Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 8 października 2012

           215.  Otyłość dzieci…
Kawa była u nas o 16-. Do kawy ciastko, cukierek. Chipsy, oranżada kola na weselach. Młodzież ćwiczyła na lekcjach wf –u. Na lekcje chodziła lub jeździła rowerem. Gotowaliśmy sami, ze zdrowych wiejskich produktów. Nie było różowo, też był kryzys. Dzieci rodziły się w połowie lat osiemdziesiątych. Są szczupłe, wykształcone, mądre. Nie jest i nigdy różowo nie było. Ale myśmy myśleli i planowali.
Czyżby teraz coś się zmieniło?    
Teraz młodzieży brak jest wzorców do naśladowania od rodziców, bo ci nie mają czasu, są zapracowani i zestresowani..
Wymówka?
Bo winne są geny, a nie wychowanie, zdrowa kuchnia, myślenie o przyszłości swoich dzieci?
To nie Cola, Fastfoody,  złe jedzenie i brak gimnastyki i opieki... A co? Nie piwo, golonka i grille rozpychają nam żołądki?  
Wiadomo co lubią i często jedzą dzieci. Kuchnia zdrowa jest dosyć droga, ale czy nie warta poświęcenia? Owoce, warzywa, zdrowe odżywianie, aktywność fizyczna, brak stresu.
Alternatywą jest - dzieci szczupłe, pełne energii, zdrowe. Bo rodzice ćwiczą, dają im wzorce, nie zaśmiecają swoich brzuchów i umysłów. Mają czas na wytłumaczenie, a nie lekceważenie młodych ludzi, zagrożeń które na nich czyhają. Nie kasa jest najważniejsza, markety i media - tylko nasza mądrość i instynkt, który jeszcze gdzieś w środku nas drzemie.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz