Pracowaliśmy z
żoną czasami ponad siły, sami szukaliśmy pracy i w kraju i zagranicą. Uczyliśmy
się języka by zarabiać godnie. Nie mieliśmy urlopów. Żona pracowała w weekendy,
po hurtowniach, sprzątała, porządkowała ogrody…
Teraz mieszkamy
centrum miasta przy szpitalu w nowym pięknym bloku. Mamy co jeść, czym jeździć,
chodzimy do kina. Czasem pojedziemy na wycieczkę, jestem w programie
szwajcarskim i dostaję za darmo lek warty krocie. Żona kończy studia, o których
marzyła, a nie było jej kiedyś na nie stać. Sami do wszystkiego swym rozumem i
rękami dochodziliśmy.
Dzieci
pokończyły studia. Jedno z dzieci ma dwa fakultety, drugie dyplom Polski i
Duński. Trzeci, jak to w życiu, jest naszą czarną owcą. Zdolny jak diabli, ale
artysta ze swoim zdaniem, chodzący z głową w chmurach. Bez skrupułów wyciągał
od nas pieniądze gdy studiował w Krakowie, do tej pory spłacamy jego kredyt
studencki. Dziwne, ale kibicujemy mu dalej. Czemu - jest naszym synem… Musi być
nas, na to stać…
To nasze
osiągnięcia. Jednak mi spędza czasem sen z powiek fakt, że, zbliżając się do
trzydziestki jeszcze nic nie osiągnęły. Nie mają rodzin, dzieci, dobrego,
płatnego zajęcia… Czy my
zrobiliśmy do diabła coś nie tak? Źle je wychowaliśmy, wpoiliśmy złe systemy
wartości.
Przez ich
nieustabilizowane życie, i nasze jest jakieś tymczasowe… Już nie jesteśmy
młodzi, chcielibyśmy doczekać wnuków, zarobionych przez nie - ruchomości i nieruchomości…
Moje siły już
się kończą, SM daje o sobie znać. Dopóki jeszcze mam siły chcielibyśmy gdzieś
pojechać, coś zobaczyć, pobawić się z wnukami.
A tu słyszymy -
dałem sobie jeszcze kilka lat, nie śpieszy mi się, jakoś to będzie, oj mamo...
My w ich wieku
mieliśmy już rodzinę, rodziły się nam dzieci, pracowaliśmy…
To nam się
śpieszy by jeszcze przed śmiercią nacieszyć się sukcesami dzieci…
Tak, to mi się
czas kończy. To ja jestem już coraz starszy, bardziej chory i słaby...
Niby jestem
szczęśliwy, że czegoś mimo choroby dokonałem, ale jest wokół mnie jakaś pustka.
Czuję jakbym czegoś zapomniał…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz