Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 7 października 2013

         400. Nie wiem, nasza choroba polega chyba na czekaniu na wpadnięcie w ramiona dobrego fachowca. Ja wpadłem wcześnie i niespodziewanie, stąd moje optymistyczne nastawienie. Inni mają istną drogę przez mękę. Ja jestem od kilkunastu lat w rękach Szwajcarów, większość innych od niedawna w szponach NFZ- u...
Myślę że to co jest, z czasem się wyrówna, „to” myślę, jest początkiem i będzie z czasem tylko lepiej.  
Wiem, gówno to obchodzi chorych, nowo zdiagnozowanych i leżących na szpitalnym łóżku bijących się z myślami... Chcą pomocy już i teraz.
No cóż, odpowiem na to tak: Są na świecie wspaniali fachowcy, diagności, tacy jak "dr Haus" ;-D Trzeba tylko na nich trafić… Myślę że trzeba szukać, pytać, zmieniać, by w końcu trafić na dobrego człowieka, co się zna i bezinteresownie pomoże...  
„Teraz” jest moment, że w kontaktach z lekarzami spotykamy różnych ludzi. I nieuków i szuje i wspaniałych ludzi- fachowców... Powstaje nam mętlik w głowie gdy na takich trafiamy... Musimy mieć jednak swój rozum i korzystać ze swojej intuicji. Jest takie przysłowie - kto pyta nie błądzi - Trzeba z tej mądrości nauczyć się korzystać... Ja pytam, udaję czasem naiwnego durnia i pytam co by pan zrobił na moim miejscu?...
Oglądałem na :”Discovery” seryjny program o amerykanach i ich problemami zdrowotnymi. Myślałem jak tak można bagatelizować siebie, chorobę, pacjenta… Często natykano się na fachowca co łączył wszystkie wyniki razem i rozwiązywał zagadkę. Jednak, często było już za późno… Jednak, diagnoza była postawiona, przyczyna znaleziona i pomalutku pacjenci wracali do jakiego- takiego zdrowia...
Czasami nie da się od razu postawić prawidłowej diagnozy. Jest za mało danych, badań, intuicji. Lekarz niedouczony, coś zbagatelizował, lub ty sam czegoś nie dopowiedziałeś… Nikt nie jest nieomylny i nie popełnia błędów. Najważniejsze by się nie poddawać. Nie zawsze wychodzi coś od razu, wynik może być błędny.
Dobrze jest mieć taki charakter, ciekawość, by stwierdzić: Kurcze coś mi jest, ciekawe co? Ten lekarz mi nie pomógł, powiem następnemu. Zobaczę w Internecie, spytam na forum. Nie mogę być przecież sam jeden, jestem przecież jednym z wielu, ktoś musi coś wiedzieć… Intuicyjnie czuję, że jest gdzieś ktoś, co wie co mi jest… Tak… To czasem trwa sporo czasu, ale kto zabrania pytać gdy ma się problemy? To nasze zdrowie, oczekujemy pomocy i ratujemy się jak umiemy. Każdy powinien to zrozumieć… Co nie???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz