Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 17 kwietnia 2014

                453. Jestem żonaty od ponad trzydziestu lat i mam pytanie…
Co to szkodzi, powiedzieć żonie z rana że ją się kocha, że ślicznie wygląda?
Po pracy przywitać w drzwiach, zaprosić na ugotowany przez siebie obiad i spytać – jak ci dziś miną dzień kochanie? 
Wieczorem powiedzieć - jakże jestem szczęśliwy że jesteś moją żoną?
Prawić jej komplementy, czasem kupić kwiatka, sprawić prezent, wysłuchać w skupieniu nie przerywając …
Czy to jest niegodne mężczyzny, nie przystoi, uwłacza męskiemu EGO? To wcale nie musi być codziennie, nie zawsze gdy mamy humor. Ot tak z potrzeby serca, że tak się powinno, że to miłe i odniesie skutek zwany - Vice-versa.
Co to szkodzi odnosić się do siebie z szacunkiem, ze zrozumieniem, tolerancją…
Czy musimy naśladować zachowania znane nam z telenowel? Z sąsiedzkiego domu, rodziny… Czy jeśli nam serce podpowiada kocham, to musimy to obwijać w bawełnę jak to  robią sąsiedzi…?
A jeśli spytam w drugą stronę… Co ci szkodzi powiedzieć mężowi - ależ dziś masz seksowne spojrzenie? Tęskniłam dziś w pracy za tobą… Jak miło wreszcie wrócić do domu, do ciebie. Wiesz bardzo cię kocham… Miło usłyszeć twój głos…
Czy jak mąż leży przed telewizorem z butelką piwa w dłoni i ogląda mecz… Nie widząc nic dookoła siebie… Czy to czasem nie jest wina kobiety poza którą kiedyś świata nie widział?  
Te wałki na głowie, rozciągnięte dresy, tępe spojrzenie utkwione w telenowelę, w żelazko, zlew… I odwrotnie – Coraz większy brzuch, kanapa, kumple, alkohol, telewizor, albo monitor komputera?
Czy nie uważacie że coś tu nie gra, że coś trzeba zmienić, że może to nasza wina???
A może to przyzwyczajenie, lenistwo, wygoda, każe nam olewać bliską kiedyś osobę? Akceptować to, co kiedyś nie przyszło by nam do głowy i było by nam normalnie wstyd tak się zachować? Pomyślmy… Jeśli nasze zachowanie prowokuje określoną reakcję, to może by się zmienić, zaskoczyć i zamiast powiedzieć stary durny wieloryb, wymówić słowa - moje kochanie? Zamiast w sklepie po pracy kupić piwo, kupić kwiatka? Zjeść kolację przy świecach, nie włączać telewizora, uśmiechnąć się i przypomnieć czasy pocałunków, kisielu w majtkach, zamglonych z miłości  spojrzeń… Czy nie chcielibyście wrócić do tamtych czasów? A jak tak, to co stoi na przeszkodzie?
Tak, już nie te czasy, tyle lat upłynęło, zestarzeliśmy się, dzieci nam urosły, wnukami czas się zająć… Czy to co nazywamy codziennością, rutyną, przyzwyczajeniem, to wszystko na co nas stać? Czy na to zasługujemy i nic nas w życiu nowego nie spotka…
Powiem z własnej autopsji… Swoje życie, zachowanie, wygląd, myśli, można zmienić. Trzeba mieć tylko trochę mądrości w głowie. Czyżby nam już było wszystko jedno? Czy nasze życie jest nam obojętne? Zastanówmy się nad tym, bo jeśli nasz los nie leży w naszych rękach, to w czyich? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz