Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 10 czerwca 2013

                329. Gdy zginął w wypadku mój ojciec ja miałem 18 lat a on 51. Ja byłem jeszcze uczniem zawodówki, on z mego punktu widzenia starszym panem. Teraz sam mam 54 lata… ;-D
I… Nie czuję się ani starszym panem, ani (pamiętając co myślałem w szkole), młodym, acz doświadczonym człowiekiem.   
Nie ma co ukrywać, mam już z górki i nie jestem młody - bez jaj. Mam zmarszczki, wzrok nie ten, pobolewa mnie tu i ówdzie. Może nie jestem jeszcze stary, średnia wieku przekracza siedemdziesiątką, ale  młodość mam już za sobą… Hipokryzją jest ubieranie się jak młodzieniec i używanie szkolnego języka. Te lata nie wrócą...  
Jednak i mój wiek ma też wiele zalet. Nie podlegam już „fali”, mam „dar przekonywania”. Mam „bagaż doświadczeń” i sporą wiedzę. Nie dam się nabrać „na plewy”. Nie muszę uczestniczyć w walce szczurów, mam pewien dorobek, dorosłe dzieci i sporo (jako rencista) czasu.
Jednak nie jestem już młody, jak próbują mi wmawiać życzliwe i zazwyczaj już starsze osoby. Oj nie… ;-D   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz