a nauczyciele, żeby zapalić wychodzą na dwór… Niektórym to się może wydać dziwne, ale w liceum gdzie pracuje moja żona tak jest… Zgadnijcie jak wyglądają łazienki w szkole?... Przez trzy lata, od kiedy je odnowiono, nawet plamki na kafelkach nie ma… Dziewczyny mają torebki na podpaski przy sedesach. Nie wszędzie tak jest nawet w szanujących się domach, a tu szkoła… Myślę że jak jest czysto, zadbanie, jest miła atmosfera, tak ludzka. Jak traktuje się i wymaga od siebie tyle samo co od innych, jest trochę dyscypliny, monitoring i pewne widzimisię dyrekcji, to daje właśnie takie wyniki. Głupio jest postępować wbrew innym, inaczej, bo to miłe gdy korzysta się z czystych wnętrz, sympatycznej atmosfery. A jak się chce naśladować… No, nie bardzo popularne towarzystwo, to niech idzie do innych szkół, tych z niższej półki. Tam spotka się na pewno kilku kiboli, dresiarzy, palaczy, narkomanów i chuliganów nieszanujących cudzej pracy i własności. Czekających tylko na moment by komuś nasadzić kosz na głowę… Albo gościu chcesz zdobywać wiedzę, nauczyć się czegoś i korzystać z dobrego zaplecza. Albo bawisz się, naśladujesz „niepopularne wzorce” ;-D Po to stworzono kodeksy, by je przestrzegać, tak to ten świat jest urządzony. Wybieraj… ;-*

piątek, 30 sierpnia 2013

380.

            W zależności od sytuacji, samopoczucia, diety, hormonów, zdrowia zachowujemy się inaczej. Podejmujemy różne decyzje, waha nam się temperament, inaczej nas cieszą i martwią różne zachowania i pomysły... Inaczej zachowujemy się po udanym seksie, zupełnie odwrotnie po nieudanym… Inaczej reagujemy na naturalny szczery uśmiech, a inaczej na wymuszony. Jejku jaki człowiek jest skomplikowany… Uważajmy więc i nie śpieszmy się z podejmowaniem decyzji. Prześpijmy się ze sprawą. Nasze decyzje mogą być odmienne w zależności od samopoczucia. Możemy kogoś naszymi decyzjami skrzywdzić, a to nam samopoczucia nie poprawi i będzie jeszcze gorzej… ;-D

czwartek, 29 sierpnia 2013

379.

            Wczoraj na obiad stworzyłem obiad zainspirowany kuchnią indyjską. Wszystkiego po trochu, dało danie na dwa dni… ;-D Ciutka wołowiny, ciecierzycy, papryki, pomidorów, garść przypraw i masala, jogurt oraz połówka ostrej papryki daje wiele satysfakcji przy posiłku… Sycące to jest, więc dużo zjeść się nie da, ale jaki smak… Jutro będzie ryba, smażona świeża makrela, palce lizać. Tylko z czym ją podać? Sałata była, ostatnio smażyłem ósemki ziemniaka, nie mogę się powtórzyć… ;-D Żonie się dogadza więc myśl gościu, myśl… ;-D  

wtorek, 27 sierpnia 2013

378

            Hm… teraz z mojego Bloga zrobiła się tematyczna gazeta… ;-))) Jestem redaktorem naczelnym gazety „Blog Jasia”… ;-))) Dowartościowuję się… cha ha cha… ;-D Czyta go coraz większa liczba osób, choć nigdzie go już nie reklamuję. A te kraje… Arabia Saudyjska, Chiny, że już o Serbii, Holandii, Rosji, Stanach, itp. nie będę z grzeczności wspominać… ;-))) No, cieszy mnie to, tak jak będąc dzieckiem zbieranie znaczków z obcych krajów. Nazbierałem ich chyba z ponad sześćdziesięciu krajów. A były to czasy Czechosłowacji, NRD, Jugosławii i paszportów… Piszę, ktoś mnie czyta, czasem się odezwie, wypełniam jakąś niszę… A miałem pisać dla rehabilitacji swego uszkodzonego mózgu… ;-D Za dwa lata nazbierałem ponad jedenaście tysięcy odwiedzin z wielu krajów. Dziękuję!!! ;-* Wstawiłem dlatego automatycznego translatora, może komuś się przyda… ;-D Wiem, inni przerośli mnie na głowę, ale to są „ONI”, mają reklamy, piszą o popularnych tematach. Mój Blog jest inny, prywatny. Po początkowej reklamie na kilku facebook –owych stronach, już nie muszę się reklamować. Mam swoich stałych fanów i to jest fajne… ;-*      

377.

          Media już się podniecają, że partie, związki zawodowe, liderzy, zapowiadają na jesień strajki, wojny na programy i pyskówki …Oj będzie się działo!!!… ;-/ ? Wybory do parlamentu europejskiego już za rok!!! ;-D Będzie o czym mówić, forsa z reklam będzie płynąć strumieniami!!!… Tylko… Zaniepokojeni, normalni obywatele, tego dużego europejskiego kraju obserwując te rozgrywki, plują sobie w brodę, że muszą tą walkę o kasę władzę, przywileje, znowu obserwować na każdym kroku. Ludzie mają to wszystko w „głębokim poszanowaniu”… To wszystko jedno kto wygra, co mówi, co obiecuje… I tak po wyborach wszystko wróci do normy, a normalny zwykły człowiek będzie żył tak jak dotychczas… Czy się mu zmieni koryto??? Przeciąż nie. Zmienią się tylko świnie przy nim, a karmę i tak będzie „ON” finansował swoimi podatkami, dziesięcinami, darowiznami… Ludzie pieprzcie to, olejcie!!! Jak nie będziemy na ten cały cyrk patrzeć, nie będziemy się tym emocjonować, to spadną ceny reklam, partiom skończą się dofinansowania i prezesi zaczną przypominać zwykłych ludzi… Pamiętajmy kto mówił „Spieprzaj dziadu”, kto obiecywał drugą Irlandię i, i kiedy miała być ta osławiona druga Japonia… Wygońmy tych oszołomów ze swoich wygodnych stołków, niech ich rodziny odczują to co my na co dzień odczuwamy. Wybierzmy na następców tych, komu ufamy, których znamy i wiemy że nas nie oszukają. Skończmy z tym wiecznym fetowaniem, oszukiwaniem i wywieźmy tych co robią z nas jawne jaja na taczkach daleko stąd. A wtedy zapomnimy na długo o kryzysie, nietolerancji, nienawiści o pędzie do kasy i zaczniemy żyć w normalnym kraju… - Z Białegostoku mówił do was komentator - mieszkaniec tego pięknego kraju - Jasiu K. ;-)))     

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

376.

           Planuję wyprawę, bo taką dla mnie jest… Brakować mi będzie trochę pieniędzy, jak je znaleźć, jak zdobyć sponsora? Nie chcę nic za darmo, mogę coś / kogoś zareklamować. Zrobić wystawę zdjęć z podróży… Opisać wyprawę, swoje zmagania, swoją radość, trudności… Jednak nie mogę dotrzeć jakoś do ludzi co mogą to spełnić… No nic, nie zrezygnuję, najwyżej wezmę kredyt, sprzedam samochód, a to co zapamiętam opiszą tylko w tym blogu… A szkoda, bo ludzie na takich wyprawach umieją zrobić sporo kasy…    

piątek, 23 sierpnia 2013

375.

        Narzekamy, mówmy że mamy wielki problem bo mamy kilka tysięcy kredytu. Stało się nieszczęście bo ktoś w rodzinie stracił pracę. Nie stać go na wszystko jak sąsiada, bo stare auto, dom do remontu, urodziny, ślub, stłuczka, itp. … Jednak zamiast narzekać powinniśmy się cieszyć z tego że wszyscy są zdrowi, że nie mamy pogrzebów, jakoś wiążemy koniec z końcem, że sąsiedzi mają gorzej od nas i możemy im pomóc… Cieszmy się z tego, co mamy teraz, bo za chwilę możemy wszystko stracić… W pożarze, powodzi, przez fatalne zrządzenie losu. Możemy zachorować, stracić kochane osoby w wypadku. Może nam się przez to poprzewracać w głowie, albo świat obrócić o 180º… Naprawdę to co nas spotyka to nic, w porównaniu z nieszczęściami jakie spotykają innych… Nie mówię byśmy się tępo uśmiechali i mówili wszystkim I’m fine, OK., Thank you… Ale przestańmy narzekać gdy nie mamy powodu. Wszyscy mają kłopoty, problemy… Tylko najczęściej są one czasowe. Za jakiś czas będziemy się z nich śmiać i cieszyć że daliśmy radę je pokonać… ;-*

czwartek, 22 sierpnia 2013

374.

           Wychowywanie dzieci… Wpajaliśmy dzieciom zasadę: Jak nauczyciel, ksiądz, dorosły nie ma racji to i tak ma rację. Po co młody człowiek ma się buntować, stresować, gdy i tak na to nie ma w tej chwili wpływu, lepiej ironizować zbagatelizować… Nie mówiło się przy dzieciach złych słów o innej rodzinie, pedagogu, urzędniku. Chory, ubogi, obcy, był u nas zawsze uprzywilejowany i zrozumiany. Dzieci same decydowały o swojej przyszłości. Miały zdolności artystyczne, to w tym kierunku, w miarę możliwości się ich kształciło. Doradzaliśmy im, ale nie nakazywaliśmy. Umieliśmy się dzielić, udzielać społecznie i ciężko pracować. Mamy więc nadzieję że przekazaliśmy to też naszym dzieciom… Uczyliśmy też dzieci dystansu do siebie, do świata, do dóbr. Nie otaczaliśmy się zbytkami i chyba dzieci też nie mają ambicji, wyrywania innym stołków spod tyłków za wszelką cenę. Takie zachowania nas brzydzą. Brzydzi na ignorancja, brak tolerancji, niesprawiedliwość i wykorzystywanie swego stanowiska… Z taką filozofią jak nasza, żyje się ciężej, ale o ile życie jest bardziej satysfakcjonujące. Mówimy zawsze… Złota do grobu nie zabierzesz, a to co masz w głowie tak... Tym co sprawia, że choć przez pewien czas jesteśmy nieśmiertelni, są nasze postępki… Ja chciałbym być zapamiętany jako dobry człowiek i tak staram się postępować…

wtorek, 20 sierpnia 2013

373.

         Uważam że wyroki sądowe zależą od „papugi” która zinterpretuje prawo. A może je zinterpretować jak tylko zechce. W jednym krańcu kraju, za zabicie bandyty w obronie własnej, który włamał się do cudzego domu, idzie się do więzienia, w innym jest się szanowanym bohaterem… Lekarz który popełnił błąd, spowodował śmierć pacjenta, najwyżej dostanie naganę. Naprawdę bardzo rzadko odpowie za swój postępek. Tak samo boss z gangu, czy innej mafii. A gość pracujący w Administracji Państwowej, jak często odpowie za swoją ignorancję, idiotyzm, głupotę?... Zatrudnienie jest tak duże, że odpowiedzialność rozchodzi się po kościach kilku urzędników, prominentów, albo szefów resortu… To chyba jest ustanawiane specjalnie takie prawo, by rządzący mogli pozbyć się odpowiedzialności w razie udowodnienia winy? Wojewoda, Prezydent, Starosta… Tylko rozruchy, strajki, w najlepszym razie rozgłos medialny, mogą przyczynić się do usunięcia takiego kogoś ze stanowiska… Czy znacie ten przypadek co kioskarce która zrobiła ksero za 20 gr. i nie zapisała tego w zeznaniu wytoczono proces i o mało jej nie skazano?… Po prostu była biedna i nie stać jej było na prawnika. Tak działa prawo. Człowiek myśli że istnieje sprawiedliwość, a gdy dochodzi coś do czego, traci firmę dom, rodzinę… Po latach się okazuje że niesłusznie, ale już niczego nie odzyska… Dupa, moi drodzy... Prawo jest dla bogatych, na stanowiskach i z układami. Normalny człowiek nie ma szans. Jak ktoś zechce kogoś wykończyć, to go wykończy i koniec… Najlepiej niczego nie mieć, nic nie robić, nie ryzykować… Nie ryzykować założenia firmy, wzięcia w lizing samochodu, kredytu, czy w ogóle nie kontaktować z ludźmi i niczego nikomu nie mówić… Cholerna cywilizacja… Człowiek jest „stworzeniem stadnym”, ale w tym stadzie jest za dużo czarnych owiec… Więc jak żyć „panie” Jak żyć?... ;-D

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

372.

         Białostocki stadion. 22-tysięczny obiekt. (w planie) Myślę że jak na Białystok to wystarczy. Oddano do użytku dopiero połowę, ale i tak robi wrażenie… Nawet jakby Jagiellonia w pierwszej lidze zajmowała przez kilka lat pierwsze miejsce to i tak jest wystarczająco duży... Martwi mnie tylko jedna rzecz. Przy wyjściach na stadion nie ma żadnej barierki zabezpieczającej. Wystarczy tylko by „ktoś wykazał złą wolę”, ktoś kogoś popchnął i bez problemu można zatrzymać się aż na dole. ;-/ Poza tym jest ładnie, miękkie siedzenia,(tylko ciekawe jak długo kibole zostawią je w spokoju ;-/) kilka pomieszczeń dla vipów, sporo miejsca dla mediów. Pomieszczenia komentatorów, tłumaczy spotkań prasowych.  Cały dół należy do zawodników. Nowe szatnie, łazienki prysznice. Sale treningowe, do masażu i takie tam. Są one nowoczesne i spełniają standardy… ;-D Są parkingi naziemne, podziemne dla zawodników i vipów. Monitoring, pomieszczenia socjalne i pracownicze… Nie ma co ukrywać, duży obiekt… Ale pytałem też o ceny biletów i wydaje mi się że jak na Białystok, to 50 złotych za wstęp na trybuny to trochę za dużo. Ja bym trochę obniżył. Wstęp do opery i na stadion za podobną cenę to chyba nieporozumienie… ;-D Pomieszczenie vipowskie to cena od 2.5 tysiąca do 6 tysięcy. No ale „Ich” przecież na to stać… ;-D


371.

        W tym roku  ten cały szum medialny koło sierpniowych uroczystości religijnych i patriotycznych  chyba mam nie dojadły?… Chyba się nie mylę… ? Nie było tyle tego „pieprzenia” co w zeszłym roku i chętnie się oglądało filmy i uroczystości w telewizji bez tych przydługich komentarzy… Normalnie poczułem się dumny z tego że jestem katolikiem i patriotą, a nie zawstydzony tym niekończącym się mieleniem ozora w mediach… Tak właśnie, ta Wspólnota Narodowa powinna wyglądać. Nic na siłę panowie, bo można  przedobrzyć… ;-D

piątek, 16 sierpnia 2013

370.

             Uważam, że ogólnie Polacy jako naród, są wredni i roszczeniowi w stosunku do innych nacji. Dlaczego? Zacznijmy od uczuć religijnych. Aprobowane są religijne uczucia, to jasne, nasze społeczeństwo jest w… Dajmy na to 85 % katolickie, wierzące i praktykujące. Jest w większości i jako większość ma prawo narzucać innym swoje uczucia religijne. Krzyże w szkole, w urzędach i instytucjach. Tylko jak to się ma do praw mniejszości religijnych, niewierzących i innych? Uważam obserwując media, że żadnych… Czy ktoś spotkał się z głośnym słuchaniem Radia Maryja przez osoby starsze? Jest budzony o szóstej audycją, albo dzwonami w kościele? Hmmm… Bulwersuje to niektórych?… To niech się spróbuje odezwać… Albo. Czy mieszkańców Prus nie denerwuje szwendanie się Niemców po okolicy oglądających niegdysiejsze swoje nieruchomości? Tak, mają prawo do obaw, A Niemcy nie mają prawa do sentymentów???... Odwróćmy kota ogonem. Na Ziemiach Litewskich wielu posiadaczy ziemskich miało swoje majątki. Jak Litwini odbierają Polaków szwendających się po ich ziemi? Jak odbierają złośliwe komentarze wycieczek z Polski przewodnicy Litewscy? Jak zachowują się grupy Polaków w hotelach, uzdrowiskach, restauracjach. Czasem jest mi aż wstyd za rodaków. Niemcy nie są święci… Litwini i Białorusini też, a jakże. Więc czego się czepiają innych nacji wierzący, katoliccy Polacy? Jesteśmy przecież tacy sami, jeśli nie gorsi… Po co prowokować „niezręczne sytuacje”?... ;-D
Gdzie jest tolerancja, zrozumienie historii. Jeden naród robi na złość drugiemu narodowi, a sąsiad dogadza hałasem sąsiadowi z dołu?… Czy to nie jest złośliwość, brak zrozumienia, ignorancja społeczna i wykorzystywanie swego widzimisię bo jest się w większości?… Polacy są wredni i nie liczą się z opinią mniejszości. Jeśli ktoś w to wątpi niech stanie naprzeciwko większości i się odezwie… ;-D