Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 6 grudnia 2011

57. Kilka lat temu zwróciłem się z prośbą do mojej wspólnoty, czy nie mógłbym zamienić mojej niewygodnej piwnicy na inną, leżącą naprzeciwko schodów. Wiedziałem że moja choroba będzie postępować i będzie mi coraz trudniej manipulować przy drzwiach do niej. Miałem jeszcze siłę i po wyrażeniu przez wspólnotę zgody, przeniosłem się…                     
 Teraz po latach, gdy sam już nie mam siły, Kazano mi opuścić piwnicę i wrócić do starej, bo mieszkańcy klatki chcą tam stawiać rowery. Sam tego jak poprzednio już zrobić nie mogłem, więc musiałem poprosić o pomoc. 
Mam pewien żal.
Bo to nie o to chodzi że musiałem się znowu przeprowadzać. Ale o fakt że najpierw coś się daje, (miałem wtedy siłę) a potem zabiera (gdy tej siły już nie ma). Każdy zna, pewne mądre przysłowie ilustrujące taką sytuację…
Było to stresujące przeżycie dla mnie. Raz że dowiodła, po raz kolejny, że nie należy ufać sąsiadom. Drugie że poczułem się podczas przeprowadzki - kaleką, niepotrzebną, chorą. Która musi zdać się na kogoś, by zrobić to co się robiło kiedyś samemu. Poczułem się niepotrzebny. I mimo tego że ustaliliśmy z rodziną, że będę pomagał to i tak wszystko robili inni. Nawet mnie nie potrzebowali. Było… jest, mi bardzo przykro.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz