Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 18 listopada 2013

            416. Być złym na los, na stwórcę, buntować się całe życie - bo...?
- To co to za życie...? Zaakceptować?
A czy jest jakieś inne wyjście?
Ranić ludzi, siać złość, odpychać innych? Czy to jest poprawne…?
Świat taki jest jaki jest, taki był od wieków i ludzie mimo swojej ułomności idą dalej. Trzeba cieszyć się tym co jest, dawać przykład innym to może jeśli nie Tobie, to innej bliskiej Ci osobie ktoś kiedyś pomoże. Może wymyśli lek, nie wolno go zrazić swoją złością, trzeba zachęcić. Złość mamy w Rządzie, Parlamencie i kto na tym dobrze wychodzi? Tak... - Nie my...  
Ja mam wokół swoich bliskich, dla nich żyję i nie będę im swoimi cierpkimi słowy psuł dnia... Miałem depresję i „czyniłem zło” przez czas jakiś i powiedziałem w końcu - DOŚĆ!!! Poszedłem się leczyć.
Moja filozofia jest taka: Świat się nie zawali gdy w złości i cierpieniu wyzioniemy ducha... To nawet nie zostanie zauważone.
Ale gdy akceptując to, damy trochę radości innym… Swoim optymizmem zarazimy innych, uśmiechem damy przykład, to myślę że zostaniemy zapamiętani jako ludzie cierpiący, ale pogodzeni z losem, spokojni i radośni.
Może takie moje przesłanie pomoże też i innym pogodzić się z chorobą, trudami, losem. Może taki człowiek będzie przykładem i nie będzie rozsiewał złych fluidów na otoczenie, ale wręcz odwrotnie... Nie chciałbym być zapamiętany jako zgorzkniały chory facet, mąż  i ojciec. Chcę zostawić po sobie dobre wspomnienia i pamięć że mimo pewnych przeciwności pogodnie umiałem spojrzeć w przyszłość i na rzeczywistość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz