Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 28 maja 2013

                 323.  Może się zastanawiacie, dlaczego często piszę o sąsiadach ze wschodu, o ich wierze, o tym że rozumiem ich mentalność, zachowania.
Wytłumaczę…
Choć jestem katolikiem, to w 75%  moich żył płynie krew prawosławna. Rodzice mojej mamy i babka ze strony ojca byli tej wiary…
Kiedyś było różnie. Zwłaszcza księża, wiarę prawosławną (i nie tylko), uważali za coś złego, wręcz za sektę.
Teraz to się zmieniło, chociaż u starszych księży to zachowanie można zauważyć i do dziś.             Wiem że to przykre… Stosunek kapłanów zmieniał się po moim przyjściu na świat… Ale tak było i jeszcze to pamiętam. Domyślam się w czym tkwi ta cała niechęć, ale teraz ją pominę bo nie chcę robić fermentu. To sprawa historyków…
Urodziłem się przy wschodniej granicy, na Białostocczyźnie. Od kiedyś te ziemie były kolebką nie tylko dla polaków, ale przede wszystkim dla Białorusinów, Ukraińców Żydów i Niemców. Ot, taki „Misz Masz…” społeczny.
Do dziś większość starych archiwów znajduję się za naszą wschodnią granicą, na Grodzieńszczyźnie. Tam były właśnie władze tego regionu.
Wychowałem się w śród ludzi z tych kręgów, otaczały mnie języki które uważałem do pewnego wieku za swoje. Miałem wiele kontaktów, nauczycieli i wiele przemyśleń. To dlatego czasem krew mnie zalewa, jak ktoś z zachodu Polski sprzedaje na nasz teren, swój prywatny, uniwersalny pogląd na wszystko i wszystkich, czego efektem stają się niesnaski w pokojowo nastawionym regionie...      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz