Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 lipca 2014

               476. Partia z jednej strony chrześcijańska, z jej wartościami, a z drugiej czarna, poszukująca „Haków” i wytykająca najmniejsze błędy, (a któż ich nie popełnia)… Lepiej nic nie robić, bezpieczniej, niż podjąć ryzyko jakiejkolwiek działalności… Przecież każdy jeszcze pamięta czasy rządów tej partii…
Teraz mamy nareszcie luz i wolność… Nie jest całkiem dobrze, ale dzieje się coś i idzie to wszystko w dobrym kierunku… Najważniejsze w tym, że ludzie czują się w tym dobrze… No!!! Niektórzy. ;-)))
Tylko to prawo sumienia… Niedozwolone - usuwanie ciąż chorych dzieci ( Pętla na szyję rodzinie). Niedozwolona eutanazja, gdy człowiek leży już tylko jak roślina, zjadany rakiem, czy inną nieuleczalną chorobą. ( A jeśli leży latami i jest udręką dla rodziny? Ja bym  tak nie chciał)
Może bym to wszystko przetrawił, gdyby nie hołubienie przez nich kiboli, narodowościowców, robiących ustawki z nożami i pałkami. Mordujących ludzi żyjących według innych wartości, czczących innego Boga… Szerząc ferment, zamęt i strach… Tak jest przecież z tablicami podwójnych nazw miejscowości, Cyganami, obcokrajowcami i innymi…
Coś tu chyba nie gra…
Tak, są różne afery, przekręty, nadużycia… Tak jest na całym świecie, to tak już jest… Ale to nie wina systemu, ustroju, przestępczości, ludzie tak mają… Ale dajmy żyć uczciwym ludziom popełniającym błędy traktując wszystkich jak potencjalnych przestępców. Od szukania przestępców, błędów systemu, jest policja, media, prokuratura, CBS… ;-)
Ja jestem zadowolony z tego co jest… A może zadowolony jestem bo siedzę cicho, nie mam biznesu, nie należę do jakiejś partii jestem uczciwy i nikt o mnie nie wie…???  ;-)

wtorek, 22 lipca 2014

               475. Antykoncepcja, zabiegi usuwania ciąży, a święte wojny z imieniem Boga na ustach… 
Każdy ma prawo do rodziny, zdrowego potomstwa, ułożyć sobie życie tak, by było satysfakcjonujące…
Co z tego, że urodzi się chore dziecko, jak matka nie może oczekiwać znikąd pomocy? Opiekując się chorym dzieckiem, człowiek patrzy w tej chwili na świat, jak zza krat…  
Gdyby, (pomińmy sprawę sumienia i usunięcia chorego płodu)… Gdyby rodzina chorego nowo narodzonego dziecka, miała pomoc lekarską, psychologiczną, wtedy kiedy jej potrzebuje. Gdyby znalazły się pieniądze za to zajęcie da rodziny, pieniądze na leczenie, zabiegi, rehabilitację… Gdyby miała pomoc, odskocznię, jakiś urlop na kilka tygodni, od ciągłej dyspozycyjności, pielęgnowania, opieki nad chorym - tak jak mają siostry w szpitalu chociażby…  
Może wtedy bym się zastanowił nad logiką losu i sumieniem człowieka…
Jednak tu i teraz, uważam że nie ma o co kopii kruszyć, gdy tego wszystkiego co napisałem wyżej nie ma. Ja, na pewno w takich warunkach, nie chciałbym się urodzić i zawiązywać życia swoim rodzicom… Takie jest moje zdanie, nie chciałbym dorastać z taką świadomością…
Albo opieka nad urodzonym chorym dzieckiem jest traktowana jak zawód, praca, ze wszystkimi socjalnymi prawami, albo cała ta sprawa z  sumieniem lekarzy, duchownych, dewotów nie ma w ogóle sensu…
Nich sami wezmą na utrzymanie to chore dziecko i sami je pielęgnują, utrzymują, dbają utrzymując tą pracę, posadę jaką mają… Sami, nie żona, pielęgniarka, służąca. Sami niech podejmą taką decyzję i zawiążą sobie życie na supeł… Wtedy popatrzymy jak sobie poradzą…
Mówią że są hospicja, domy opieki - a gdzie sumienie, człowieczeństwo i logika tych co decydują o takim stanie służby zdrowia? Jeśli mają to gdzieś, to niech się zamkną, albo stworzą warunki do opieki nad „takimi” dziećmi, nie obarczając całą tą tragedią - rodzinę i samego chorego…
Jeszcze raz powiem, ja nie chciałbym się urodzić i żyć ze świadomością (bez prochów!), że zawiązałem na supeł życie moich rodziców, patrzących na świat z takiej perspektywy jaką mają…  
Muszą mieć prawo wyboru!  

piątek, 18 lipca 2014

            474. Przemyślenia po zestrzeleniu Malezyjskiego samolotu nad Ukrainą… Polityka to KURWA!!!
Zimą leciałem samolotem tą trasą... Pasażerowie zginęli prawie od razu, ale współczuję ich rodzinom… Brak słów, nawet nie mogę ich znaleźć w swoim słowniku… Blokada, szok żal…  
Kto by tego nie zrobił, zestrzelił ten samolot w imię jakiejś idei. Niech się smaży w piekle!!! Jeszcze raz napiszę POLITYKA TO KURWA!!! Politycy szlag z wami, My chcemy żyć nie za was umierać!!!   

środa, 16 lipca 2014

            473. Niektórzy ludzie zarabiają, mają bardzo dużo pieniędzy. Nie mówię tu o tych co mają majątek wart kilka milionów, ale o tych którym nie żal wydać na dwutygodniowy urlop na przykład miliona funtów… 
Dla mnie to byłby wstyd. Luksus, blichtr, jachty, miliony dla przyjemności to nie dla mnie i dziwię się tym którym to odpowiada. No ale to zależy od wychowania, wartości, wrażliwości tychże…
Ja tam, gdybym był miliarderem, jako darmowy darczyńca dzieliłbym się majątkiem. Nie rezygnowałbym na przykład z wczasów, ale nie wydawałbym milionów, bo i za 10% tej sumy miałbym luksus. Człowiek lubi i potrzebuje czasem odpocząć tak jak zamarzy, ale nie potrafię zrozumieć przesady i oglądania się na innych  i myśleć – bo oni też tak robią. Trzeba mieć swój rozum i przeżyć życie tak, by na łożu śmierci niczego nie żałować.
Jeśli nie wydaje się pieniędzy na tworzenie nowych miejsc pracy, a tylko na pomnażanie majątku i krzywdząc innych, albo obojętnie patrząc na potrzebujących, na biedę, było by mi normalnie wstyd…
A takich ludzi bez tego czegoś, jest niestety bardzo dużo. Sporo ludzi bogatych czci bożka gromadzenia dóbr. Dla mnie radość sprawia dzielenie się, ot takie zboczenie… Niestety, ja nie bardzo mam czym się dzielić… ;-)

wtorek, 15 lipca 2014

               472. Nałóg... Papierosy, alkohol, Internet, sex i inne filie. ;-)
Naukowcy mówią że twierdzenie nałogowca – piję bo lubię, palę bo sprawia mi to przyjemność jest wyparciem. Że to nie znaczy wcale co mówią, ale że nie mogą sami już z tego zrezygnować. Nie wiem, ja rzuciłem z jednym dniem…
No ciągnęło i czasem i dziś bym w pewnych warunkach zapalił. Ale nie palę. Też mówiłem że dla mnie to przyjemność, jednak tak naprawdę to chyba nie wiedziałem w towarzystwie co zrobić z rękami, pozwalało zatuszować moje zakłopotanie, dodawało pewności siebie, oddalić się od sytuacji, lub czasem od towarzystwa. Jednak toto szkodzi i to czułem...
Powodem dla którego rzuciłem nie było jednak że poczułem się gorzej, lecz słowa mojej żony – „albo ja, albo papierosy”. ;-)
Znam wielu ludzi co codziennie wypijają piwo lub dwa, albo kieliszek wina, koniaku i nie nazwałbym ich nałogowcami. Jednak ja na wszelki wypadek nie piję, bo uważam że jestem obciążony genetycznie wpadnięciem w nałóg. Wolę tego unikać, no i dobrze mi z tym… ;-)
Czuję się zdrowo, chodzę na siłownię, basen, rower, zdrowo się odżywiam, higienicznie żyję… Mam dobre wyniki analiz lekarskich, więc co tam będę zmieniał… ;-) 
Nałóg jest wtedy gdy kładąc się do łóżka, nie możemy zapomnieć o alkoholu, papierosie itp. No i ulegamy pokusie. To zaczyna nami rządzić, a nie my tym... ;-)