Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 31 stycznia 2012

95.  Wiele czasu się swego czasu zastanawiałem, o co tu chodzi z tym Bogiem, dlaczego jest tyle religii, dlaczego są tacy co w Boga nie wierzą…
To było mniej więcej w tym okresie, gdy historię współczesną, poznawało się w dwóch wersjach. Wersji domowej i w wersji publicznej, czyli w szkołach, urzędach. Nie miało się z odpowiednimi służbami już wtedy doczynienia - jak kilka lat wcześniej,  ;-D  ale i też nie mówiło się o niektórych sprawach głośno.

Religia w której się wychowałem, też była podwójna. Też jeszcze nie było można legalnie o wszystkich różnicach mówić. Niby to była religia chrześcijańska, a jakby rozmieszczona w dwóch strefach czasowych. Byli w niej kapłani prawosławni, i katoliccy. Byli księża z powołania, skromni, uczciwi, wspaniali. Byli też tacy co mówili że być księdzem to taki sam zawód jak każdy inny. Nie mieli skrupułów w pogoni za kasą, za seksem, potrzebą posiadania dzieci. Żyjący ponad stan, jeżdżący drogimi zachodnimi autami.

Jako młody człowiek zacząłem się zastanawiać. Kim że jest ten Bóg, którego otaczają kapłani o tak sprzecznych światopoglądach. Kim że jest ten Bóg, którego jedni wierni, idą po mszy do knajpy, urządzają burdy, plotkują i jątrzą. A drudzy, cały czas są skromni, pobożni, dzielący się wszystkim co mają, sięgający aż prawie po dewocję.
Byłem już w pewnym okresie życia tak blisko ateistycznym poglądom, że, by nie popaść w schizofrenię, usiałem wybrać i się zastanowić, w co tak naprawdę sam wierzę. Wybrać jakiś światopogląd. Zacząłem czytać i poznawać świat pod względem różnych doktryn, wiar, religii. Hinduizm, Buddyzm, Katolicyzm, Islam, Judaizm… Zacząłem głębiej się w te religie wgłębiać.
Doszedłem do zaskakującego wniosku. Przecież ogólnie rzecz biorąc, przekazują one nam wiarę w tego samego Boga. Jedni są bardziej konserwatywni, bardziej skłonni do  doktryn. Inni zbliżeni do ateistycznych poglądów, bardziej liberalni. Ale Bóg, Stwórca, Wszechmogący we wszystkich tych wiarach jest ten sam… ;-D
Różni są tylko Prorocy, Święci, Duchowni. Uczniowie i Przywódcy. Więc doszedłem do wniosku, że tu nie chodzi o konkretną religię. Tylko o to, by jak najwięcej podporządkować sobie wyznawców… Czyli… Że to jest tak jak w polityce… ;-D
Czyli te święte wojny, patrząc już z perspektywy wieków, mogą być bardzo logiczne. Cesarzowie, Królowie, czy też inni Władcy, też wypowiadali wojny narodom, aby je po prostu podbić i czerpać z tego korzyści.
Wiedziałem już na czym stoję. Skoro na religię, tak samo jak i na ustrój w którym żyję, sam nie mam wpływu, to i nie ma nad czym się zastanawiać. „Wlazłeś między wrony, to kracz tak jak one”. Chcesz żyć w spokoju, poddaj się tłumowi… ;-D
A że uważam, że między Stworzeniem Świata, a tym co jest obecnie, istnieje jeszcze TO COŚ, więc wierzę w to, nazywając GO… Przeznaczeniem, Panem, Stwórcą, czasami Bogiem.

2 komentarze:

  1. Przepraszam, ale ci się coś poplątało. Nie porównuj hinduizmu i buddyzmu do chrześcijaństwa, judaizmu i islamu. Tego się da porównać. Albo słabo studiowałeś te religie, albo nic z tego nie zrozumiałeś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz, nie chodziło mi o Machometa czy Buddę i ich filozofię... Chodziło mi tylko oto, KTO WEDŁUG TYCH WIAR BYŁ STWORZYCIELEM ŚWIATA...
    Widzę, że nie za bardzo piszę komunikatywnie. Sory. Postaram się poprawić.

    OdpowiedzUsuń