Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 19 stycznia 2012

85.   Teoretyczne rozprawki psychologiczne – dawniej przed wiekami – zwane filozoficznymi…

Dziewczynka (Polka) się smuci w pewnym Skandynawskim kraju, bo jej babcia zmarła. Widać lubiła bardzo Babcię. Każdy normalny człowiek by tak powiedział…

Ale nie ten system!!! O nie … On wie lepiej i rządzi się innymi prawami. System kazał odebrać dziewczynkę rodzicom, bo dziecko musi być szczęśliwe. Zawsze uśmiechnięte, radosne i pozbawione trosk i stresu. Nie ważne jest, dlaczego tak się dzieje. Czy dziecko obejrzało smutny film, czy zamiast Barbie, dostała od rodziców misia, czy tatuś miał stłuczkę samochodem…
Zabrano dziecko rodzicom, bo nauczyciel w szkole, doszedł do wniosku, że to jest nie dobrze że się nie ona smuci i zawiadomił władze.    
Czyli co?
Jest w porządku gdy dziecko ma sprawdzian w szkole i się denerwuje.
Jest w porządku gdy wredna koleżanka powie drugiej, że ubranie ma złą metkę.
Jest w porządku, że chłopak rzuci dziewczynę, czy odwrotnie.
Jest w porządku jak uczeń dostanie złą ocenę ze sprawdzianu i płacze rzewnymi łzami. ???

            Ale jak dziecko martwi się, że mama pracuje długo i boi się że straci pracę. Że zjadło płatki zamiast pizzę. Albo że tata, czy ciocia zrobiła dziecku zdjęcie w łazience. To już jest złe?
            Powróćmy jednak do psychologii. Bo miałem pisać o jednym, a wychodzi jak zwykle… ;-D

Uważam że trzymanie dziecka „pod kloszem”. Czyli nie szczepienie, nie sprawdzanie uzębienia u stomatologa od dziecięcych lat. Unikanie każdej sytuacji stresowej, klepnięcia w tyłek gdy zajdzie taka potrzeba. Ogólnie mówiąc całe to wychowywanie bezstresowe i ustępowanie dziecku na co dzień - jest błędem.

            Przykładem jest moja córka, która w pewnym wieku była taka wredna i nieposłuszna, że musiała dostać kilka klapsów. A syn, młodszy od niej, nie tylko klapsa nigdy nie dostał, ale i potrzeby podniesienia na niego głosu nie było.
Więc nie może być mowy o jednakowym traktowaniu dzieci i o ocenianiu metod wychowawczych rodziców przez obcych ludzi, którzy znają tylko mały wycinek ich problemów wychowawczych.
 Dzieci mają różną wrażliwość. Mogą być skryte i zawistne, ale i kochane i naiwne. My dorośli też jesteśmy tacy. Mamy też, różnych pracodawców i kolegów w pracy. Bo tak już jest. Nie da się „włożyć wszystkich do tego samego worka”

Więc moi drodzy, czym jest to szczęście? Czy jest nam dane, czy musimy na nie zasłużyć. A może jak twierdzą niektórzy… Żebyśmy poznali czym jest szczęście, musimy wpierw przeżyć nieszczęście... ;-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz