Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 23 października 2011

22. Grabarka z jej dawnym klimatem, to już przeszłość… Gdy byłem tam prawie czterdzieści lat temu z rodzicami. Chyba w sierpniu, bo było ciepło. To tak jakbym się cofnął o 100 lat . Jadąc tam, widzieliśmy małe grupki ludzi z krzyżami zmierzające z pielgrzymką do Świętej Góry. Im bliżej celu, to grupy były większe. Jeden z krzyży niosło co najmniej pięciu mężczyzn, bo był bardzo masywny, duży, i ciężki.
Zajeżdżając na miejsce, przywitał nas harmider i wielki odpust z budami i tandetnymi towarami u stup góry. Obok stały namioty, wszędzie plątali się ludzie. Zwróciłem uwagę, na to, że oprócz źródełka, gdzie wszędzie na krzewach wisiały białe chusteczki, było czysto. Tysiące ludzi i każdy sprzątał po sobie… Ludzie siedzieli na kocach, spożywali posiłek, wielu klęczało i się modliło.

Nadchodził wieczór, mrok powoli rozświetlały nieliczne żarówki. Tłum powoli gromadził się obok drewnianej ślicznej cerkiewki. Każdy miał ze sobą palącą się świeczkę, małą dużą i się modlił. Z cerkwi słychać było głosy księży prawosławnych i przepiękny śpiew chóru. Ludzie stali, klęczeli, ale przeważająca liczba wiernych obchodziła cerkiewkę na klęczkach. Miny mieli pełne bólu, zamodlone i skupione. Każdy przecież przyszedł tu w jakiejś intencji. Widziałem w pobliżu ludzi chorych, na kulach i noszach. Wszędzie było słychać modlitewny szum wydobywający się z ust mijanego tłumu.  
W lasku przemykały cienie postaci prawosławnych sióstr zakonnych i popów w pięknych kosztownych, wyszywanych złotem szatach. Po całym lesie, ze świeczkami, stali, spacerowali, lub klęczeli modlący się pielgrzymi.
Nigdy w życiu nie byłem i nie uczestniczyłem w takim mistycyzm święcie. To co obserwowałem nie wydawało mi się realne. Chłonąłem ten klimat, bo wiedziałem, że kilka kilometrów dalej jest zupełnie inny świat. Jakże odmienny od zastałego tutaj. Byłem pewien że od setek lat nic się tutaj nie zmieniło.

Dawno tam teraz nie byłem. Ale z opowiadań wiem że komercja i blichtr obecnego świata dotarł i tam. Teren został ogrodzony, za wszystko trzeba płacić. Spalonej już cerkiewki nie ma. Na jej miejscu stoi podobna, ale kopia… Pielgrzymi niby zachowują się tak samo, ale wielu podgląda sąsiadów by robić podobnie i nie zwracać na siebie uwagi. Nie ma, nie ma już tego klimatu sprzed lat, gdzie każdy był sobą. Nie ma luzu, swobody, powodującego że każdy czół się nieskrępowanie.
Tylko namiastkę z tych lat, można odnaleźć w dawnych filmach. Te czasy minęły bezpowrotnie… Obok pięknych budowli, bogatych płotów, na nowoczesnych parkingach stoją teraz wygodne autobusy, auta. Tak jak wszędzie… Przyjeżdżają wycieczki, filmują i robią zdjęcia. A było to takie unikatowe miejsce…
Teraz, żeby zobaczyć coś wyjątkowego , poczuć dawny klimat, najczęściej trzeba pokonać tysiące kilometrów, bo w pobliżu pozostały już tylko  nieliczne, które nie poddały się komercji, żądzy pieniądza i masowej turystyce.

Zmiany, zmiany, zmiany… Takich czasów dożyliśmy, ciekawych, ale czy zawsze zmieniamy wszystko na lepsze?  Może czasem zostawić coś, co by samo ewoluowało, bez naszej ingerencji.
Tęsknię za tamtymi czasami, ale czy zawsze kieruję się racjonalnie? Byłem wtedy młody, zdrowy… Nie wiem, a może się mylę? ;-D    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz