Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 13 sierpnia 2013

367.

         Zaprosiła nas Marysi rodzina na mszę po jej mamie. Już pół roku jak nie żyje… No cóż, taka kolej rzeczy, ale jak się jest coraz starszym, to myśli się o nieuchronności śmierci coraz częściej. Czas płynie coraz prędzej, wspomnień jest coraz więcej i chciało by się zatrzymać czas, by poznać dalsze losy najbliższych… Ich radości, troski. Pomóc im w najtrudniejszych chwilach, uczestniczyć w tych radosnych. Nie jest łatwo pomyśleć, pogodzić się z tym, że nieuchronnie zbliża się śmierć. Że nas pochłonie pustka, a bliscy wspomną nas tylko od czasu do czasu. Zresztą tak jak i my wspominamy swoich nieżyjących bliskich… Jesteśmy niezastąpieni, wszędzie nas pełno, chcemy rządzić, pomagać, spełniać plany, marzenia i… Następuje nagle nic, koniec, pustka… A może nie?... Może jest raj, piekło niebo… Może narodzimy się raz jeszcze jak mówią Buddyści? A może to tylko przechowalnia i obudzimy się kiedyś w innym wymiarze, w innym miejscu, innej planecie… W co mamy wierzyć?... Jest Bóg jedyny, ale jak i gdzie? Jest Tajemnica, wiara, dogmat. Ale cały świat ma inny swój, najprawdziwszy… Obojętnie gdzież byśmy się nie urodzili jest jakaś religia, w coś się wierzy… Tak - albo nie, jak mówią ateiści…  Być albo nie być jak napisał Szekspir... ;-D  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz