Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 15 czerwca 2014

                468. Otwierając biznes, będąc pracodawcą, chcemy by pracowali u nas ludzie kompetentni, oddani pracy, co by powielali nasze wzorce i mieli podobne zdanie do naszego.
Robimy castingi, zapraszamy na rozmowy kwalifikacyjne, przeglądamy CV, listy motywujące. Jesteśmy pewni, że zatrudniamy odpowiednich ludzi, na odpowiednie stanowiska. Obrastamy w piórka, gdy interes przynosi zyski, zastanawiamy się nad przyczynami gdy następuje stagnacja.
Jesteśmy pewni, gdy popadamy w kryzys, że przyczyną są pracownicy. Zaczynamy na nich oszczędzać, mniej płacić, zwiększać wymagania, czas pracy…
Nie zastanawiamy się czy wymagania są słuszne, sprawiedliwe, liczy się tylko cel do którego dążymy, bo to my jesteśmy szefami…
Ja chyba zostałem wychowany w innych czasach, czytałem inne lektury, obracałem w innych kręgach, bo zauważam coś dziwnego…
- Im człowiek jest bardziej związany z firmą, jest traktowany sprawiedliwie, dostaje godziwe wynagrodzenie, urlop, premie i nagrody za nadgodziny. Jeśli za wprowadzanie nowości podwyższające zyski jest doceniany, to w firmie panuje rodzinna atmosfera, pracuje się wydajniej i samoistnie podwyższane są standardy względem siebie.
Pracownik, jak każdy człowiek, ma swoje problemy, zainteresowania, potrzebuje dowartościowania i pewności jutra. Ma on swoją rodzinę, czasem ktoś zachoruje, źle się uczy. Jest niegrzeczny, albo jest nieprzeciętnie zdolny potrzebujący większej gotówki i więcej czasu do rozwoju. Tak jak w każdej komórce rodzinnej… Jednak ma też i swój rozum.
Widzi jak robi mu się wodę z mózgu, nakłania do walki szczurów, namawia do rozwoju firmy kosztem jego zdrowia, czasu poświęcanego rodzinie. Tak się dzieje w wielu dużych zagranicznych firmach.  
Pracowałem u wielu pracodawców. Jednak największą  korzyść ze mnie mieli, gdy i oni dawali coś od siebie. Podchodzili po ludzku, okazywali zrozumienie, wymagali, ale i premiowali moje wysiłki. Gdy zachorowałem, dostałem cały pakiet socjalny. Dzieci na święta dostawały paczki. Zapraszany byłem na festyny, imprezy integracyjne, dni otwarte, a czasem na zwykłe pogaduszki.
Wtedy czułem się dowartościowany i dawałem bardzo wiele firmie. Teraz widzę, że coraz mniej jest szefów, firm, które potrafią słuchać swoich pracowników. Dla których liczą się tylko zyski, a pracownika traktuje się jak rzecz, którą można wymienić jak części w maszynie… Ludzkie uczucia przestają się liczyć, a zaczyna dominować pogarda. Pracownika wykorzystuje się do granic możliwości a potem zwalnia, zatrudniając drugiego, świeżego. Zapomina się o jego potrzebach, kredytach, rodzinie, czy zadowoleniu, zdrowiu i odpoczynku. Pracodawcy zapominają że gdyby nie pracownicy, firma by nie mogła funkcjonować. Ogólne zezwierzęcenie obyczajów wchodzi do norm dnia codziennego w pracy...
To mi się bardzo nie podoba, bo słyszane są takie opinie, że w tych samych konsorcjach na tych samych stanowiskach w innych krajach, dostaje się inną wypłatę, ma się więcej wolnego, stres jest mniejszy i wymogi znacznie niższe. Ciekawe dlaczego?... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz