Wykorzystać cały
ten system, się wykształcić i wyfrunąć do normalnego świata. Gdzie może byłbym
przez pewien czas obcym, ale by mnie szanowano. Znalazł bym sobie miejsce w
społeczności gdzie moja wartość zależała by od mojej pracy, włożonego wysiłku,
zachowania. Po okresie próbnym miałbym pełny pakiet socjalny.
Kiedyś nie było może
tyle wolności, ale był szacunek, ludzie byli milsi przyzwoitsi. Bardzo
sympatycznie wspominam rządy Gierka. Bo po pierwsze kierownictwo zakładów pracy
było przewidywalne. Nie było takiego kultu pieniądza. Nie rządziła bezwzględna
konkurencja, a myślano bardziej o rodzinie, jej potrzebie, zdrowiu. Po prostu o
człowieku…
Byłem wtedy
dzieckiem, ale przecież widziałem jak z kopyta wszystko ruszyło do przodu po
rządach Gomułki.
Mówi się długi,
Gierkowska propaganda, ale ojciec w początkach lat siedemdziesiątych kupił za
swoją pracę Fiata, kolorowy telewizor. Za kredyt który nie był dla rodziny
pętlą na szyi, odnowił dom, pobudował pieczarkarnię. Jasne że cały ten bum
gospodarczy potrzebował nowych fabryk, hut, cementowni itp. Itd. Zaciągane były
na to kredyty. Olbrzymie kredyty… Ale były one spłacane. Błędem było to, że
uwalniając gospodarkę w jednym końcu, nie pozwalano rozwijać się jej w innym
miejscu. Za dużo chciano kontrolować. Ale i tak, czułem się wtedy mniej
kontrolowany przez system, bardziej swobodny, niż teraz, niby w wolnym kraju, w
którym nic mi się nie należy…
Przesadzam? Nie
wydaje mi się że aż tak bardzo. Wtedy każdy był pewny jutra. Nie był
wykorzystywany. Inwestował zdrowie, finanse, swoje siły w kraju. Nie myślano o
wyjazdach za chlebem. „Ziemia Obiecana” była tu… A teraz… Przepisy, polityka,
kary, złośliwości, prowokacje, niszczenie przeciwników, haki… Ten jest OK. co
nic nie robi, a każdy w pracy jest zagrożeniem…
Przesadzam? Nie
wydaje mi się że aż tak bardzo… ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz