Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 lutego 2013

                286. Gdy się uczyliśmy w technikum w Suwałkach była nas, uczni, wielka różnorodność. Pochodziliśmy z całego Podlasia. 
Gołdap, Olecko, Sokółka Augustów, Ełk, Białystok. Z wielu wsi z okolicy tych miast.  Byliśmy z PGR-ów, gospodarstw rolnych, z rodzin rzemieślniczych, inteligenckich. Byli w śród nas Litwini, Mazurzy, Białorusini... Cała różnorodność Podlasia i okolic…
Z ciekawością na początku szkoły rozglądaliśmy się dookoła siebie. Widzieliśmy w śród nas ludzi spokojnych, nadpobudliwych i chuliganów. Jak to wszystko pogodzić w jednym miejscu? Nie zazdroszczę naszej wychowawczyni… ;-D

W klasie maturalnej, rzadko się tak zdarza, byliśmy już jak jedna rodzina. Nasza Imiołka, jakimś cudem potrafiła do nas dotrzeć i zjednoczyć.
Spotykamy się od lat co roku, nasza grupka kilkunastu osób. A do nas dołączają inni czasem inni co mają akurat czas. Czasem bywa że i z innych klas…
Wielu z naszych sąsiadów mówi że to bardzo rzadkie, po tylu latach, co roku, tyle osób,. Niektórzy patrzą zazdrosnym okiem, inni podziwiają… A dla nas to jest takie naturalne i zwyczajne… No bo czemu nie?… Rodzina, bliscy spotykają się na ślubach, pogrzebach…
A my, niby obcy ludzie, dla przyjemności spotykamy się ze swoimi kolegami rozsianymi po całej Polsce i nawet Świecie. Tak daleko nas los rozsiał po tym Globie, a coś nas łączy…         

środa, 27 lutego 2013

                  285. Przyszły dokumenty, więc wypełniliśmy już PIT-a. Będzie trochę zwrotu podatku… Ale najbardziej zaciekawił mnie paragraf dotyczący przekazania 1% na rzecz fundacji użyteczności publicznej. Po odliczeniu i policzeniu wszystkiego, wyszło nam, że ze wspólnego małżeńskiego PIT-a kwota ta wynosi 1zł, 60 groszy… Wiedziałem, że jest u nas skromnie, ale że aż tak… ;-D
 

wtorek, 26 lutego 2013

                     284. Słyszałem że w Finlandii, a także Islandii, dzieci są dobrem wspólnym, i nie są rodziców. Tak zapisane jest w umowach, paragrafach, kodeksach tych krajów… Wystarczy głośniej pierdnąć, narazić się sąsiadom, dać klapsa, a dziecka już nie zobaczysz…
            Masz postępować tak jak nakazane. Jak robią wszyscy. Statystycznie… Wszyscy idą w jednym zaprzęgu, dostają swój chomont i do przodu. Ku wspólnemu dobru. Czy to czegoś aby nam nie przypomina?
Dobrze… Mają wspaniałe zdobycze socjalne, zarabiają dobrze. Ale i oni popadli w pułapkę przepisów. Wystarczy że coś się przydarzy i zaraz tworzony jest nowy paragraf, kodeks. No bez jaj…
Małpy, psy, ryby, dzieci, mają więcej praw niż ludzie. Czy tylko ja uważam że coś tu nie gra?...
Napisałem to, a propos, tego co się dzieje w Polskiej opiece społecznej. Tego że w patologicznych rodzinach dzieje się źle. Że nie widzi się ciąży, alkoholu, śmierci dzieci - (beczki śmierci, domowa kremacja), dziadków i całymi miesiącami pobieranie na nich renty itp. itd.
Tam takie rzeczy są nie do pomyślenia, ale czy to już jest satysfakcjonująco? Ludzie się buntują… U nas takie rzeczy się zdarzają, ale lepiej by było, gdyby każdy każdemu zaglądał do garnka, łóżka, do portmonetki… Chcieliśmy wolności i swobody, ale czy na pewno o taką wolność chodzi?   

poniedziałek, 25 lutego 2013

               283.  Oglądam programy edukacyjne podróżnicze, kulinarne. Widzę uliczne kuchnie, bazary, handel… Ruch jak w metrze w godzinach szczytu…
            Jakoś nie widać tam kryzysu, każdy ma zajęcie, pracę. Widzę różnorodność, konkurencję, ale też i życzliwość i wyrozumiałość. Jak gość coś schrzani, to wypada z rynku. Jak otruje zostanie zlinczowany. Wszystko trzyma więc poziom…
            Dlaczego mam więc uważać, że jedynie słusznym rozwiązaniem są u nas zachodnie supermarkety, galerie pełne sieciowych europejskich sklepów pełnych światowych marek. Tych co mają swoje fabryki w Chinach na Tajwanie, a siedziby z Londynie, Paryżu, Rzymie…
            Dlaczego patrzę na to, porównuję i czuję że coś tu nie gra?…

W Białymstoku gdy przyjeżdżali Białorusini powstawały domy jak grzyby po deszczu. Ludzie budowali sklepy, powstawała różna komunikacja. Hoteliki, pensjonaty, jadłodajnie. A teraz przyjeżdżają Litwini i co? Zadowoleni są tylko Ci, co pracują w marketach bo nie są bezrobotni. Urzędy samorządowe, bo mają podatki. Ale gdzie jest ta prawdziwa kasa? Gdzie ci ludzie co żyli z przyjezdnych, te hurtownie, sklepy, naszych znajomych, sąsiadów, u których pracowało wielu z nas. Oni też kupowali działki, płacili podatki, kupowali i sprzedawali, zatrudniali ludzi…
Nawet w Stanach można na ulicy kupić hot doga, a u nas musi być toaleta, dwa krany, i to co Sanepid sobie wymyśli… Jak tylko coś się stanie to wymyśla się nowe prawa, paragrafy, a nie zmienia mentalności ludzi? Bo co, łatwiej? Łatwiej stworzyć nowy urząd niż dostosować stary do tego co jest?

Ja jestem za małymi, rodzinnymi albo jednoosobowymi firmami. Za różnorodnością towarów. By rolnicy znowu mogli legalnie sprzedawać swoje produkty sąsiadom, nie tworzyli tylko specjalistycznych hektarowych molochów. By było na co dzień, tak jak jest teraz tylko na festynach, czy okazjonalnych jarmarkach. Owszem, nie jestem przeciwko fabrykom, supermarketom czy sieciowym europejskim firmom. Ale na Boga, zachowajmy równowagę… Gdzie nasz lokalny koloryt, nasi wytwórcy, prywatny handel. Czy by to zobaczyć musimy jechać do Turcji, Indii, czy Gwadelupy…
U nas wszystko co małe bankrutuje, dlaczego? Dlaczego boimy się otwierać firmy? Przepisy wszystko utrudniają, zamiast być dostosowane do ludzi. Dlaczego są takie wysokie opłaty? Bo w Paryżu takie mają? A może dlatego, że nasz budżetowy moloch samorządowy, żeby upchnąć swoich nieudaczników z ministerstwa tworzy coraz to nowe niepotrzebne nietykalne urzędy?
Tak, nasi zachodni sąsiedzi też tak mają. Ordnung muss zain… Ja wohl. Ale już kilka kilometrów dalej, bywa inaczej.  Są knajpki, małe browary, tanie sklepiki. Rzeźnicy, piekarze, lokalni producenci. Są deptaki, gdzie dzieci mogą latać gdzie chcą, kawiarenki gdzie rodzice mogą porozmawiać ze znajomym… Tak jak kiedyś było u nas, a zabił to Hitler i Stalin wszystko wyrównując do statystycznej średniej.
Zachłysnęliśmy się swobodą, wolnością i tym co chcieli nam pokazać nasi sojusznicy z Zachodu. Jednak zauważmy… Ilu w Niemczech jest już obcokrajowców? Dlaczego oni się rozmnażają a Niemcy nie? Dlaczego we Francji i Anglii jest coraz to więcej mulatów, czarnoskórych? Bo muszą się bronić przed niżem demograficznym. Muszą dbać o swoje emerytury… Dlaczego obcokrajowcy nie chcą się dostosowywać do warunków krajów do których przyjechali, tylko narzucają swoje prawa? Czy nie zauważacie że coś tu stoi na głowie?

Że wiele spraw należy naprawić, że coś komuś się popieprzyło?

Liza Minnelli, śpiewała w musicalu, Many, Many… Czyżby to one, te srebrne monety, założyły wszystkim klapki na oczy?  

piątek, 22 lutego 2013

           282. Tak… Pisałem już o tym…
To nie jest taka prosta sprawa z tymi milionerami. Bonzami przemysłu zbrojeniowego, przetwórczego, naftowego. Oni jednak płacą podatki, a w ich fabrykach pracuje tysiące ludzi, które też płacą podatki. Utrzymują swoje rodziny, jeżdżą na wczasy i dają zarobić sklepom itp...
W śród ogólnego krzyku że wszystkim jest za mało, to jednak nie chciał bym rządzić państwem… Jedni krzyczą Bóg, Honor, Ojczyzna. Drudzy, my chorzy chcemy żyć. Emeryci chcemy jeść, robotnicy chcemy normalności itd. itp. ...
Byłem swego czasu radnym w gminie, Wiecie jak wszystkim jest trudno dogodzić? Każdy w nerwach krzyczy, żąda i nic od siebie nie daje, nie pomoże, nie chce zrozumieć, poczekać...
To nie jest wszystko takie proste. Jednemu człowiekowi idzie coś wytłumaczyć, ale tłumowi się nie da... Psychologia tłumu, socjologia, to niezrównoważona siła. Uważam że najpierw zainteresowani muszą się zebrać, spisać potrzeby, dać wytyczne i zrobić zebranie. To na początek, aby ruszyć i jakoś potem idzie...
Krzyku nikt nie słucha, chyba że to rewolucja, a z nią to wiadomo jak jest... W śród mądrych ludzi przemykają świnie, chamy i dorobkiewicze… To wszystko przypomina świński ogon, brudny, pokręcony i śmierdzący... ;-D

czwartek, 21 lutego 2013

                     281. Pisanie Bloga czasem daje duża satysfakcję. Mam możliwość zbaczania ile osób mnie czyta i z jakich państw. Odwiedzili mnie już ludzie z całej chyba Europy. Sporo z Izraela, Stanów, Canady, Rosji… Były odwiedziny z Pakistanu, Australii, Nowej Zelandii i jeszcze kilku innych krajów świata… Wiecie jakie to miłe…
            Na tej stronie odwiedza mnie koło dziesięciu osób dziennie. Na stronie SM-u 20 – 40. Na stronie opowiadania 1-3 a dawno skończyłem już je pisać…
            Dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny. Szczególnie Tym co zaglądają codziennie z Polski, Stanów, Rosji, Niemiec Anglii… 

środa, 20 lutego 2013

             280. Dziś byłem na kroplówce, a później na zakupach. Planuję zrobić na obiad coś z kuchni meksykańskiej. Fasola, kukurydza, dużo pomidorów, papryka i takie tam z ichnimi przyprawami. Ot mam ochotę na coś jarskiego, ostrego i … Coś właśnie takiego… ;-D
            Pada śnieg i po mieście jeździ i chodzi się koszmarnie… Ciągam nogą i zbieram śnieg… ;-D No, ale cóż, aby do wiosny… ;-))))))) 

wtorek, 19 lutego 2013

               279.  Niby jeden Kościół katolicki, a murzyni w Ameryce śpiewają radośnie w świątyniach gospel chwaląc Pana.  
W Meksyku pogrzeby są białe i na wesoło…
Rocznice  na cmentarzu w zupełnie innej atmosferze, (jedzenie toasty) u Cyganów, w niektórych rejonach Prawosławia…
Kiedyś u nas na wigilię nie można było jeść mięsa, teraz już można…

Uważam że te wszystkie tradycje, to nie zależą od wiary, ale od kultury i regionów w których się utrwaliły…

Mam nadzieję że i u nas kiedyś nabożeństwa w kościołach będą odbywać się na wesoło. Bo tak jak jest to jest nudnie zawsze tak samo, no  i ta cholerna polityka…

Uważam że sianie nienawiści, promowanie świętych wojen w miejscach kultu, to kretynizm najwyższego rzędu. Igranie na emocjach tłumu, to jak dłubanie w zapalniku bomby… Nigdy nie wiadomo, czy tym razem się uda…   

poniedziałek, 18 lutego 2013

              278.  …Ciekawe rzeczy się dzieją. Mówią że będzie koniec świata…
Korona ze świętego obrazu spadła, w kopułę świątyni walnął piorun, Papież abdykował… Efekt cieplarniany, dymy nad Krakowem i Pekinem, Żydzi się po świecie panoszą… ;-D
Tak, to już koniec. Dzielmy się majątkami, róbmy sobie urlop, uderzajmy w modły… Wszyscy czekajmy na to co nieuniknione…
Nie pierwszy raz i nie ostatni… ;-))) 

poniedziałek, 11 lutego 2013


277.  Pamiętam puste pole gdzie teraz stoi osiedle północ w Suwałkach. Przyjechał Gierek, wmurował list, a po kilkudziesięciu latach… No cóż… Czas leci…
Wszystkie szkoły zgonili na tą uroczystość. Urzędy, zakłady pracy. O wiele więcej ludzi było wtedy na tym polu, niż pierwszego maja na pochodzie.
Było przemówienie, celebra… No i dzień wolny od nauki.
Nie chodzi mi tu o wydźwięk polityczny tego zdarzenia. Chodzi mi o długowzroczność i myślenie perspektywiczne. Powstało wielkie, nowoczesne jak na owe czasy, drugie miasto…

 To jest to samo miejsce. Obecnie i sprzed prawie czterdziestu lat. Te tłumy wracały już po wmurowaniu przez Gierka kamienia węgielnego pod budowę osiedla Północ w Suwałkach. Zdjęcie zrobione przez mego kolegę, szkolnego fotografa... Tadzika.

Miała powstać także olbrzymia kopalnia rudy, w niedalekim sąsiedztwie. Stety, lub niestety nie powstała… Dlaczego nie powstała? To musi być bardzo pasjonująca i tajemnicza historia…
Mało ludzi o tym wie. Jeśli ktoś ma chęć, to niech zbada pole magnetyczne nad znacznymi obszarami tego regionu, staną mu włosy na głowie i nie tylko. Kryzys, jaki kryzys?... Niejedne Chiny by powstały z metalu wytopionego pod tymi górami. Niech mi teraz ktoś powie, co rządzi światem… Bo na pewno nie ekonomia… ;-D No cóż, drugim Kuwejtem jakaś siła nam być, nie pozwoliła…
No ale powróćmy do sedna… ;-D Ponad trzydzieści lat, jedno pokolenie, a takie zmiany…  

O rudach koło Suwałk przeczytałem między innymi tu…

czwartek, 7 lutego 2013

               276.  Bara, bara bara, riki tyki tak… Majteczki w kropeczki… ;-D Czyli nasze Disko Polo…
Ciężko sobie wyobrazić dobrej zabawy, wesela, imprezy bez tej muzyki. Owszem, chodzimy na dyskoteki, koncerty, posłuchać gwiazd sceny i estrady. Ich występy cieszą się dużym powodzeniem.
Jednak gdy chodzi o zabawy, festyny, wesela, prym wiodą zespoły grające Disco Polo. Na Śląsku - szlagiery. W Niemczech Folk Musik.  
Czy to coś gorszącego i złego? Uważam że nie…
Osobiście na co dzień wolę rocka, metal, nie gardzę klasyką, mam takie gusta. Ale gdy idę potańczyć, lubię pobawić się w wesołym tłumie ludzi śpiewających razem z zespołem, wygłupiających się i cieszących się życiem. Nie myślę wtedy za wiele, popijając piwo, bawię się świetnie, przy rytmicznych dźwiękach. Czy czegoś mi więcej potrzeba?
Tak samo świetnie bawię się przy muzyce rockowej, którą znam, z którą się wychowałem, z którą wiążą się wspomnienia. Jedno drugiemu nie przeszkadza. Są różne imprezy, towarzyszy im różna muzyka, ludzie. Nie bardzo lubię Hip-hop, pop, punk i tym podobne. Lubię słuchać blues-a rege, soul. Ale nie potępiam ludzi słuchających i bawiących się przy Country, Śląskich szlagierach, Reggae. To bez sensu…
Dużym minusem jest bezguście, hołdowanie kulturze masowej i bylejakość, pokazywana teraz przez komercyjne stacje telewizyjne i radiowe. Godzinami nadają telenowele, seriale bez końca i sensu, oraz przedstawiają uliczny misz masz i kicz muzyczny.
Niestety bardzo rzadko, lub bardzo późno jakiś oscarowy film, lub wartościowy reportaż. Gusta tych stacji schodzą na psy. Czyżby naprawdę dopasowywały się do zainteresowań większości narodu? Czyżby nasz naród był taki prymitywny i niewymagający? Wątpię…
To same stacje idą na łatwiznę i tną koszty w czasach kryzysu, mnożąc swoje zyski. Na szczęście ich czas już się skończy. Nadchodzi era innej telewizji, dopasowującej się do indywidualnych gustów i zainteresowań konkretnego człowieka…
Chcę obejrzeć dobry film o 22- proszę. Mam ochotę na serial, operę, symfonię, szlagiery o 17-nie ma problemu. Wybierasz masz…
Nienawidzę gdy ktoś robi ze mnie idiotę i pokazując kicz mówi że to arcydzieło…  

wtorek, 5 lutego 2013

        275.  Czy to jest ciekawe spojrzenie? czy to jest spojrzenie prawdziwe?…
Nasza brać lekarska, nie traktuje poważnie medycyny chińskiej, ziołolecznictwa, bioenergoterapeutów. Wyśmiewa Joginów, czarną magię zamawiaczy… Czy jednak słusznie?
Jako chory, uważam że nie. Dlaczego? Bo lekarz powinien leczyć człowieka, a nie ciekawy, anonimowy przypadek medyczny. Szpital to jest fabryka gdzie się leczy dla pieniędzy i za pieniądze…
 Bo gdzie w tym wszystkim jestem ja???
W medycynie chińskiej, lekarz patrzy pacjentowi głęboko w oczy, obserwuje jego aurę. Potem rozmawia, przekazuje swoją dobrą energię i stosuje terapię.  Szpilki, dieta, zioła, lekarstwa…
W szpitalu, obojętny na nasz los fachowiec, wkłada nas do zimnej maszyny. Daje leki z podręcznika i idzie do domu...
W Indiach Jogini nie jedzą latami, żyją jakąś energią. Mnisi emanują czymś tajemniczym... Są bioenergoterapeuci, co jakimś cudem nas leczą… Kiedyś naszym dziadkom pomagali znachorzy, Indianom szamani. Czy widzieliście ich praktyki? Czy nie przechodziły wam wtedy ciarki po plecach? Nawet kilka dni poświęcali jednemu pacjentowi i… jakimś cudem chory zostawał wyleczony.  
Placebo, wiara, wola życia? A może to coś innego? Gotowość poświęcenia czasu, zdrowia. Chęć wysłuchania i wsłuchania się w organizm chorego. Coś co powoduje że jesteśmy ważni. Że lekarz potrafi oddzielić swoje domowe kłótnie, bolączki, od potrzeby niesienia ulgi i pomocy pacjentowi…
A gdyby tak kilka chwil podczas nauki na uniwersytecie, poświęcić aurze, przepływie energii, połączeniu medycyny z fizyką kwantową. Czy na pewno jedno z drugim nie ma nic wspólnego?   
Ja uważam że ma, ale inni się ze mnie śmieją...
Jakże byśmy się chętniej uczyli, gdyby naszej nauce towarzyszyły takie filmy jak teraz na Discovery... Jacy o wiele " fachowsi" lekarze by nas leczyli, gdyby mieli tak otwarte i chłonne umysły jak ci z filmów, lub znachorzy z wieków ubiegłych?
Teraz wiedza z książki pod nadzorem pana psora, praca naukowa jedna, druga... A jak się panu profesorowi spodobamy, to może nam zaliczy...
Co zaliczy? A gdzie tu w tym wszystkim jestem ja, z moją chorobą?
Gdzie tu jesteś Ty, samotny, w maszynie, łóżku, z receptą w ręku, przekazywany z rąk do rąk... Tu coś nie gra!!! Ja nie chcę być trybikiem w maszynie!!!
Nawet jak będę musiał odejść, to chciałbym, żeby kogoś to obeszło, by ktoś wyciągnął wnioski z mego chorowania na przyszłość...
W „Programie” - siostry, lekarze się do mnie uśmiechają, rozmawiają, nawet żalą... Moje próbówki z krwią rozjeżdżają się po Europie. Są badane. Rezonanse wnikliwie sprawdzane. To dobrze... To mnie dowartościowuje...
Ale jakby brakuje tu jeszcze szerszego spojrzenia... W karcie nie ma tego że jestem, że myślę, mam duszę. Że życie ludzkie ma jakiś sens, głębię. Wygląda na to, że ktoś z klapkami na oczach coś nam wmawia, odciągając od tego co jest dla nas ważne, nie zawsze przyjemne, ale warte poświęcenia.
Życie to nie serial, nie telenowela. To nie ojciec Rydzyk, czy Putin…
To coś o czym od wieków wiedzieli Indianie, Aborygeni, Jogini... Że nie święte wojny, wyprawy krzyżowe, topienie czarownic, władza i kasa są najważniejsze… Ważne jest to coś, co nas otacza i nie jesteśmy w tym wszystkim sami... ;-D
            274.  Życie, pomimo różnych przeciwności losu, toczy się dalej. Spłodziliśmy dzieci. Wychowaliśmy je, wykształcili. Potem nalazły pracę, założą rodziny, spłodzą swoje dzieci… I tak w kółko…
Ewolucyjnie, stajemy się nieśmiertelni przekazując swoje geny następnym pokoleniom. Jakby na to nie patrzeć, w co i kogo nie wierzyć, to i tak już istniejemy w ciałach, myślach swoich dzieci...
Zmartwychwstaliśmy więc już nawet kilkakrotnie od chwili swoich narodzin… ;-D

poniedziałek, 4 lutego 2013

             273.  Nie śledziłem tego, bo i po co? Jednak pewnego dnia wziąłem gazetę i przeczytałem… Spłacony przed dwoma miesiącami dług który zaciągnął Gierek, wyniósł 26 miliardów $. Plus lichwiarski procent. Powstało za te pieniądze kilkaset zakładów przemysłowych, nowoczesnych jak na owe czasy fabryk, kupiono wiele licencji. Powstało wiele dróg, (też i Gierkówka). 2.5 miliona mieszkań. No i tym podobne…  
To nie był list pochwalny by uczcić jego pamięć. Ot taka mniej więcej obiektywna opinia.
            Ale gdy dalej przeczytałem, że nowy dług zaciągnięty przez zdaje się już mądre, niepodległe rządy, wynosi już około jeden bilion złotych, czyli ponad trzysta miliardów dolarów. To ręce mi opadły. Te pieniądze zostały w większości przejedzone, a zakłady i fabryki wybudowane za Gierka sprzedane lub sprywatyzowane…
            Jak teraz zostanie ten dług spłacony, nie wiem. Zaciąganie jednego długu by spłacić drugi to nie po „Mojemu”. Sprzedawanie majątku. to też na dłuższy czas nic nie daje. Unikam tego w domowym budżecie jak tylko się da… A wiem co mówię bo cały czas jesteśmy pod kreską… ;-D
            Płytko się myśli będąc na stołku… Ale to nie tylko u nas. Ameryka, z której wyszedł kryzys, wiedzie prym w tych sprawach…
A może zmieńmy polityczny system, na taki jaki jest w Chinach? ;-D