153. Cd… Nie zrywaliśmy się z rana skoro świt. Nie
było takiej potrzeby. Jaskinie otwierali o godzinie dziewiątej i dziesiątej.
Chcieliśmy pojechać do tej, co zwiedzanie odbywało się łódkami po podziemnych rzeczkach
i strumieniach. Ale w Czechach też mają Święto Pierwszego Maja więc nawet na
dwa tygodnie wcześniej było wszystko zarezerwowane.
Pojechaliśmy
więc do tej najdłuższej, gdzie zwiedzanie trwało ponad dwie godziny i o tej co
miała groty w których można było wybudować z powodzeniem
kilkunasto-mieszkaniowe bloki mieszkalne. Były to Sloupsko-Sosuwskie jaskinie i
Katerińska. To było coś wspaniałego, zwłaszcza że nigdy w żadnej jaskini nie
byliśmy. W pierwszej przewodnika trzeba było nam tłumaczyć. Za to w drugiej,
był wspaniały i rozumieliśmy 90%.
Spotkaliśmy
wielu turystów, byli nawet z Grodna na Białorusi oddalonego kilkadziesiąt
kilometrów od Białegostoku. To tak jakby sąsiedzi zza ściany… ;-D
Bardzo nam się
podobały serpentyny którymi jechaliśmy i wspaniałe widoki na góry. Naprawdę
warto było się pomęczyć by to wszystko zobaczyć. Wszyscy zadowoleni i
szczęśliwi wróciliśmy do Brna gdzie zjedliśmy i wyprawiliśmy się na wieczorny
spacer po piwnicach, gdzie serwowano wspaniałe, świeżutkie, Czeskie piwo!!!
To naprawdę nie jest to
piwo sprzedawane u nas z puszki czy butelki. To piwo z małych piwnicznych
browarów nalewane do kufla. Jest w Białymstoku na szczęście kilka miejsc gdzie
serwowane są podobne piwa. Już, naprawdę rzadko sięgam po piwo z marketu, bo
mam w pamięci smak i wygląd, tego kuflowego, do którego sama ślinka i to tylko
na samą myśl mi cieknie… Cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz