Łączna liczba wyświetleń

piątek, 7 czerwca 2013

             328. Muszę się niestety zgodzić z zarzutami dotyczącymi sprawy - że gdy ktoś dopcha się już do stołka, rozsiądzie w swoim gabinecie traci kontakt z rzeczywistością.
No bo jak się skontaktować, wysłać m@ila i się pożalić, zwrócić na coś uwagę, opieprzyć, gdy wszystko jest ochraniane. Osobiście skontaktowanie się z posłem, graniczy z cudem, a z ministrem niemożliwe. Jak powiedzieć że źle się dzieje, coś jest nie tak, obiecał co innego, a robi co innego? No nie ma jak… Nie dopuszcza do niego ochrona, bariery, zabezpieczenia.  
Jak może spojrzeć prosto w oczy polityk recydywista, gdy zbierając głosy wyborców jest go wszędzie pełno, a gdy już zdobędzie stanowisko, zaszczyty, ma gdzieś wyborców i mówi że nie dają mu pracować i tylko krytykują…  
Tylko że według definicji, administrator państwowy jest służącym tych co go na to stanowisko wybrali. Czy coś tu nie gra, czy tylko ja jestem zgrzybiałym, idiotą który nie rozumie takiej demokracji?
Ach… Już wiem… Wszystkiemu winna krótka pamięć wyborców. Bo gdyby nie to, szybko by się z takimi gośćmi rozliczono i zapanowała normalność…
Macie szczęście panowie władza, możecie nadal robić swoje. Tłum wybacza i ma sklerozę. Jesteście bezpieczni… ;-* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz