Naukowcy
mówią że twierdzenie nałogowca – piję bo lubię, palę bo sprawia mi to
przyjemność jest wyparciem. Że to nie znaczy wcale co mówią, ale że nie mogą sami
już z tego zrezygnować. Nie wiem, ja rzuciłem z jednym dniem…
No
ciągnęło i czasem i dziś bym w pewnych warunkach zapalił. Ale nie palę. Też
mówiłem że dla mnie to przyjemność, jednak tak naprawdę to chyba nie wiedziałem
w towarzystwie co zrobić z rękami, pozwalało zatuszować moje zakłopotanie,
dodawało pewności siebie, oddalić się od sytuacji, lub czasem od towarzystwa.
Jednak toto szkodzi i to czułem...
Powodem
dla którego rzuciłem nie było jednak że poczułem się gorzej, lecz słowa mojej
żony – „albo ja, albo papierosy”. ;-)
Znam
wielu ludzi co codziennie wypijają piwo lub dwa, albo kieliszek wina, koniaku i
nie nazwałbym ich nałogowcami. Jednak ja na wszelki wypadek nie piję, bo uważam
że jestem obciążony genetycznie wpadnięciem w nałóg. Wolę tego unikać, no i
dobrze mi z tym… ;-)
Czuję
się zdrowo, chodzę na siłownię, basen, rower, zdrowo się odżywiam, higienicznie
żyję… Mam dobre wyniki analiz lekarskich, więc co tam będę zmieniał… ;-)
Nałóg jest wtedy gdy kładąc się do łóżka, nie możemy zapomnieć o alkoholu, papierosie itp. No i ulegamy pokusie. To zaczyna nami rządzić, a nie my tym... ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz