Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 4 marca 2014

          443. U nas kawę pije się najczęściej po posiłku, do jakiegoś słodkiego deseru. Ta chwila lubi być celebrowana... ;-D Ja mielę ziarna w ręcznym młynku, żona zalewa wrzątkiem w zaparzaczu i opuszcza sitko by po chwili oprócz zapachu, można było delektować się smakiem, aromatycznej świeżej kawy...
Nie, nie potrzebujemy jej by się rozbudzić, ale by usiąść razem przy stoliku, uśmiechnąć się do siebie, porozmawiać i zjeść coś słodkiego. To trwa tak z 30 lat…
Kiedyś na wsi było to o 16 godzinie, teraz gdy mieszkamy w mieście i żona pracuje na zmiany to albo o 12.30 albo 15.30. Pora się nieco zmienia, ale celebracja nie...
Nie pijemy kawy gdy musimy się śpieszyć, co się odwlecze to nie uciecze...
I tak sobie myślę, że... Niech ktoś mi powie, że nie jesteśmy bogaczami. Kogo stać na taki luksus by podczas dnia w spokoju usiąść, porozmawiać, podelektować się kawą i potem rozejść się do swoich zajęć... Nie jesteśmy bogaczami, ale tak jak kawę, życie należy celebrować, bo jest takie krótkie i upierdliwe... Czy ktoś nam tego zazdrości? Proszą bardzo o naśladowanie...
Życie jest takim, jakie je sobie zaplanujemy, myśmy zaplanowali je właśnie tak... ;-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz