Łączna liczba wyświetleń

piątek, 30 listopada 2012

               246 Jak tu przeżyć grudzień, gdy trzeba z dwóch tysięcy dochodu, zapłacić ubezpieczenia samochodu i mieszkania, zrobić przegląd auta… Wyprawić święta, pokupować prezenty, przyjąć gości? Pozapłacać rachunki, czynsze, abonamenty…
            Jakie to by było szczęście gdyby tak mieć z tysiąc złotych więcej… A tak znowu debet, nowy kredyt, nowe zaległości…
… Jakoś się sobie poradzi, jak zwykle.  
Z jednej kupki przełoży się do drugiej. Zaoszczędzi w styczniu, może jakiś zwrot podatku… Będzie dobrze. Inni mają jeszcze ciężej… ;-D 

czwartek, 29 listopada 2012

              245. Nauczyciel ma w jednym roku zdolne dzieci, w innym, trochę opóźnione. W jednym ma kilku dzieci biznesmenów, w drugim trochę ułomnych, potrzebujących integracji W jeszcze innym znalazło się w klasie kilku uczni z patologicznych rodzin. Jak więc można obiektywnie oceniać pracę nauczyciela, kiedy warunki pracy są coraz to inne…
  
Jak można ocenić ucznia poprzez testy. Owszem, można dowiedzieć się czy uczeń zna, albo nie zna odpowiedzi na zadane pytanie. Ale nic więcej…
Czy jest inteligentny, czy tylko udaje? Czy ma wiedzę, a może ściągnął? Czy buntuje się udając kogoś innego, czy jest geniuszem?… Kółko, krzyżyk, tabelka, punkty…

Jak można poznać ucznia, gdy go się nawet nie widziało na oczy i jest się w komisji oddalonej o setki kilometrów od jego szkoły…
Jak się pisze wypracowania, rozwiązuje zadania to można poznać czy ktoś się starał. Czy ktoś poprawiał, wahał się, kreślił…
Czy rzeczywiście szukał odpowiedzi, a może już ją znał? Czy jego błędy można złożyć na karb stresu? A może jego wiedza była rzeczywiście poniżej normy. Przecież taka ocena płynie na całe życie ucznia - wybór szkoły, zawodu, przyszłości…

W szkołach coraz więcej jest testów. Czy taki test da prawidłową odpowiedź? Moda to, czy wygoda? A jak wygoda to komu? A gdzie w tym wszystkim jest obiektywizm? Spojrzenie na indywidualizm ucznia, ekscentryczność, zainteresowania?
Czy nauczyciel to wyrobnik, robotnik, a może biznesmen? Strażnik finansów które idą za uczniem?
…A może  to obdzielanie ziaren od plew, oraz powołanie, wychowywanie i służba? …
Za dużo w tym wszystkim przepisów, wytycznych, paragrafów. Człowiek w tym wszystkim ginie… Uważam że edukacja zbłądziła i idzie po bezdrożach.
Uważam tak jako rodzic, obserwator i były uczeń… ;-D

środa, 28 listopada 2012

                   244. Miłość…  Małżeństwo… Rodzina…
Jak to jest, gdy ktoś zakłada rodzinę bez miłości, z tak zwanego rozsądku?... Czy to tak można? Jak wygląda takie życie? Możliwe, że da się kilka lat w takim związku wytrzymać, ale dłużej? W dzisiejszych czasach? Tak się chyba długo nie da…
Żeby związek trzymały tylko pieniądze? Bo przecież rozsądek, rozwaga, bezpieczeństwo. To przecież związek oparty o te ruchome piaski...
Dom, szacunek sąsiadów, zarobki, praca… To przecież za mało, by związek był trwały… Tak rodzą się rozwody, tragedie, niezadowolenie, żale...
To nie na tym polega życie…
Obraz wypaczony przez media, czasopisma, filmy, nie może przecież być wzorem do naśladowania. To jest małpowanie cudzych wzorców. Czyżbyśmy się już wyrzekali pomału swoich ideałów, swego toku myślenia, inteligencji?
Można pojechać na Bahamy… Ale też nie mniej radości, daje rowerowa wycieczka pod namiot nad rzekę… Zamiast kupna złotych spinek, można podarować potrzebującemu kredki czy tornister… Ileż daje radości i satysfakcji taka postawa…
Po co jest nam potrzebny kolejny dom, czwarty samochód, duży jacht, brylanty… Bo tak było w filmie? Bo sąsiad to ma? A może przy swojej firmie lepiej wybuduj przedszkole swoim pracownikom… Zafunduj paczki świąteczne, wyjazd integracyjny…
Przecież nie zbiedniejesz. I tak masz kasy bez liku… I tak to zostawisz, spadkobiercom, bo do grobu tego przecież nie zabierzesz… Jaki obraz zostawisz po sobie przyszłym pokoleniom… Sknerusa i egoisty? Czy tego chcesz? A może jesteś tak zafascynowany swoim iluzorycznym, budowanym przez lata na potrzeby sąsiadów obrazem, że wczułeś się rolę i myślisz że to prawdziwe życie?…
Jak tak, to współczuję… Mimo bogactwa jesteś nędzarzem… ;-D   

poniedziałek, 26 listopada 2012

             243. Oglądamy film, Ania z Zielonego wzgórza… Który to już raz? Trzeci? Czwarty?... ;-D Ta seria jest najsympatyczniejsza…
Mokre oczy? To nic, właśnie taki jest ten film… Ja siedzę na wersalce, Marysia leży z głową na moich kolanach. Szczęśliwy obrazek?… Nie wiem, w każdym bądź razie u nas częsty…
Myślimy, że tak jest wszędzie. Mylimy się? A co stoi na przeszkodzie by tak było i u Was? U nas też nie zawsze było różowo… Ale znowu jest… ;-* 
                           242.   Marysia prasuje, a ja przygotowuję w kuchni jedzenie. Mamy pokój połączony z kuchnią, dzieli je tylko stół z krzesłami. Jesteśmy więc, jak to najczęściej bywa - razem…
Potem zawożę ją na wykłady, a sam biorę się do pieczenia żeberek. Kroję sałatkę, przyprawiam i zalewam jogurtem. Miała być sałata, ale sałaty już nie ma - niedziela. To nic, będzie ogórek ze szczypiorem.
A potem przywożę Marysię z wykładów, jemy pachnące żeberka w miodzie, sałatkę, no i wszystko popijamy winkiem, wszak kolejny egzamin zaliczony, jest co oblewać…   

Podsumowujący cytat z jednego z postów…
(…) Jasiu, ja nie wiem skąd Ty bierzesz inspirację na swoje tematy postów, ale mam wrażenie że z dupy. (…) Wiem że trochę wyjęte z kontekstu… No i strona i portal nie ten… Ale zawsze przykro… …Staram się, nie zawsze wychodzi, ale… ;-/ …
  
            Moi znajomi przestali utrzymywać ze mną kontakt, bo piszę Bloga… Może to taka norma???
Nie, nie biorę do głowy. Przecież ćwiczę umysł…
Powyższy wpis, raczej nie świadczy o mojej inteligencji tylko???… … Chyba?… ;-D 

niedziela, 25 listopada 2012

               241.   Mam aktualnie taką tapetę na monitorze komputera… ;-D Czyż nie jest optymistyczny?… Las, zieleń i zaskoczenie… Buty pokryte mchem… ;-D Zaprawdę powiadam wam, nieczęsty, a jednak uroczy to widok… ;-D

piątek, 23 listopada 2012

               240.   Na siłowni zapytano mnie jakie mięśnie ćwiczę, gdy… Staram się podnosić nogę do góry „obciążoną” gumą rehabilitacyjną…
…???
Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie ćwiczę jakiegoś konkretnego mięśnia. Ale ćwiczę, by móc, w jakikolwiek sposób w ogóle, jak najdłużej jeszcze chodzić…
Mogłem tak odpowiedzieć bez skrępowania, bo ćwiczą tam, oprócz wspaniałych zdrowych ludzi, też i osoby po wylewach, wypadkach, operacjach. Na wózkach i na kulach…
Myślę że nie jest źle, gdy w jednym klubie ćwiczą ludzie młodzi i starzy. Chorzy i niepełnosprawni. Ci co ćwiczą boks, siatkówkę, kulturystykę… Czy normalnie odchudzający się i trzymający w ryzach swoją kondycję…
Myślę że dobrze jest czasem się zastanowić… Gdy jest się zdrowym, silnym, odnoszącym sukcesy sportowcem… Że nic nie jest dane nam od Pana Boga na stałe...
W każdej chwili możemy wpaść pod samochód, mieć wypadek, wylew, czy zachorować… Taka chwila zadumy, jeszcze nigdy, nikomu nie zaszkodziła… Wasz SM- owiec… ;-*  

środa, 21 listopada 2012

           239.   Eutanazja… Jakże często takie myśli przychodzą ludziom obłożnie chorym… To łatwe. Zastrzyk na przykład z insuliny i Pa, pa…
            Sam miałem takie myśli swego czasu…
A potem, gdy się zdrowie polepszyło, spłaciło kredyty, pojechało na wycieczkę marzeń… Przyszły już inne myśli.
            Życie jest piękne, jakże fajnie jest spełniać marzenia, mieć plany…
Jak dobrze że przetrwałem, że żyję… ;-D


Rozumiem tą panią... Mimo że uważam za słuszne, prawo do godnego odejścia ze świata. Uważam że akurat ona wspomina o tym w tej chwili za wcześnie… Nie wyczerpała wszystkich dostępnych dla niej środków i leków… Twierdzę że wpadła w depresję.
Mi się udało wyjść z tego stanu i się nie daję, ćwiczę… Dla rodziny, dla siebie, dla realizacji własnych marzeń i planów. Twierdzę, że w tej chwili nie jestem dla nikogo ciężarem i mam dla kogo żyć.
Ta pani się poddała... To nic, że ma wkoło siebie wielu życzliwych ludzi. Jest po prostu samotna. Bez celu w życiu i z depresją.
"To coś" każdy człowiek ma w sobie - i zdrowy i chory.
                       
Człowiek musi być kochany, potrzebny, mieć jakiś cel w życiu, bo inaczej traci wiarę w sens życia i się wypala...
Czy to wiara w Boga, czy chęć doczekania wnuka, doczekania leku. Czy poczucie że się jest potrzebnym i kochanym... Człowiek musi mieć wiarę…
To nie pompy, to nie tabletek w tej chwili potrzebuje ta pani, ale prawdziwego przyjaciela, co wywoła w niej potrzebę życia.
Ja takiego przyjaciela miałem, dla niego się nie poddałem, zaczęłam walkę z SM-em, polepszyło mi się i psychicznie i fizycznie.
Miałem szczęście... ;-*

poniedziałek, 19 listopada 2012

            238. Podlasie, to jest od wieków Polską „B”. Zaścianek, biedna prowincja wielkiego świata…
Że to są „Kresy”, że tu się „Śledzikuje”. Są dziwne potrawy, systemy wartości… A czy ktoś wie ile set-tysięcy ludzi z tych terenów przed pierwszą wojną światową uciekała furmankami przed Niemcami na wschód zostawiając wszystko co miała… A tam, na wschodzie to co? Czekano na nich z otwartymi rękami? Był głód, chłód, robactwo i śmierć w drodze…

A za Stalina, to skąd najwięcej ludzi wywieziono na Sybir, skąd zamknięto w łagrach, skąd wywieziono, wymordowano i pochowano Bóg wie gdzie?
To wszystko się odbiło na mentalności wschodniej części Polski… Dlatego tacy jesteśmy… W miejscowości w której się wychowałem przed wojną większość stanowili Niemcy, potem byli prawosławni - albo jak chcą niektórzy Białorusini i Ukraińcy. Potem byli Żydzi i na końcu Polacy… Obok też mieliśmy Tatarów…

Czy już wiecie dlaczego się różnimy od innych? Bo zawsze mieliśmy jakiś bat nad karkiem…
Jestem dumny że pochodzę z Podlasia… Ten region ma fascynującą historię… Mam żal, że reszta Polski traktuje ten region z pobłażaniem, przymrużeniem oka, jako coś prymitywnego i zaściankowego…

Przyjedźcie i poznajcie historię tego regionu osobiście. Poznajcie Kruszyniany i Podlaskich Tatarów. Bohoniki, Sokółkę… Białystok. Przeżyjecie szok. Cywilizacja z całą jej wrzawą i miejsca gdzie nie zobaczycie ani błędnej duszy… Tykocin i pielgrzymki Żydów z całego świata… Ciechanowiec z muzeum wsi i Ziemię Łomżyńską.

 Przepiękną rzekę Biebrzę, Narew, Bug i tratwy, kajaki. Szuwary, głębie i niezapomniana regionalna kuchnia. Wystarczy tylko zboczyć z utartych szlaków…

A jak ktoś tęskni za festynami, festiwalami, turystami niech wpadnie do Augustowa, Gołdapi, Suwałk, Mrągowa, Wigier… Olecka, Ełku, Pisza… Oj nie wymienię przecież wszystkich…
Dzięki Unijnym pieniądzom, są to już zupełnie inne miasta, jakimi były dwadzieścia lat temu… Wpadnijcie, wyróbcie sobie zdanie i nie zapominajcie że historia ciężko doświadczyła ten region…

Były tu i wojska Potopu Szwedzkiego, przemaszerował Napoleon. Turcy też mieli oko na tą ziemię nie mówiąc o Ruskich… Ile tu zniknęło dworków, pałacyków… Kościołów, Cerkwi, Bożnic… Jakaż szkoda…

Historia… Iluż „Bandytów” zrehabilitowano i postawiono im pomniki… A z iloma postąpiono odwrotnie… Tu nie ma biało, albo czarno… Tu należy pamiętać że historia wciąż żyje. Tu żyją narody - ludzie którzy doświadczyli wielu krzywd od siebie nawzajem… Teraz żyjemy w zgodzie i chcemy by tak pozostało…

Są Górale, Kaszubi, Ślązacy… Którzy mają swoją historię, gwarę… My mamy swoją… Wszyscy razem tworzymy Polskę.. Pamiętajmy o tym, gdy spotkamy na swojej ulicy sąsiada ze wschodu, z zachodu, z gór… ;-D   

          237.  -  Tak się często zastanawiam… Dlaczego emigrujący do bogatych krajów zachodu ludzie wschodu żyją w gettach… Berlińscy-Turcy, Londyńscy-Żydzi, Amerykańscy-Latynosi… Emigrują za chlebem, dla lepszego życia, zarobku, bo nie zgadzają się z systemem w ich kraju i…
Mieszkają znowu w podobnym miejscu z którego uciekli…
Nie asymilują się, a wręcz buntują, przeciwko systemowi który ich łaskawie przyjął na swoje łono… Wiadomo, że społeczeństwo w tych krajach jest hermetyczne, nieufne… Ale tak szczerze… Widząc taki stan wokół siebie, wcale się temu nie dziwię… Dziwię się tym dziwakom, co chcąc zmienić swoje życie, nie zmieniają nic... ;-D

czwartek, 15 listopada 2012

            236.   Wygląd ucznia. Jego pochodzenie, zasobność portfela rodziców. Już na starcie przesądza o jego dalszym edukacyjnym sukcesie.   
Nauczyciel po tych pozorach, ocenia jego iloraz inteligencji, potencjał intelektualny. Nie zadaje już często sobie trudu, sprawdzenia jego rzeczywistej wiedzy - kierując się stereotypami…
Nauczyciele, choć powinni podchodzić do uczniów indywidualnie, to wciąż padają ofiarą schematycznego myślenia.
Zrobiono na przykład takie doświadczenie: Tych samych uczniów ucharakteryzowano, przebrano i pokazano grupie nauczycieli. Ci co byli ubrani schludnie, czysto, mieli krótką fryzurę, nie mieli takich ekstrawagancji ja na przykład kolczyki. Byli oceniani bardzo pozytywnie. Uważano że są zdolni, nie będą przysparzać kłopotów wychowawczych, poważniej patrzą na świat, są pracowici…            Jednak ci sami uczniowie ubrani w glany, z długimi włosami i kolczykiem w uchu, byli odbierani już przez nich o wiele negatywnej, a wręcz ze strachem. O czym to świadczy?
Czyżby nauczyciele nie lubili indywidualistów, innego myślenia, spojrzenia na świat, wiedzę, pracę, poczucie szczęścia?
Nie powiem że nauczycieli nie rozumiem. Ale każdy wiek ma swoje przecież prawa… Moje dzieci też miały długie włosy, chodzili w glanach, się buntowali. Ja jako rodzic to rozumiałem, korygowałem te zachowania, tłumaczyłem, dyskutowałem…
Wyrośli na mieszczących się w normie ludzi… Czyżby wykształconych pedagogów przerastało to, co każdy rodzic wie intuicyjnie? ;-D    

środa, 14 listopada 2012


         235.   Z zainteresowaniem obejrzałem reportaż o życiu małych ludzi. To w brew różnym opiniom całkiem spora społeczność… Choroba ich spowodowana jest złą budową genów, czyli ich mutacją.  
Pod koniec programu, mimowolnie powstało pytanie: Czy to można leczyć, czy można coś zrobić by żyło się im wygodniej. A może nie pozwalać by mali ludzie się w ogóle rodzili…
Jeśli badanie prenatalne, ujawniło by, że ktoś urodziłby się karłem, to można by przecież temu zapobiec poprzez aborcję…
Nie było by wstydu, zarówno rodziców, co i samych karłów, w szkole, w pracy… Bo przecież Oni są inni, niepełnosprawni…
Zadałem sobie pytanie… Jak by postąpili ludzie bogaci... Jak postąpili by ludzie chorzy i niepełnosprawni… A jak sami ludzie mali?
Ludzie zdrowi patrzą na nich czasem z pogardą, litością, dokuczają im, nie traktują poważnie. A to są przecież tacy sami ludzie jak my, tylko dwa razy bardziej muszą się starać by ich zaakceptowano i doceniono. Prowadzą firmy, mają rodziny, płacą podatki… Czy człowieka czarnego należy wybielać? Człowieka na wózku eliminować ze społeczeństwa?
Czy w ogóle należy zadawać takie pytania…
Owszem, jak się da i ten ktoś wyrazi na to zgodę, to należy pomóc. Ale dyskryminować z tak błahego powodu – że jest inny…
Punkt widzenia jak zwykle zależy od punktu siedzenia. Od bogactwa, zdrowia, urody. Jeśli ktoś traktuje siebie normalnie, zaakceptował siebie takiego jaki jest, jakim się urodził. To czy na siłę musimy stwarzać instytuty, tworzyć leki, by przyznać że to sami zdrowi ludzie nie potrafią z tym faktem sobie poradzić?
Ludzie niepełnosprawni, mali, świetnie sobie sami z tym radzą. Tylko ludzie w pełni sił wymyślają jakieś bariery, niedogodności. W meblu można skrócić nóżki, dodać kółka, przedłużyć pedał. Jeśli ktoś siebie zaakceptował - mówi że takim go stworzył Bóg, to gdzie leży problem? … 

czwartek, 8 listopada 2012

           234.   Dzieci bacznie obserwują swoich rodziców… Pamiętacie stare pryki jak to było? ;-D
Co innego nam mówiono, starano się wpajać, a co innego wynikało z zachowania rodziców… Ach jak nas to raziło? Jak się buntowaliśmy? Próbowaliśmy wytykać niekonsekwentne postępowanie swoim starym, co tworzyło ciężką atmosferę w domu…
A Teraz (potem) gdy sami się dorobiliśmy gradki dzieci? Zauważyliście że nic się nie zmieniło? Jesteśmy pod stałym, bystrym, krytycznym okiem naszych pociech. Jakże chętnie też wytykają nam błędy i niekonsekwentne zachowanie…
To tak samo jak my kiedyś swoim rodzicom… ;-D
Owszem myślimy że jesteśmy lepsi, wprowadzamy inne zasady, prawa dla naszych dzieci. To że jak nauczyciel nie ma racji to też ma rację. Że każdy dureń ma swój rozum itp. Ale to nie tak… ;-D Czy sami godzimy się jak ktoś nie ma racji? Czy nie komentujemy głupoty innych? Czy nie śmiejemy się z innych, twierdząc że jesteśmy o niebo od nich lepsi?...

Ranimy bliską osobę, niesprawiedliwie osądzamy drugą, wybielamy swoje zachowanie… To nie jest niezauważone przez nasze dzieci. To działa przecież też na ich psychikę, wychowanie i późniejsze zachowanie…
Pośpiech, niecierpliwość, zadufanie, niefrasobliwość, to najczęstsze nasze błędy wychowawcze. Za mało rozmawiamy, tłumaczymy, dajemy poprawny przykład, nie jesteśmy autorytetami dla swoich dzieci.
A jak w śród spotkań z kolegami ze szkoły, podwórka, wioski, wspominamy nasze ówczesne zachowanie, poglądy, wybryki - podsłuchają nas nasze dzieci? To co one sobie o nas myślą?… A no myślą, kochani myślą… Śmieją się z nas skrycie, tak jak i my czyniliśmy w ich wieku…
Pamiętajmy o tym krytykując nasze dorastające pociechy. My nie jesteśmy przecież od nich lepsi. Tak to już jest niestety, że wiek nam odbiera pamięć, tolerancję, dystans… A oni są przecież tylko naszym wiernym odbiciem…

środa, 7 listopada 2012

               233.   Jaki jest mój stereotyp Żyda?...
Czarna postać w długim płaszczu i kapeluszu. Z długimi pejsami i jarmułką na głowie. Modląca nawet w samolocie, z pogardą patrząca na goja, bo to przecież on i jego wiara jest jedynie słuszna. To jest osoba, która nie szanuje zdania swojej małżonki. Która bawi się, tańczy i modli się tylko w męskim gronie…
Tak zostałem nauczony przez nauczyciela w szkole. Tak został przedstawiony mi Żyd przez księdza na lekcji religii…
To było kilkadziesiąt lat temu. Jednak czy ktoś zadbał bym zmienił swoje zdanie o Żydach? Nadal muszę patrzeć na Żydów jak na wybryk natury, jako coś złego, czyli uważać za dobre że nie ma ich teraz na naszych ulicach…
Czy jak czytam artykuły w gazetach mówiące że żydostwo się pałęta w rządzie, leczy za duże pieniądze ludzi, broni ich w sądach za grube miliony? Że Żydzi mają media, miliardy i wytwórnie filmowe… Że krążą listy z nazwiskami Żydów mających wpływ na losy Polaków… Że są grupy ludzi co ich nie trawią, nienawidzą, prześladują…
To czy mam to wszystko traktować poważnie i się z tym zgadzać?
Nie lubi się też ogólnie u nas Niemców, Ruskich, śmieje się z Czechów…
Rosjan znam osobiście kilkunastu, Niemców nie wiele mniej, Czechów także… I o zgrozo nie zgadzam się z tymi osądami… Czy tak samo jest z Żydami?
Nie miałem z takimi z pejsami, jarmułkami, kiwającymi się w modlitwie - żadnego do tej pory doczynienia… Wiem że są, że moi znajomi i rodzina ich spotkała w Londynie, Stanach…
Mówią że sami się nie chcą asymilować, że sami żyją w żydowskich osiedlach, i nie traktują innych jako równych sobie… Myślę że to w pewnym sensie prawda…
Tak jak prawdą jest nienawiść do nich Narodowościowców, Faszystów…
Jednak są w śród nas i inni Żydzi, innej wiary, ale zasymilowani z nami od pokoleń. Których akceptujemy, podziwiamy, szanujemy…
Myślę że tak naprawdę to i oni nie akceptują ludzi tego pokroju, że im szkodzi taka etykietka, nie zgadzają się z  dogmatami i ortodoksyjnymi poglądami swego duchowieństwa. Tak jak i nam swego, muzułmanom swego itp.
Dogmaty i ortodoksyjne poglądy czynią w obecnym świecie wiele złego. To jest teraz już inny świat. Wszystko się zmienia… Nie umiem powiedzieć czy to źle, czy dobrze. Bo jestem już skażony do cna cywilizacją… Jednak myślę że odwrotu już nie ma i trzeba się przystosować… Świat staje się jedną globalną wioską czy tego chcemy czy nie…     

wtorek, 6 listopada 2012

              232.   Światopogląd… Mówimy i godzimy się z faktem że…
Nie można wszystkich wyleczyć… Nie ma na razie nadziei na lekarstwo… Godzimy się z utratą sił świadomości, bezradnością…
Ale jak ktoś błagalnie patrzy nam w oczy i prosi o skrócenie jego męki, to podłączamy  go do respiratorów, modlimy się, opisujemy i pokazujemy go w mediach jak małpę, czy litujemy się nad nim jak nad bezbronnym zastrzelonym delfinem…
Samobójca, ten prawdziwy, nie ten bezgłośnie wołający i o ratunek…
Mający dość tego świata, w ciszy, sam odbiera sobie życie… I z tym każdy się godzi. Mówi się że tak mu było sądzone…
A jak morfina nie pomaga, wyjada żyjącemu wnętrzności, zabiera rozum czekającemu na niechybną śmierć… To nie dajemy mu nawet cienia szansy na kulę w łeb którą koniowi na pewno byśmy nie odmówili…
Światopogląd… Ja na to mówię: Punkt widzenia zależy od punktu widzenia…
Ja tam jestem za eutanazją… I tak śmierć i tak śmierć, a że kilka dni, tygodni wcześniej to nic… Ważne że nie boli, ważne że ktoś trzyma nas za rękę, ktoś nam współczuje i pozwala godnie odejść z tego świata…
A że możliwe są nadużycia, być może nawet morderstwa… To czy lepiej być bezradnemu w śród wrogów, czy szczęśliwemu w śród aniołów?…
Śmierć nastąpi na pewno i spotka wszystkich. Lepiej jak przyjdzie i zabierze nas z uśmiechem na twarzy, niż na łóżku z siekierą nad głową trzymaną przez sadystycznego członka rodziny… ;-D  

poniedziałek, 5 listopada 2012

           231. Historia wskazuje, że Rząd Amerykański myśli tylko i wyłącznie o swoim interesie… Tak szczerze to niewiele się on nie różni od komuny w której się wychowaliśmy…  
Tak było przed światowymi wojnami… W czasie wojen gdzie mieli „gdzieś” interesy Europejczyków. Eksterminację Żydów… Po II wojnie światowej kiedy zaczęli pracować dla nich Naziści itp.…
Wykorzystali też wówczas słabość rządu Kanadyjskiego i przejęli podstępnie ich przemysł lotniczy…
A Wałęsa w Polsce? Obietnice, pustosłowie i wykorzystanie jego luk w wykształceniu? Piękny akt jakim było pokojowe przejęcie władzy od komunistów, okazało się dla narodu niewypałem. Obiecano tak wiele, a spełniono tylko to co było ekonomicznie i politycznie Ameryce wygodne… Pokojową Nagrodę Nobla… ? Dla ludzi zniewolonych przez jeden system, otworzono furtkę na inny, ten też jedynie słuszny…
To co pociągnęło za sobą zburzenie  muru Berlińskiego, spowodowało aksamitną i pomarańczową rewolucję, dało impuls do przekształceń systemowych w europie, upadek Związku Radzieckiego i wiele, wiele innych. - Przekuto w uzależnienie ekonomiczne tych krajów od wielkich korporacji światowych i bankructwo rodzimych zakładów produkujących konkurencyjne im towary, opierające się na swoich naturalnych surowcach, zatrudniających pracowników i kadrę naukową wykształconą w tych krajach…
Uważam to za podłość… Ale co tu wymagać od tych rządów, jeśli ludzie wykształceni w takich systemach - nie mając wartości moralnych, promują wokół siebie właśnie takie postępowanie…
Dobrze że jest jeszcze sporo ludzi którzy myślą innymi kategoriami. Potępiają egoistyczne i krótkowzroczne myślenie, oraz zachowują zdrowy rozsądek. Bez nich bylibyśmy głusi, ślepi i niemi. To oni sprawiają, że ta planeta nadaje się jeszcze do zamieszkania, a ludzie nie patrzą na siebie jak na następny kawałek mięsa do zjedzenia…