Łączna liczba wyświetleń

sobota, 5 stycznia 2013

                 256. Owszem, miło jest mieć w okolicy super market, galerię handlową. Gdzie można tanio i wygodnie kupić jedzenie, ubrania…
Gdzie można zjeść, a na czas zakupów zostawić swoich milusińskich pod czułą opieką opiekunów na placach zabaw. 
            Ale traktujmy to jako alternatywę, jeden z wielu pomysłów na spędzanie czasu… Stajemy się wygodni - galerie nam to zapewniają. Ale to nie może być sensem naszego życia.             Oglądajmy telenowele - ale niech one nie stają się celem, tylko jednym ze środków nieabsorbującego spędzenia czasu.
Korzystajmy z komputera, ale traktujmy go jako rozrywkę, źródło zdobywania wiedzy. A nie jako obowiązkowe zajęcie po pracy, czy maszynę do gier, bo sami staniemy się zakładnikami sprzętów i wirtualnej rzeczywistości.
Jest więcej czynników wpływających na nasze życie, rozwój, ewolucję. Są przyjaciele, rodzina, dzieci. One też potrzebują poświęcenia, pracy, nie zdajemy często sprawy jak wiele… Zamykamy się w pokojach, halach gdzie zarabiamy na utrzymanie domu, samochodu, na urlop.
A inni wykorzystując naszą naiwność, chęć spełnienia, podlizania, zaspokojenia swoich ambicji, potrzeb. - W gabinetach biur, w zaciszach domowych śmieją się z nas…
Oni mają wszystko, a my służmy im tylko - swoją pracą - do zaspokojenia następnego obiektu pożądania…  A gdzie w tym wszystkim jesteśmy my?
Czy to nie jest znowu pewna forma niewolnictwa? Żyjemy, pracujemy dla zaspokojenia potrzeb pana… A PAN ma mas w d…
On korzysta z milionów, miliardów. Omija płacenie podatków, żyje na nas i z nas, nie dając nam nic z siebie w zamian. Nosi się jak paw.
Wypłata, czy jałmużna? Pewność zatrudnienia, czy umowy śmieciowe? Walka szczurów, czy praca w miłym życzliwym zespole… Wykorzystanie, wyżymanie, pracownika do ostatniej kropli i wyrzucenie z pracy, - czy ścieżka awansu od sprzątaczki do dyrektora…
Muzułmanin musi choć raz w życiu udać się do Mekki. Musi się modlić kilka razy dziennie. Musi ofiarować przynajmniej raz w roku jałmużnę ubogiemu bliźniemu. Nie pije, nie pali. Umiera bez spowiedzi z całym garbem grzechów na plecach. To było by piękne, gdyby nie fakt świętej wojny. Zburzenia „dwóch wież” przy pomocy „samolotów” dla pokazania wyższości swojej wiary…
Czy tu czymś się różni chrześcijanin, który dla kasy, podlizania się zwierzchnikowi, wywali z pracy jedynego żywiciela rodziny? Czym się różni instytucja, która obala rządy innych krajów dla zachowania władzy i utrzymania się na rynku… Czy to jest ewolucja, czy to już jest bandytyzm… Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Syty nie zrozumie głodnego, bogaty biednego, zdrowy chorego…
Pytam więc… Czy sens naszego życia zależy w tej chwili od nas. Czy od tych co mają na nas jakikolwiek wpływ… Czy mają rację ONI, czy to co drzemie w nas, naszych genach, wychowaniu, naszych wartościach. 
Czy w tej chwili byłby możliwy zryw robotników, powstanie „Solidarności”? Czy teraz jesteśmy w stanie mieć swoje zdanie, mieć wpływ na swoje życie?
Możesz spróbować… Idź do dyrektora, menagera, właściciela i przedstaw swoje zdanie na temat działania firmy. Będziesz miał szczęście gdy zostaniesz przyjęty, wysłuchany i nie zwolniony… Najczęściej, jak masz swoje zdanie, to jesteś niebezpieczny, zagrażasz komuś, bo możesz awansować i zniszczyć przełożonemu karierę.
Ile to razy zostawałem ustawiany do pionu, skrytykowany, w momencie gdy byłem szczęśliwy że coś się udało, przyniosło zyski firmie, komuś pomogłem…
Nie chcę by zabrzmiało to patetycznie, ale za moich młodzieńczych lat, liczyły się nieco inne wartości niż teraz… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz