Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 20 lutego 2012

110.  Pisałem już tu, na blogu o organizowanej już chyba trzeci raz miejskiej zabawie?
Jest organizowana latem. Są lampiony, gra zespół, ludzie tańczą na „płaszczatce”. A dookoła całe rodziny siedzą na kocach, jedzą kanapki i popijają najczęściej oranżadą…
Piękna sprawa. Kilka pokoleń w jednym miejscu, bawi się przy muzyce lub spędza czas jak na biwaku…
Myślałem że to są czasy minione, znane tylko z opowiadań, książek. A jednak nie, „Program Unijny” – programem. Ale to jest kultywowane, akceptowane i chętnie odwiedzane przez tłumy Białostoczan.
Nie ma straganów i piwa, a oni się bawią, cieszą i pytają kiedy będzie następna taka impreza… ;-D  
Ot czasy… ;-)))  Integracja całych pokoleń, a tu i ochrony jak na lekarstwo i pijaństwa nie ma i wnuczka bawi się z dziadkiem. Czy to nie piękne?... ;-D
Jeśli ludziom się zezwala na imprezy, to nawet tym z ratusza do głowy nie przyjdzie, że może się tak kulturalnie „społeczeństwo” bawić. ;-D
Nie bałaganiąc i nie zataczając się, tak jak z góry sądzą sceptycy zza biurka…  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz