Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 sierpnia 2012


          197. Natura 2000. Dzika przyroda, zarośnięte tereny, chaszcze, pustka. Obszary się wyludniają, ludziom nic nie wolno, uciekają. Tereny kiedyś tętniące życiem z wolna pustoszeją i zamierają. Już nie ma ani tylu zwierząt, ani ptaków, roślin. Wyginęły. To co było, powstało obok siedzib ludzi, gdy się wyprowadzili, zarosło. Pozostał gniew i rozterki. Tu pracowali moi dziadowie, siali, kosili hodowali krowy, konie, owce. A teraz muszę żyć daleko. Jest mi wygodnie, ale to przecież w przeciw mojej woli. Gdzie są prawa człowieka?
Zostaje tylko gdzie niegdzie miejsce na prymitywną agroturystykę, bo co ze ściekami, studniami? Nie wolno...
Kasę zieloni wzięli i odeszli do innych regionów kraju, dla kasy, do polityki… Augustów rozjeżdżają tiry… A to o co była bitwa, zanika, zarasta, ginie…
Wszędzie daleko, brak zarobku, perspektyw. A miało być ekologicznie i czysto. Ot takie Polskie piekiełko - Liberum Veto… 

wtorek, 28 sierpnia 2012


196.  Molestowanie w przestrzeni publicznej… Znacie definicję… Kobiety, o co Wam tu chodzi?
Mój punkt widzenia? Proszę…
Może załóżcie dziewczyny burki?...
Malowanie ust, farbowanie włosów, minispódniczki, pod nimi nikt nic nie zobaczy. Będziecie bezpieczne, żaden chłop na Was nie zwróci uwagi. Nie zagwiżdże, się nie obejrzy, nie westchnie. Przecież o to Wam chodzi… Czy może się mylę?... ;-)))
Będziecie też musiały zrezygnować z patrzenia na męskie tyłki, wyprawy na podryw do lokalu, robienia maślanych oczu, zaczepek. My też mamy swoją godność, przestrzeń i prawa… A co? Chcecie równości, to pracujcie w „Biedronkach i Lidlach” jak chłopy… ;-))) Emancypantki jedne… ;-D
- Marny żart… ;-D
Już takie powstają paragrafy, prawa. Dla jednej osoby, dla jednego przypadku… że strach się bać… Potem jeśli coś nie wyjdzie, wymyśla się nowy… I nowy i jeszcze… Tylko dobry adwokat może zinterpretować prawidłowo (lub nie ;-D) ten ustęp w kodeksie.
Bo niestety, do tego już doszło, że to interpretacja, a nie zapisana ustawa, przekonuje sędziego… ;-D
Marchewka owocem, ślimak rybą phi… ))) 

poniedziałek, 27 sierpnia 2012


         195.   Wiecie że na zachodzie i nie tylko, ludzie się pozdrawiają… Na spacerach, w lokalach, festynach mówią sobie dzień dobry,  co słychać, przepraszam… ?
Szybko nawiązują znajomości, zwłaszcza młodzi. Znają popularne piosenki i bywa tak że przy piwie i winie, nie znając się osobiście, prześpiewają wspólnie całe wieczory…
Co u nas i w nas wzbudza nieufność, strach, zazdrość? Lata zaborów, przesiedlenia, ustroje polityczne, manipulacje polityków? Pewnie tak…
Ile pokoleń jeszcze musi się narodzić i zamienić miejscami, by tak jak kiedyś ludzie się spotykali przy płotach na ławkach, bawili się na zabawach, grali i śpiewali wspólnie. Rozmawiali swobodnie o polityce, wierze, poglądach…
Tak może przecież być, bo jest tak na niektórych rodzinnych imprezach, weselach, chrzcinach. Czy zamykając się w czterech ścianach z rodziną i telewizorem jesteśmy tacy szczęśliwi??? Ja nie… Mnie coś ciągnie w świat. Nie rozumiem tych którym właśnie to odpowiada. Ja chcę sam uczestniczyć w życiu, sam coś zaplanować, stworzyć. Cieszyć się nim z otoczeniem. Patrzeć na wszystkich z przyjaźnią, tak jak inni, po wypiciu kilku kieliszków alkoholu…;-D
Jednak coś mi tu nie wychodzi, natrafiam na barierę… Słyszę kasa, majątek, władza… Cii… Konkurencja, opozycja, inni… Czasem mam ochotę wszystko rzucić i wyjechać z tego pełnego przeciwieństw kraju….  
Ale co z programem i lekiem na SM… Stracę go przecież… Ach… ;-/    
            194.  Widzę postępujące coraz bardziej niezadowolenie z obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej. No bo afery, banki które bez uprzedzenia zabierają nam kasę z kont (a gdzie tajemnica bankowa?). Coraz drożej w sklepach, coraz większe rozwarstwienie społeczne. Ludzie wyjeżdżają do pracy na zachód, a tam szok… Dla znających języki ludzi po studiach, normalne życie…  
Brak walki szczurów, luz, normalne pensje, wydatki i czynsze. Stać na samochód, restauracje, wycieczki. Funkcjonariusze na przykład na przejściach nie wariują, bo na czerwonym świetle w Anglii można normalnie przejść, gdy nic nie jedzie… ;-D Polacy tam awansują, starszy menadżer to w wieku 28 lat, po kilku latach pracy to norma. Kupują sobie mieszkania, domki i gdy mają kogoś bliskiego i dwie pensje w kieszeni to „biją się piętami po tyłku”…
A u nas, strach!!! Niepewność o pracę, o jutro… W szpitalach, urzędach, jesteś intruzem… A jak coś ci się stanie… Lepiej nie mówić
Nie dziwię się tym ludziom że się buntują. Nie wiele brakuje, dla wielu z nich, żeby wyszki na ulicę. Coś się musi zmienić. To że wiele się zmieniło, to fakt. Ale takie życie w strachu, nie wróży nic dobrego…
Elita nie przejmuje się tak jak kiedyś szaraczkami, bo elita chyba nie umie liczyć… Tych szaraczków jest już bardzo dużo i… !!! … ;-))) 

A to jest link, o tych co są  wyganiani są z Francji. Wyjetych spod prawa na Węgrzech, Słowacji, Bułgarii. Wykorzystywanych przez mafię, rzebrzących na ulicach europejskich miast - zwanych bródnymi Rumunami... Miło jest popatrzeć na taką relację z  fety  w telewizji. A co mają powiedzieć ci co mieszkali koło torów w brudzie i smrodzie... Schizofrenia... Jak są potrzebni, to pięknie zapraszamy, a jak mamy problemy, to won... Czy to nie można jakoś po ludzku, myśląc z głową i perspektywicznie załatwić... Kliknij tu...     

środa, 22 sierpnia 2012


          193.              „- Niezły film wczoraj widziałem.
            - Momenty były?
- Masz…”
Tak, to był film na telewizyjnej Stacji - „Ale kino” – „Niebieskie jak morze czarne” z 1973r. Myślę że był nawet lepszy i bardziej przystępny, niż przysłowiowy Miś” Barei. Normalnie boki zrywać… Wspaniale poprzez wątki kabaretu wplatane w fabułę filmu, przedstawiał władzę, jej sposób myślenia, realia i czasy ówczesne. Naprawdę polecam… Kilkadziesiąt minut wspaniałej zabawy.
Teraz coś z innej beczki:

Wiecie jak powstają niektóre moje wpisy na blogu? Bardzo prosto… ;-D
Coś usłyszę w mediach, na forach internetowych, od sąsiada, czasem historię z mojego życia która mnie bulwersuje, zaciekawi, wzruszy i umieszczam ją na blogu. Dodaję do tego komentarz, mój punkt widzenia i wpis gotowy.
Ale…
Jeśli piszecie Blog, lub macie zamiar pisać, pamiętajcie o jednej rzeczy…

Gdy czyta to osoba z drugiego końca świata. Gdy czyta to piszący, wydaje się wszystko grać…
Ale gdy czyta to osoba z grona znajomych i rozpozna w opisie historię ze swego życia, coś co go spotkało, słowo które z jego ust padło. Odbiera to co zostało napisane bardzo emocjonalnie i osobiście. Te opisy, te konsternacje i zaskoczenie w niektórych sprawach i rady. Tak najbardziej te rady… Czyta tak, jakby otrzymywał je bezpośrednio ode mnie… Wiecie jak, i że, to może wkurzyć?...
O tym niestety nie wiedziałem i nawet nie pomyślałem, Teraz już wiem…

Podobnie jest gdy czyta to osoba znająca obydwie strony. Nie wie co dotyczy bezpośrednio tego kogoś, a co jest zaczerpnięte z for, mediów i opisów z mojej głowy. Ma mętlik, fałszywy obraz w głowie, jest zakłopotany. Czasem niestety powstają z tego nawet niemiłe plotki…
Hmmm… I jak tu pisać Bloga? Czy pisać? Czy rzucić wszystko w p… mać?

Najpierw zacznę od przeprosin. Pisałem o sprawach co smucą, radują, dziwią i bulwersują mnie, moich znajomych i przyjaciół. I myślę, było by wszystko w porządku, gdyby nie mój język i sposób wypowiedzi. W pewnych wypadkach krzywdzący… No…

Można było by pisać o tych sprawach inaczej… Bo te wpisy, nie tylko bulwersują i wkurzają, albo w innych przypadkach radują tylko kilku ludzi. To są sprawy dotyczące całych grup, czasem narodów. Pisze się o nich wszędzie, dlaczego ja bym miał ten temat omijać… Samo pisanie nie jest czymś złym, ale ta forma… Zdałem sobie sprawę z tego, gdy zwrócono mi na to uwagę.
Przeczytałem trochę wcześniejszych postów i zauważyłem, że ten język który czasem na postach wytykam, istnieje i niekiedy w moich tekstach. Głupio się teraz czuję…
Pewnie krzywdy wielkiej tym pisaniem moim nikomu nie zrobiłem. I dzięki Bogu... Krzywdę największą zrobiłem sobie, bo straciłem przyjaciela. ... No cóż poszło w eter, nic na to nie poradzę. Będę pewnie pisał dalej, bo widzę że to mi pomaga. Muszę tylko się zmienić, zmienić język. Tylko jak to mam teraz zrobić?...  
Jeszcze raz napiszę i się ukorzę. Jeśli swoim pisaniem uważacie że naruszyłem Waszą godność i prywatność, przepraszam. Nie pomyślałem…

Jeśli zauważycie, że to się w jakiejś formie powtórzyło, dajcie proszę mi znać, mogę na to po prostu nie zwracać uwagi. Nieodzywając się do mnie przez tydzień, miesiąc rok, nic nie zmieni, może tylko pogorszyć sprawę… ;-/  

wtorek, 21 sierpnia 2012


192.  Śmieszy mnie i irytuje jednocześnie chęć ludzi zarobienie na mistrzostwach, olimpiadzie, już teraz zaraz po zgaszeniu znicza, po gwizdku końcowym. To rozliczanie, ta medialna wrzawa, pokazywanie pokrzywdzonych i zadowolonych…
            Po prostu chce się krzyknąć. Ludzie, jakim cudem ma się to w takim tempie zwrócić.???
            Te miliardy spłacą się dopiero po latach. To tak jakbyśmy chcieli założyć firmę która natychmiast się zwróci… Tak się po prostu nie da.

            Obiekty pozostałe po tych imprezach, mają służyć latami. Dla mieszkańców, turystów, zawodników. Jako obiekty sportowe, siedziby różnorakich klubów, miejsca spotkań, fiest i występów gwiazd.
Drogi, parkingi i rozjazdy, są kosztowne, podnoszą w sumie koszty imprez, ale też zostają i będą służyć mieszkańcom przez długie lata. To i tak musiało by powstać. Rozłożyło by się to w tylko czasie…
To nie jest tak jak w Hiszpanii, że deweloperzy pobudowali całe dzielnice, ba całe miasta i sprzedali to po dobrej cenie bankom przed kryzysem i teraz stoją puste. Te obiekty olimpijskie zostaną wykorzystane. Może nie od razu w stu procentach, ale ludzie będą w nich pływać, ćwiczyć, się relaksować. Będą służyć jako tereny rekreacyjne, a hotele jako baza turystom. Przecież to środek miasta...
To tylko zależy od wyobraźni właścicieli tych obiektów jak będą wykorzystane. No chyba że będą woleli się kłócić i biedować jaki to spadł na nich obowiązek. Tak też może być. ;-D

poniedziałek, 20 sierpnia 2012


          191.  Cyryl Pierwszy w Polsce!!! Nigdy nie spodziewałem się że doczekam tej chwili.  Sytuacja polityczna w Polsce i Rosji, była i jest niezwykle skomplikowana, a sprawy kościoła i cerkwi w szczególności. Czyżby zaczęło się zmieniać to, co trwało przez setki lat? Chciałbym w to wierzyć.             Tak dużo nazbierało się różnic, granic i wrogości… Teraz tylko został poruszony system ewolucji skostniałego systemu. Zanim skieruje się w oczekiwanym kierunku, minie sporo czasu. Oj sporo...
To jest polityka, ale nie ta którą znamy. To polityka ukryta za grubymi ścianami i drzwiami kościołów, cerkwi, monastyrów. Można ją porównać z systemem militarnym panującym kiedyś w kraju Rosyjskim - Nikt nie przekona starego generała że nie ma racji, nikt nie przekona do swoich racji, zatwardziałych w zamkniętych w swoich poglądach biskupów.
Czeka nas długi proces ewolucji… No chyba że czegoś nie wiem… Czyżby władze „Wszystkich - chrześcijan” zauważyły u swoich bram wroga i się jednoczą??? 

sobota, 18 sierpnia 2012


       190.  Czytając Bloga pewnie macie odczucie, że wszyscy - na przykład urzędnicy i pracodawcy, to ostatnie szuje. Otóż nie. Na każdy milion, tej armii ludzi, to tylko sto tysięcy jest chamami wykorzystującymi swoje stanowisko do pięcia się w hierarchii. Takimi bezdusznymi, karierowiczami, którzy wykorzystując stanowisko, dla kasy, prywaty, bezmyślnie swoimi ustaleniami i postępkami czynią tylko krzywdę innym. takie… Itd itp.   
Następne sto tysięcy to ludzie wspaniali uczciwi, wrażliwi i kompetentni. Tacy że do rany przyłóż i chciało by się ich ucałować i umieścić na piedestale…
Pozostałe osiemset tysięcy, to normalni ludzie, tacy jak ja i ty, codziennie z sercem wykonujący powierzone obowiązki.
Więc ogólnie nie jest tak źle. Tylko że w ostatecznym rozrachunku pamięta się i mówi o tych pierwszych, a  tylko wspomina drugich. Reszta ludzi jest tak normalna i nie medialna, że nie godna słów uznania, poprostu niegodna wspomnienia…

Piszę często na podobne tematy na moim Bloga dlatego, że moja żona studiując i pracując w administracji, wiele tego typu przykładów wyszukuje. Czyta o nich w kronikach i prasie... 
Ot takie tam wytłumaczenie. ;-D Może jest tego za wiele?...

Przy okazji przestrzegam, podpisując jakiekolwiek umowy, w banku, pracy, czytajmy je dokładnie i ze zrozumieniem. Najbardziej te słowa napisane małym drukiem. Nieprzeczytanie ich może grozić nawet kilkadziesiąt tysiącznymi karami, uszczuplając i tak skąpe nasze życiowe oszczędności. 

czwartek, 16 sierpnia 2012


189.  Jestem przeciwny dokarmianiu kotów i gołębi w miastach. A oto dlaczego:
Oglądałem program na Discovery pokazujący, jaki wpływ na środowisko ludzkie ma wysypywanie pokarmu przy domach i zgadzam się z tymi obserwacjami i ostrzeżeniami.
Myślimy że jesteśmy tacy litościwi, mądrzy, ludzcy, a to nie do końca prawda... Opiekujemy się takimi zwierzętami dla swojego dobrego samopoczucia. Tak naprawdę krzywdzimy zwierzęta powodując ich namnażanie. Pojawiają się w miastach szczury, kuny, a nawet dziki i niedźwiedzie. Gołębie srają gdzie popadnie, boimy się wychodzić, powodujemy inwazję niechcianych ptaków czy zwierzątek. A tego już sami dokarmiający nie chcą. W sumie miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle… ;-D
Zostawmy zwierzątka samym sobie, a będzie ich tyle ile potrzeba. Zadbajmy tylko o porządek wokoło... Ta prawda nazywa się ewolucją i taki pewien Darwin już dawno ją zaobserwował i opisał… ;-D Sory. Nie trzeba tego poprawiać, choć na początku wyda się nam to nienaturalne i przykre… 
Pomagajmy lepiej ludziom którzy cierpią głód i nie mają gdzie mieszkać. Stwórzmy warunki do godnego życia im i całym państwom głodującym przez zachłannych kapitalistów i spierających ich bogaczy i polityków. Mam na myśli biedne kraje Afryki i Azji... Tu tkwi prawdziwy problem i tu nie wystarczą półśrodki w formie dostarczenia żywności. Tu potrzeba tzw. "Długofalowych działań" i miliardów dolarów. Niestety, to nie jest wszystkim na rękę, wiadomo, powstała by konkurencja i.... No, ale to już inna bajka...    

188.  Przed meczem media trąbią że jesteśmy faworytami, na pewno wygramy. Nakręcają kibiców, atmosferę, zespoły… A zawodnicy jak to często bywa, przegrywają… Może pod presją, może z winy niedoinwestowania, złego systemu szkoleń.
Zaczyna się szukanie winnych, wieszanie psów na wszystkich… A ja tak myślę i czekam, kiedy ci komentatorzy z telewizji zmądrzeją, przetrą z oczu odbicie mamony, przestaną się wreszcie mądrzyć i zaczną komentować zamiast pieprzyć głupoty… ;-D

wtorek, 14 sierpnia 2012


187.  Koncerty w Białymstoku, Podlaska oktawa kultur, występy na plantach… Bardzo się mi to podoba, czuję się jako mieszkaniec miasta dowartościowany. Czuję że ktoś o mnie myśli… ;-* 
Z jakich często pobudek – mniejsza… Ale są…
Ważne że za darmo, na żywo, że mogę w tym uczestniczyć. Kiedyś pracując na zachodzie byłem w wolnych chwilach na festynach, występach, świętach i dniach różnych miejscowości... Przyznam się zazdrościłem im tego… Teraz to doszło i do nas… ;-D
Chce się krzyknąć Hura i powiedzieć dziękuję!!!     

sobota, 11 sierpnia 2012


186.  …Mały Szymon (ten z mediów) i meldunki sąsiadek na policję…
Dziwi mnie to, że nikt nie zwraca uwagi na relacje mieszkańców. Na to że coś nie gra w rodzinie obok... Tak ciężko im (tym służbom) się przełamać, zmienić do kogoś prywatny stosunek? Sąsiedzi mieszkańcy mogą mieć swoje zdanie o kimś, ale różne organy państwowe powinny sprawdzać nawet wyimaginowane donosy. To ich obowiązek, za to dostają pensje… Powinni sprawdzać - a może to faktycznie prawda???
Tyle czasu musiało minąć zanim policja i ośrodek pomocy rodzinie uświadomiły sobie że to sąsiedzi mają rację…
Niestety teraz może się to obrócić w drugą stronę. Nadgorliwie służby wezmą się do roboty i będą dmuchając na zimne włazić z butami, po chamsku, do biednych, prostych i nieco ułomnych i jednocześnie uczciwych rodzin,  pomawiając ich i krzywdząc…

Jakże to jest teraz częste… Szkoda, że nie są takie sprawy już tak nagłaśniane - to mało medialne…
Czy to jest takie trudne by ludzie odpowiedzialni za pewne sprawy, od samej góry, po najniższego urzędnika wykonywali uczciwie swoje obowiązki?…
By media nie przypominały hien, rzucając się na winnych lecz skromnych kryminalistów, jednocześnie pomijając mających majątek i znajomości hohsztaplerów … 
Jasne że bezpieczniej zajmować się przewinieniami zwykłych ludzi, niż tych którzy mają różne nieuczciwe układy z podejrzanymi nieraz bardzo zamożnymi i wpływowymi osobami.
… Taki na przykład „Amber Gold”, medialnie spełnia wiele warunków, jest podejrzany, skrzywdził ludzi, ma dużo kasy i jednocześnie bezkarnie można go kąsać… Będą o tym gadać tygodniami w wiadomościach… ;-D 

To jest ciekawe, owszem i trzeba takie rzeczy ujawniać i karać za nie. Tylko w porównaniu z tym ile ludzi dziennie, anonimowo, jest pokrzywdzonych przez wypadki, choroby, urzędy, burze... To aż taki szum medialny wokół spraw dotyczących tak niewielu ludzi nieco razi...