Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 24 kwietnia 2012


  147.  W nawiązaniu do poprzedniego tematu, opiszę dalej to co pamiętam. Napiszę że wieś kiedyś była przeludniona. Była komuna, więc o gospodarce rynkowej nie będę wspominać. Było ciężko, ale było o wiele lepiej jak przed wojną. Po upadku Stalina, Bieruta i Gomułki, gdy do władzy doszła ekipa Gierka, na wsi powiało prawdziwą odwilżą.
Nie będę opisywał miast, bo nie wiem jak było w stoczniach, hutach i kopalniach. Ale myślę że nie było aż tak źle jak opisują dziś „wczorajsi internowani”. ;-D
Na pewno wszędzie powiało swobodą, normalnością i nadzieją. Wszyscy myśleli że tak ma być… Tylko zapomniano o umowach Układu Warszawskiego i kredytach zaciąganych na zachodzie.
Ale te dziesięć lat mojej podstawówki i technikum wspominam z łezką w oku. Praca na wszystkich absolwentów czekała. Moja żona zaczynała pracę po ukończeniu technikum, w księgowości. Mój ojciec wyremontował dom, jeździł co raz nowym autem, zbudował pieczarkarnię, a świat oglądał w kolorze. Już nie był wrogiem i kułakiem, był szanowanym gospodarzem. Zginął w wypadku, może też zachłysną się swobodą, a może tak miało być…

Po upadku komuny przyszła solidarność, wolność, podróże po całej europie. To wszystko pamiętamy…

…Ale tym co zapamiętałem i wspominam, ukrywa się gdzieś zapamiętany lecz pragnący ukrycia, poryw dzikiego kapitalizmu, chamstwa w środkach masowego przekazu, dziczy w samorządach, gdy byłem radnym w Gminie…

Czy to wszystko było złe? Nie… Według teorii ewolucyjnej Darwina, wszystko opiera się na nauce poprzez doświadczenie i błędy. Tego wszystkim, w ówczesnych czasach nie brakowało… ;-D
Nie będę pisał o czasach dzisiejszych, bo każdy to pamięta. Jeden się nimi cieszy, inny pluje w brodę - jak to jest teraz mu źle. Ale jakby mu powiedzieć: - to masz to co miałeś wtedy, to zamienić się nie chce. Nawet i do swojej młodości wrócić nie chce.

Ja też narzekam, ale nie tęsknię za tym co było. Narzekam i opisuję to, co widzę teraz. A nienawidzę wszechobecnego rozpasania, chamstwa, nieliczenia się z nikim i krytykowania dla zasady. Tęsknię za tym, co widziałem dwadzieścia kilka lat za zachodnią granicą i myślę, czemu u nas tak nie może być?...
Kto i dlaczego, tego wszystkiego nas nauczył?...

Zobaczcie. Jak przystosowało się szybko rolnictwo. Jakie są teraz gospodarstwa… Gdy rolnikowi akurat takie zmiany nie leżą, lub sobie nie radzi, zajmuje się ekologiczną, regionalną żywnością, lub Agroturystyką. Żyje się na wsi o niebo lepiej niż kiedyś.
Inne są drogi, maszyny, kasa i możliwości. Uważam, że na wsi też żyje się o wiele spokojniej niż w mieście. Są problemy, owszem, ale jakby, ogólnie inne, mniejsze. Każdy sam bez armii specjalistów może z nimi sobie poradzić.

Dlaczego w miastach jest inaczej? Może to nie o to chodzi by „Kowalskiemu” zdechła złota rybka… By zniszczyć, i przejąć jego majątek i samemu stanąć na zgliszczach jego dawnego „imperium” z okrzykiem Kasa, kasa, kasa „Iber ale”…

A może dać do zrozumienia owemu Kowalskiemu, że może też coś osiągnąć finansując zakładowy żłobek i przedszkole przy jego firmie? Organizując uroczystości integracyjne, finansując jakieś lokalne zawody… Zatrudniając kogoś komu się nie powiodło, albo niepełnosprawnego chorego. Żyć wolniej, ale spokojniej, by każdy mógł za nim nadążyć. By celem była rodzinna atmosfera i wspólnota wszystkich pracowników. By człowiek miał jakieś zaplecze, żył w poczuciu bezpieczeństwa.

Pewnie wtedy i wzrosła by wszystkim stopa życiowa. Może z czasem młodzi ludzie zaczęli powielać wzorce swoich rodziców i powiększać swoje rodziny?
Kurde, jakby to było pięknie… ;-*     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz