Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 września 2012

            198.  Czy świat po przyjściu wnuka / wnuczki, wywraca się nam o 180stopni? Nie mamy jeszcze wnuków, stąd te rozterki. Może na wyrost. ;-D
Wiadomo, że człowiek się cieszy, czeka przyjścia na świat potomka. Wiadomo też że trzeba pomóc matce, przynajmniej w pierwszych dniach po urodzeniu. Przecież to nasza krew… To mi się wydaje jasne, tak było po połogu i u nas...
Ja jako chory, patrzę w tej chwili, z punktu widzenia tego jedynie aspektu:
- Czy pojawienie się wnuka wpłynie na moje teraźniejsze widzenie świata i zacznę rozpieszczać dziecię kupowaniem zabawek jakie sobie zapragnie? Czy będę pytał co zje, jeśli mam tylko rosół, a wiem że odpowie że chce pizzę, frytki, colę i chipsy? Czy będę mówił że jest śliczne, mądre, wspaniałe, jeśli w rzeczywistości będzie miał „odstające uszy” i będzie rozstawiał rodziców po kątach? Czy to wpłynie na moje wydatki w „aptece”?
Oglądam filmy, obserwuję ludzi w parku i czasem szlag mnie bierze… Mówią - jaki słodki, jaki wesoły, śliczny bobas, a te dziecko jest jak najbardziej normalne, tak jak setki innych dookoła, takie jak były moje dzieci... Czasem dla mnie wydają się nawet wredne…  
Świeże babcie mówią - od razu chce się pomagać, jak gotuję dla dwóch to ugotuję dla pięciu, pomogę bo rynek pracy taki chwiejny a młodzi potrzebują pieniędzy…
 Kiedy to widzę i o tym słyszę to się zastanawiam, czy i ja taki będę? Mówią mi że tak - ale teraz to mi się nijak wierzyć w to nie chce… ;-D       

1 komentarz: