Łączna liczba wyświetleń

środa, 26 lutego 2014

           441. Na jednym z forów zauważyłem taki temat – „Ile to jest dla mnie dużo pieniędzy” 
Dla mnie teraz to jest tyle ile w tej chwili mamy z moją żoną, czyli do 3 tysięcy. Nie zawsze tak było… Zaczęło się dobrze.
Małżeństwo, dzieci, w gospodarstwie dostatek... Potem przyszedł kryzys, „Solidarność” choroba… Z kryzysem można było sobie jakoś poradzić gdy się miało zdrowie, ale gdy przyszła choroba to tylko usiąść i płakać…
Niestety, to nie z moim charakterem.
W szpitalu wreszcie odpocząłem… Zdałem sobie sprawę, że te wartości co miałem odeszły w kont. Teraz zaczęło się liczyć coś innego. Rodzina, dom, miłość, zdrowie… Musieliśmy się przeprowadzić do miasta, bliżej szpitala. Wyszedłszy z niego zaraz pojechaliśmy zaraz do pracy w Niemczech i zaczęliśmy zarabiać na spełnienie naszych planów…
Tak, ale by nie było za łatwo doczepiła się jeszcze do mnie depresja i nerwica…
Myślałem że to normalne, diagnoza, przeprowadzka, inne życie. Jednak nie, zaczęła cierpieć rodzina. Zaczęła się bieda, spłacanie kredytów, kształcenie dzieci, nowy dom, nowe miejsce, inne problemy… Te pieniądze co zarabialiśmy w Polsce i te z wyjazdów, ledwo starczały na życie.
Właściwie nie starczały. Pomagała nam moja mama…
Gdy dzieci dorosły, zaczęły się wyprowadzać, zostawało nam coraz więcej pieniędzy. Gdy znalazł się kupiec na gospodarstwo i sprzedaliśmy je, wreszcie odetchnęliśmy. Mieliśmy dom, samochód, wykształcone dzieci szukające pracy i spokój finansowy.
Nie miałem tylko jednego - zdrowia.
Nie dam rady już pracować, jednak zmobilizowałem się fizycznie i pojechaliśmy na 25 rocznicę ślubu - na pierwszy urlop w życiu, do Grecji. Potem, oszczędności na czarną godzinę, premie, jubileuszówki żony, trzynastki, każdy grosz oddaliśmy na „Wyprawę” (bo taką dla mnie była), wycieczkę do Tajlandii, na 30 rocznicę ślubu.
Czyż nie powodzi się nam teraz dobrze?
Znowu wydaliśmy wszystko, ale niczego nie żałujemy…
Była praca, czasem ponad siły, diagnoza, choroba, depresja. Wychowywanie i kształcenie dzieci, kupno mieszkania i odbicie się od dna… Jak to życie potrafi zaskakiwać.
A myśleliśmy że już nic dobrego was w życiu nie spotka… A jednak. 
Mamy radość z dzieci, choroba daje żyć, mamy czas dla siebie, kochamy się i… byle by było tak jak najdłużej…Tak, choroba zmienia ludzi, ale i daje motywację gdy ma się dla kogo żyć…
Nadzieja, planowanie, marzenia… Nigdy nie rezygnujmy z nich, bo mogą się kiedyś spełnić...
…………………………………………………………………………………………………………

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz