Łączna liczba wyświetleń

środa, 22 sierpnia 2012


          193.              „- Niezły film wczoraj widziałem.
            - Momenty były?
- Masz…”
Tak, to był film na telewizyjnej Stacji - „Ale kino” – „Niebieskie jak morze czarne” z 1973r. Myślę że był nawet lepszy i bardziej przystępny, niż przysłowiowy Miś” Barei. Normalnie boki zrywać… Wspaniale poprzez wątki kabaretu wplatane w fabułę filmu, przedstawiał władzę, jej sposób myślenia, realia i czasy ówczesne. Naprawdę polecam… Kilkadziesiąt minut wspaniałej zabawy.
Teraz coś z innej beczki:

Wiecie jak powstają niektóre moje wpisy na blogu? Bardzo prosto… ;-D
Coś usłyszę w mediach, na forach internetowych, od sąsiada, czasem historię z mojego życia która mnie bulwersuje, zaciekawi, wzruszy i umieszczam ją na blogu. Dodaję do tego komentarz, mój punkt widzenia i wpis gotowy.
Ale…
Jeśli piszecie Blog, lub macie zamiar pisać, pamiętajcie o jednej rzeczy…

Gdy czyta to osoba z drugiego końca świata. Gdy czyta to piszący, wydaje się wszystko grać…
Ale gdy czyta to osoba z grona znajomych i rozpozna w opisie historię ze swego życia, coś co go spotkało, słowo które z jego ust padło. Odbiera to co zostało napisane bardzo emocjonalnie i osobiście. Te opisy, te konsternacje i zaskoczenie w niektórych sprawach i rady. Tak najbardziej te rady… Czyta tak, jakby otrzymywał je bezpośrednio ode mnie… Wiecie jak, i że, to może wkurzyć?...
O tym niestety nie wiedziałem i nawet nie pomyślałem, Teraz już wiem…

Podobnie jest gdy czyta to osoba znająca obydwie strony. Nie wie co dotyczy bezpośrednio tego kogoś, a co jest zaczerpnięte z for, mediów i opisów z mojej głowy. Ma mętlik, fałszywy obraz w głowie, jest zakłopotany. Czasem niestety powstają z tego nawet niemiłe plotki…
Hmmm… I jak tu pisać Bloga? Czy pisać? Czy rzucić wszystko w p… mać?

Najpierw zacznę od przeprosin. Pisałem o sprawach co smucą, radują, dziwią i bulwersują mnie, moich znajomych i przyjaciół. I myślę, było by wszystko w porządku, gdyby nie mój język i sposób wypowiedzi. W pewnych wypadkach krzywdzący… No…

Można było by pisać o tych sprawach inaczej… Bo te wpisy, nie tylko bulwersują i wkurzają, albo w innych przypadkach radują tylko kilku ludzi. To są sprawy dotyczące całych grup, czasem narodów. Pisze się o nich wszędzie, dlaczego ja bym miał ten temat omijać… Samo pisanie nie jest czymś złym, ale ta forma… Zdałem sobie sprawę z tego, gdy zwrócono mi na to uwagę.
Przeczytałem trochę wcześniejszych postów i zauważyłem, że ten język który czasem na postach wytykam, istnieje i niekiedy w moich tekstach. Głupio się teraz czuję…
Pewnie krzywdy wielkiej tym pisaniem moim nikomu nie zrobiłem. I dzięki Bogu... Krzywdę największą zrobiłem sobie, bo straciłem przyjaciela. ... No cóż poszło w eter, nic na to nie poradzę. Będę pewnie pisał dalej, bo widzę że to mi pomaga. Muszę tylko się zmienić, zmienić język. Tylko jak to mam teraz zrobić?...  
Jeszcze raz napiszę i się ukorzę. Jeśli swoim pisaniem uważacie że naruszyłem Waszą godność i prywatność, przepraszam. Nie pomyślałem…

Jeśli zauważycie, że to się w jakiejś formie powtórzyło, dajcie proszę mi znać, mogę na to po prostu nie zwracać uwagi. Nieodzywając się do mnie przez tydzień, miesiąc rok, nic nie zmieni, może tylko pogorszyć sprawę… ;-/  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz