Łączna liczba wyświetleń

środa, 6 sierpnia 2014

             480. Namawia się ludzi do założenia własnej działalności i słusznie, bo człowiek z natury chętniej pracuje zarabiając we własnym biznesie. Prawie wszystkie wielkie korporacje tak zaczynały…
 Co powoduje że zakładamy własną działalność, jakie obawy mamy że nie decydujemy się na nią podejmując pracę w administracji, albo już istniejącym biznesie, zakładzie pracy?
Najważniejsza chyba jest aktywizacja spowodowana polityką państwa. To znaczy uproszczone procedury, ulgi w podatkach, opłatach itp. To najwięcej sprawia obaw - częste zmiany przepisów, brak stabilizacji, negatywne materiały w mediach - (afery), nieprzychylny odbiór w społeczeństwie - (pierwszy milion w biznesie trzeba ukraść).
To powoduje odczucie strachu, obawy, syndrom niedouczenia. Nie dam rady sam, to skomplikowane, trzeba być księgowym, praca na 24h. Zresztą sami bankrutujący nowi biznesmeni są obserwowani przez chcących założyć działalność.
Jak chcesz założyć działalność masz na głowie ZUS, PIH, PIS, Skarbówkę, Policję, a jak popełnisz błąd, - nie ma zmiłuj się… Nie ma „ja nie wiedziałem, nie pomyślałem”, bo nieznajomość prawa jest niczym! Nie ma życzliwej osoby w urzędach, ale za to są „życzliwi” sąsiedzi. Po prostu strach się bać.  
Kiedyś się zaczynało od łóżka polowego, a potem stopniowo, w miarę możliwości, chęci, funduszy, do przodu. Teraz na byle co, to trzeba mieć łazienkę dla siebie, klienta i niepełnosprawnego. Wszyscy obawiają się szarej strefy, oszustw, kontrola pogania kontrolę. Wszyscy mają prawo do kontroli, rachunki poganiają rachunki i… Całe „G” z tego wychodzi.
Moi drodzy, to nie na tym polega!!! „Niedouczone chłopstwo” już wie jak się w tym poruszać.
Nie „Wielcy” tworzą podatki - bo by ich nie płacić uciekają do rajów podatkowych.
To mały i średni biznes utrzymuje Państwo. Zacznijmy od pozwolenia na „Saturatory”, grille, kioski, pozwólmy im funkcjonować i zamieniać się w smal biznes. Jasne dla Coca Coli, Burger Kingów i innych wielkich sieci to nie na rękę, bo będą musieli walczyć z konkurencją. Oni Mieli Zielone Światło od czasów  „Solidarności”…
Jednak pytam kto wtedy rządził i kto dostał w łapę by wlazły one bez pardonu i umów na nasz rynek? Weźmy czasem przykład nie z gospodarczych potęg, ale od krajów rozwijających się jak na przykład Tajlandia. Toż to dla nas istna kopalnia pomysłów…
Nauczmy się kształcić przyszłych biznesmenów by sobie radzili w warunkach jakie sobie wybrali, dajmy im jasne, stabilne prawo. Nauczmy się komunikacji z ludźmi, bez straszenia i stosowania tylko nakazów i zakazów. Ludzie z natury są dobrzy, tylko warunki, do których czasami są zmuszani, kierując ich na ścieżki którymi podążają korporacje, mafia, albo sama okazja. Czasem warto spytać psychologa, socjologa, filozofa by zrozumieć prawa którym podlegamy.
Nie kijem i batem wychowujemy dzieci, nie na smyczy prowadzi się wszystkie zwierzęta. Są Siodła, zachęty, ułatwienia, przy pomocy których możemy osiągnąć wręcz niewiarygodne rzeczy...
Wiem napisałem bardzo ogólnie, ale ja jestem tylko głupim niepełnosprawnym rencistą. Są mądrzy celebryci, i nie ci znani tylko z mediów, którzy to potrafią. Tylko dajmy im czasem szansę na wykazanie się i wypowiedzenie…  

wtorek, 5 sierpnia 2014

                  479. W pewnym czasopiśmie przeczytałem, że żeby być szczęśliwym nie liczyć się powinno codzienne zaspokajanie potrzeb, ale dobro które emanuje z nas i którym potrafimy się dzielić z innymi… Może tu jest i część racji, ale… Jeśli marzymy przez lata o nowym łóżku, telewizorze, wycieczce do ciepłych krajów. To takie coś może też dać powera, szczęśnie, zadowolenie nie mniejsze niż podzielenie się czymś, lub wspomożenie kogoś…
Takie coś może zrozumieć tylko człowiek nie zamożny, przekonany że to jest poza jego zasięgiem… Gdy się to spełnia, pamięta się o tym do końca życia…  

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

              478. Cieszę się że stać nas było na kupienie sobie mieszkania własnościowego w centrum. Tu żyje się znacznie wygodniej i ma się „normalnych” sąsiadów. Liczą się z potrzebami innych, bo wiedzą, żeby mieć niehałaśliwych,  wyrozumiałych, rozumnych sąsiadów, trzeba coś dać im i od siebie. Czyli zachowywać się tak, jak by się samemu chciało by się inni zachowywali.
A nie wszędzie tak jest, bo się słyszy różne rzeczy…
Czasem są problemy z wynajmującymi mieszkania lokatorami, ale i oni są zmuszani do poprawnego zachowania (każdy wie o czym mówię). Albo przez samych mieszkańców, albo właściciela. Nie chciałbym mieszkać tam, gdzie słychać głośną muzykę, krzyki, radio – zwłaszcza „Maryja” od rana do nocy, balangowanie, „ruganie”, smród, nieliczenie się z nikim i niczym itp.

niedziela, 3 sierpnia 2014

             477. Zauważyłem że dzieci powielają i bardziej akceptują wzorce które mają w domu. Czasem się buntują, ale w perspektywie czasu, sami stają się tacy jak swoi rodzice. Niezwykle ciężko jest uniknąć modelu rodziny w jakim się wychowało. Patologiczne rodziny prawie zawsze na dzieciach odciskają swoje piętno, nawet gdy, tak jak rodziny ubogie ale wychowane w innej mentalności, posiadające inne wartości, hołubiące inne zachowania. Ludzie wychowani od pokoleń w społeczności mieszkańców mieszkań socjalnych, różnią się od ludzi zarabiających podobną ilość pieniędzy, ale mieszkających, nawet odziedziczonych po przodkach mieszkaniach własnościowych, czy własnych domkach. Tym drugim jest łatwiej coś zmienić, kogoś zrozumieć, dopasować do różnych sytuacji.
Wiedza i inteligencja, jest bardzo związana ze statusem tych rodzin. Niezwykle ciężko jest wyrwać się i uciąć korzenie,  które trzymają ludzi w statusie rodzin mieszkań socjalnych.