Łączna liczba wyświetleń

środa, 14 listopada 2012


         235.   Z zainteresowaniem obejrzałem reportaż o życiu małych ludzi. To w brew różnym opiniom całkiem spora społeczność… Choroba ich spowodowana jest złą budową genów, czyli ich mutacją.  
Pod koniec programu, mimowolnie powstało pytanie: Czy to można leczyć, czy można coś zrobić by żyło się im wygodniej. A może nie pozwalać by mali ludzie się w ogóle rodzili…
Jeśli badanie prenatalne, ujawniło by, że ktoś urodziłby się karłem, to można by przecież temu zapobiec poprzez aborcję…
Nie było by wstydu, zarówno rodziców, co i samych karłów, w szkole, w pracy… Bo przecież Oni są inni, niepełnosprawni…
Zadałem sobie pytanie… Jak by postąpili ludzie bogaci... Jak postąpili by ludzie chorzy i niepełnosprawni… A jak sami ludzie mali?
Ludzie zdrowi patrzą na nich czasem z pogardą, litością, dokuczają im, nie traktują poważnie. A to są przecież tacy sami ludzie jak my, tylko dwa razy bardziej muszą się starać by ich zaakceptowano i doceniono. Prowadzą firmy, mają rodziny, płacą podatki… Czy człowieka czarnego należy wybielać? Człowieka na wózku eliminować ze społeczeństwa?
Czy w ogóle należy zadawać takie pytania…
Owszem, jak się da i ten ktoś wyrazi na to zgodę, to należy pomóc. Ale dyskryminować z tak błahego powodu – że jest inny…
Punkt widzenia jak zwykle zależy od punktu siedzenia. Od bogactwa, zdrowia, urody. Jeśli ktoś traktuje siebie normalnie, zaakceptował siebie takiego jaki jest, jakim się urodził. To czy na siłę musimy stwarzać instytuty, tworzyć leki, by przyznać że to sami zdrowi ludzie nie potrafią z tym faktem sobie poradzić?
Ludzie niepełnosprawni, mali, świetnie sobie sami z tym radzą. Tylko ludzie w pełni sił wymyślają jakieś bariery, niedogodności. W meblu można skrócić nóżki, dodać kółka, przedłużyć pedał. Jeśli ktoś siebie zaakceptował - mówi że takim go stworzył Bóg, to gdzie leży problem? … 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz