Łączna liczba wyświetleń

piątek, 25 kwietnia 2014


         456.

           Ciekawe ile osób piszących scenariusze do telenowel wie o tym i kreuje takie postępowanie w mediach... To jest wielka siła, która sprowadza ludzi na manowce. Pokazuje drogę którą później idzie masa ludzi!... Tylko gdzie oni idą i po co? Idą po mercedesy, wille, baseny, plazmy, kawiory i... No właśnie... 
Wrzucę kamyczek z mego ogródka... Tylko człowiek którego los doświadczył bankructwem, chorobą, odrzuceniem, dochodzi do wniosku że to wszystko o kant łóżka rozbić... 
Tego wszystkiego nie zabierzesz do trumny, a umierasz ze świadomością że skrzywdziłeś wiele osób... Czy o to w naszym życiu chodzi?... 
Chyba mylimy wredność z przebojowością... Świadomie? Nieświadomie?...

czwartek, 24 kwietnia 2014

            455. Jako z wykształcenia i z praktyki ogrodnik powinienem zająć w tym temacie jakieś stanowisko… Nowalijki – tablica Mendelejewa – szkodzą, czy pomagają…
Temat rzeka…
Z własnego doświadczenia wiem, że czy zjesz rzodkiewkę, sałatę, pomidora, ogórka,  wyhodowanego w gospodarstwie ogrodniczym na wiosnę czy na jesieni skład jest ten sam. Więc niech się media nie podniecają…
 Różnica jest tylko w tym, czy te warzywa wyhodujesz sam na działce, czy ogrodnik w szklarni... Czy to zostanie wyhodowane w Polsce, czy w Holandii, czy Stanach, wszystko zostało wyhodowane w jeden i ten sam sposób. Czyli woda rozmieszana z nawozem i środkami przeciw zapychaniu przewodów. Normy są takie same wszędzie. Niech nikt Wam nie wciska ciemnoty!!!
Trochę inaczej kształtuje się sprawa hodowli roślin w gruncie. W Polsce rośliny te ze względu braku funduszy na deszczownie, zamożność rolników, kryzys itp. są nieco zdrowsze, bo nasi rolnicy, ogrodnicy oszczędzają i nie dają aż tylu nawozów niż zachodni…
Czyli, warzywa z Polski, sprzedawane jesienią mają nieco mniej sztuczności niż te z zachodu. Reszta jest dokładnie taka sama. A co w nich mamy? A co może być gdy większość warzyw sprzedawanych w Polsce w życiu nie widziała ziemi. Jest faszerowana środkami ochrony, bo bez tego w obecnym czasie nic się nie uda. Odmiany są sztuczne i nie mają nic wspólnego z tymi które rosły powszechnie 20 lat temu…
Jednak jemy je, chwalimy, smakują nam… Bo - powiem tak… Nie mamy innego wyjścia. Kiedyś hodowle miały po kilka hektarów, teraz po kilka tysięcy, więc niby dlaczego miało by być inaczej?
Jeśli chcemy jeść zdrowo, to musimy się cofnąć z hodowlą o kilkadziesiąt lat do tyłu, a produkty muszą być droższe o 200%. Nie mogą nas drażnić krzywe kształty, plamki, robaczki… Ludzie którzy nas karmią myszą być uczciwi i zachowywać muszą wyśrubowane standardy.
Czy byśmy się na to godzili?...
Niestety, 75% ludzi w tym ekologicznym żywieniu chce by zostało po staremu…
Wniosek. - Zostaje ekologiczna żywność, pod warunkiem że producenci takowej żywności będą uczciwi, a wiem z autopsji, że często tak nie jest.
W takim świecie żyjemy. Taką cywilizację popieramy. Takie więc są skutki…
I to by było na tyle. Rozważania na ten temat zostawiam Wam… Waszym dzieciom. Waszym nienarodzonym jeszcze wnukom… Smacznego. ;-)

wtorek, 22 kwietnia 2014

             454. Czasem sobie tak myślę… Hmmm…
Myślę, że jeśli ludzie tam „U góry” nie zaczną inaczej myśleć… Jeśli ludzie bogaci nie zmądrzeją i nie skończą z gromadzeniem pieniędzy… Jeśli „Media” nie skończą z pokazywaniem tego co ludzie chcę zobaczyć, a nie zaczną pokazywać tego co jest istotne. Jeśli nauczyciele nie zaczną uczyć, a nie spełniać nakazy kuratoriów… Jeśli mędrcy religijni nie skończą z pouczaniem, łajaniem, krytyką innych myślących inaczej i świętymi wojnami…
...Tak jak jest teraz…
To nie wróżę długiej przyszłości naszej cywilizacji…
Żyjemy w ciekawych czasach, ale jest coraz gorzej… Przestaje się liczyć to co jest ważne, szczęście, wolność, tolerancja. Rodzina, dobro dziecka, zdrowy rozsądek.
Zamiast tego ważnym się stają paragrafy, zakazy, nakazy, odgórne - jedynie słuszne - polecenia… Kult jednostki, pieniądza, władzy…
Nie posługujemy się już instynktem, swoim rozumem, ale tym co inni powiedzą, jak osądzą, jak na nas zareagują…
Owszem to jest ważne, gdyż żyjemy w grupie, ale powinniśmy zachować zdrowy rozsądek… Myślę że zaczynamy o tym zapominać i ignorować to, co podpowiada nam sumienie i mądrość, a zdajemy się na odpowiedzialność i widzimisię innych…

Coraz mniej chce mi się na to wszystko patrzeć…
Nie wybiegam myślami dalej niż do kilku pokoleń, bo po prostu dalej już tej przyszłości w takich warunkach nie widzę…

czwartek, 17 kwietnia 2014

                453. Jestem żonaty od ponad trzydziestu lat i mam pytanie…
Co to szkodzi, powiedzieć żonie z rana że ją się kocha, że ślicznie wygląda?
Po pracy przywitać w drzwiach, zaprosić na ugotowany przez siebie obiad i spytać – jak ci dziś miną dzień kochanie? 
Wieczorem powiedzieć - jakże jestem szczęśliwy że jesteś moją żoną?
Prawić jej komplementy, czasem kupić kwiatka, sprawić prezent, wysłuchać w skupieniu nie przerywając …
Czy to jest niegodne mężczyzny, nie przystoi, uwłacza męskiemu EGO? To wcale nie musi być codziennie, nie zawsze gdy mamy humor. Ot tak z potrzeby serca, że tak się powinno, że to miłe i odniesie skutek zwany - Vice-versa.
Co to szkodzi odnosić się do siebie z szacunkiem, ze zrozumieniem, tolerancją…
Czy musimy naśladować zachowania znane nam z telenowel? Z sąsiedzkiego domu, rodziny… Czy jeśli nam serce podpowiada kocham, to musimy to obwijać w bawełnę jak to  robią sąsiedzi…?
A jeśli spytam w drugą stronę… Co ci szkodzi powiedzieć mężowi - ależ dziś masz seksowne spojrzenie? Tęskniłam dziś w pracy za tobą… Jak miło wreszcie wrócić do domu, do ciebie. Wiesz bardzo cię kocham… Miło usłyszeć twój głos…
Czy jak mąż leży przed telewizorem z butelką piwa w dłoni i ogląda mecz… Nie widząc nic dookoła siebie… Czy to czasem nie jest wina kobiety poza którą kiedyś świata nie widział?  
Te wałki na głowie, rozciągnięte dresy, tępe spojrzenie utkwione w telenowelę, w żelazko, zlew… I odwrotnie – Coraz większy brzuch, kanapa, kumple, alkohol, telewizor, albo monitor komputera?
Czy nie uważacie że coś tu nie gra, że coś trzeba zmienić, że może to nasza wina???
A może to przyzwyczajenie, lenistwo, wygoda, każe nam olewać bliską kiedyś osobę? Akceptować to, co kiedyś nie przyszło by nam do głowy i było by nam normalnie wstyd tak się zachować? Pomyślmy… Jeśli nasze zachowanie prowokuje określoną reakcję, to może by się zmienić, zaskoczyć i zamiast powiedzieć stary durny wieloryb, wymówić słowa - moje kochanie? Zamiast w sklepie po pracy kupić piwo, kupić kwiatka? Zjeść kolację przy świecach, nie włączać telewizora, uśmiechnąć się i przypomnieć czasy pocałunków, kisielu w majtkach, zamglonych z miłości  spojrzeń… Czy nie chcielibyście wrócić do tamtych czasów? A jak tak, to co stoi na przeszkodzie?
Tak, już nie te czasy, tyle lat upłynęło, zestarzeliśmy się, dzieci nam urosły, wnukami czas się zająć… Czy to co nazywamy codziennością, rutyną, przyzwyczajeniem, to wszystko na co nas stać? Czy na to zasługujemy i nic nas w życiu nowego nie spotka…
Powiem z własnej autopsji… Swoje życie, zachowanie, wygląd, myśli, można zmienić. Trzeba mieć tylko trochę mądrości w głowie. Czyżby nam już było wszystko jedno? Czy nasze życie jest nam obojętne? Zastanówmy się nad tym, bo jeśli nasz los nie leży w naszych rękach, to w czyich? 

środa, 16 kwietnia 2014

                452. Przyglądam się tak z dala sytuacji na Ukrainie… Komentarzom z Europy, Stanów, Rosji… I Polski… No cóż… Swoje doświadczeni życiowe mam, sporo wiem na temat historii i polityki i… Ciśnie mi się na usta komentarz…
Rosja, ogólnie nic mi nie zrobiła, ja Rosji też, więc ja obawiać się nie mam czego…
Niech obawiają się ci co drażnią „Niedźwiedzia”, krytykują i robią z niego podśmiechójki…  Nikt tego nie lubi, a zwłaszcza „Niedźwiedź”… To dzikie, nieprzewidywalne „Zwierzę”, pełne historycznych ambicji, podsycanych przez naród i władze…
Nie można „Zwierzęcia” drażnić, można jedynie próbować go oswoić ze swoimi racjami… To wielkie, niebezpieczne „Zwierzę” i wiele od niego w regionie zależy… Należy o tym pamiętać bo może i stać go -  na pokazanie kłów i rozszarpanie długimi pazurami niewygodnych dla niego przeciwników…
Z Rosyjskim imperium nie rozmawia się w ten sposób… Wiele można osiągnąć gospodarczo, ale nie w ten sposób jaki proponują niektórzy politycy…
Pozwolono „Zwierzęciu” za dużo, zlekceważono, to i takie są skutki… „Niedźwiedź” teraz tylko pomrukuje… A ja mówię ostrożnie, bo stać go jeszcze na o wiele więcej…   
           451. Dobra rada, bo mnie telepie, gdy słyszę takie przykłady dotyczące niedotrzymywania obietnic… - Jak nie potrafisz to nie obiecuj!!!
A jeśli obiecasz to to zrób, albo poproś kogoś o pomoc, tym razem dla siebie... Bo toć to plama na twoim honorze!!!
Tak starałem się robić i wychodziło, więc to jest możliwe... Nie trzeba przypominać czegoś komuś, komu na Tobie zależy...
Nie, nie denerwuję się, tylko tak jestem wychowany i pewnych spraw nie pojmuję. Owszem święty nie jestem, ale pewnych zasad musimy przestrzegać... 

wtorek, 15 kwietnia 2014

              450. Młody człowiek na SEKS ma zawsze ochotę… Potrzeba zaspokajania tej burzy hormonów, powstrzymują tylko zakazy rodziców, kodeksy szkolne i społeczne… Potem przychodzi małżeństwo, dzieci, zarabianie na status rodziny…
Miesiączka żony, ciąża, kochanie na czas, bo to praca, strach - bo dzieci… Lekkie znudzenie partnerem, „zmęczenie materiału” wysiłek w pracy, może ponad siły…  Może lekkie rozgoryczenie bo miało być inaczej, frustracja… I…
…Gdy „przyjdą te lata”, odkrywamy że człowiek zaprogramował się na jakiś dziwny stan… Nie jest tak, że zawsze ma ochotę na seks. Staje się wygodny, potrzebny jest mu klimat, nastrój, dobra atmosfera, może alkohol? Pociesza się że ilość przechodzi w jakość, jednak rzadko tak jest… 
Ten stan zahamowań, powstrzymywania się od uwewnętrzniania uczuć, potrzebę seksu, wpływa na męską (może nie tylko) psychikę… I na jego, po latach związku - udany seks…
Takie jest moje zdanie... 

czwartek, 10 kwietnia 2014

               449. Ta młodzież jest czasem irytująca… To drzwi z pod prysznica w klubie fitness zostawi na rozcież otwarte, to nie powie do widzenia, przepraszam, o, właśnie, przepraszam… Bo to albo mamuśka za synka wszystko robi, albo dzieciaka ma w dupie i całe jego wychowanie… I tak źle i tak nie dobrze… A dzieciak nie wie już na jakim świecie żyje i tłum go wychowuje… Raz trafi dobrze, a raz źle…
Powiedziałem mu gdy wychodził dowidzenia… Odpowiedział, ciekawe czy dotarło? I na jak długo… ;-D 

wtorek, 8 kwietnia 2014

                  448.  Wiecie? Odkąd żona podgląda czasem, cóżże napisał ciekawego dziś w blogu mój luby, lepiej nam się układa… Mówi, że nie widać tego kłębowiska myśli które powstają w mej głowie.
Trochę inaczej na mnie patrzy wiedząc że to co widzi, to nie wszystko. Że ma przed sobą wrażliwego człowieka, który żałuje niektórych słów, czynów, że ma jakieś poglądy i Ona je zna dzięki blogowi.
Z natury jestem małomówny i niewylewny broń boże i dzięki temu że mnie czyta, dużo więcej o mnie wie… Moim zdaniem to dobrze. Polecam innym milczkom ten tryb rozmowy… Bo milcząc nie wiadomo czy cierpimy, o czym myślimy, co zamierzamy, czy jesteśmy źli, zirytowani, i co nam odpowiada… To pozwala uzewnętrznić swoje odczucia drugiej osobie i skorygować to, kiedy co innego widać, a co innego jest… 

piątek, 4 kwietnia 2014

          447. Dzień który zmienił moje życie…?
Taki tytuł ma jedna z „Telenowel dokumentalnych” ;-D U mnie było to chyba małżeństwo… Założenie rodziny, opieka i wychowywanie dzieci… Nie diagnoza, jakieś kłótnie i nieporozumienia, to nic nie zmienia, tylko uczy czego na przyszłość mamy unikać. Wpływa na nasze życie, ale go nie zmienia. Moje życie zmieniło i to na wielki plus – małżeństwo. To dało sens memu życiu i istnieniu na tej planecie… ;-D

czwartek, 3 kwietnia 2014

            446. Konflikt na Ukrainie, zajęcie Krymu, powstanie zimnowojennych, mocarstwowych nastrojów… Jak to człowiek musi znać historię, słuchać programów i innych mediów zarówno z jednej jak i drugiej strony, by wyrobić zdanie. Czasem śmiech bierze gdy się słucha tej wojny na argumenty... Patrzy i widzi się dwóch malców skaczących sobie do oczu… Faktycznie było by to śmieszne, gdyby nie było takie niebezpieczne… Wojna nerwów i nasze modlitwy, by komuś one nie puściły…
Naprawdę inteligentny człowiek powinien umieć czytać między wierszami, to zobaczy jak jest sterowany zarówno z jednej, jak i drugiej strony… Media nieeee sąąąą  niezależne i obiektywne, oj nie… To jeszcze jedna siła pomiędzy politykami. Kto tego nie widzi i nie rozumie, lepiej niech się nie odzywa, bo może wyjść na durnia… Są strefy wpływów, były i będą, w dzisiejszym świecie to nieodzowne. Ludzie cywilizowani tak mają… Lubią się bawić w te klocki i straszyć, bić i wyśmiewać. To taka zabawa dużych chłopców, śmieszne, ale prawdziwe… ;-))) Czasem nie wiedzą o co chodzi, ale idą z tłumem i "walczą" o... No właśnie o co?... ;-D Pozwólcie że będę stać na uboczu i obserwował, bo to takie fascynujące… ;-D