Jak można ocenić ucznia poprzez
testy. Owszem, można dowiedzieć się czy uczeń zna, albo nie zna odpowiedzi na
zadane pytanie. Ale nic więcej…
Czy jest inteligentny, czy tylko
udaje? Czy ma wiedzę, a może ściągnął? Czy buntuje się udając kogoś innego, czy
jest geniuszem?… Kółko, krzyżyk, tabelka, punkty…
Jak można poznać ucznia, gdy go
się nawet nie widziało na oczy i jest się w komisji oddalonej o setki
kilometrów od jego szkoły…
Jak się pisze wypracowania,
rozwiązuje zadania to można poznać czy ktoś się starał. Czy ktoś poprawiał,
wahał się, kreślił…
Czy rzeczywiście szukał
odpowiedzi, a może już ją znał? Czy jego błędy można złożyć na karb stresu? A
może jego wiedza była rzeczywiście poniżej normy. Przecież taka ocena płynie na
całe życie ucznia - wybór szkoły, zawodu, przyszłości…
W szkołach coraz więcej jest
testów. Czy taki test da prawidłową odpowiedź? Moda to, czy wygoda? A jak
wygoda to komu? A gdzie w tym wszystkim jest obiektywizm? Spojrzenie na indywidualizm
ucznia, ekscentryczność, zainteresowania?
Czy nauczyciel to wyrobnik,
robotnik, a może biznesmen? Strażnik finansów które idą za uczniem?
…A może to obdzielanie ziaren od plew, oraz powołanie,
wychowywanie i służba? …
Za dużo w tym wszystkim
przepisów, wytycznych, paragrafów. Człowiek w tym wszystkim ginie… Uważam że
edukacja zbłądziła i idzie po bezdrożach.
Uważam tak jako rodzic,
obserwator i były uczeń… ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz