Nauczyciel
po tych pozorach, ocenia jego iloraz inteligencji, potencjał intelektualny. Nie
zadaje już często sobie trudu, sprawdzenia jego rzeczywistej wiedzy - kierując się stereotypami…
Nauczyciele, choć powinni
podchodzić do uczniów indywidualnie, to wciąż padają ofiarą schematycznego
myślenia.
Zrobiono na przykład takie
doświadczenie: Tych samych uczniów ucharakteryzowano, przebrano i pokazano
grupie nauczycieli. Ci co byli ubrani schludnie, czysto, mieli krótką fryzurę,
nie mieli takich ekstrawagancji ja na przykład kolczyki. Byli oceniani bardzo
pozytywnie. Uważano że są zdolni, nie będą przysparzać kłopotów wychowawczych,
poważniej patrzą na świat, są pracowici…
Jednak ci sami uczniowie ubrani w glany, z długimi włosami i kolczykiem w uchu,
byli odbierani już przez nich o wiele negatywnej, a wręcz ze strachem. O czym
to świadczy?
Czyżby nauczyciele nie lubili
indywidualistów, innego myślenia, spojrzenia na świat, wiedzę, pracę, poczucie szczęścia?
Nie powiem że nauczycieli nie
rozumiem. Ale każdy wiek ma swoje przecież prawa… Moje dzieci też miały długie włosy,
chodzili w glanach, się buntowali. Ja jako rodzic to rozumiałem, korygowałem te
zachowania, tłumaczyłem, dyskutowałem…
Wyrośli na mieszczących się w normie
ludzi… Czyżby wykształconych pedagogów przerastało to, co każdy rodzic wie
intuicyjnie? ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz