Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 maja 2012


150.    Cd…
 Z Łodzi, po śniadaniu, wyruszyliśmy w kierunku granicy z Czechami. Jechaliśmy Gierkówką i dwupasmówką, prawie aż do Bielska Białej. Tam zrobiliśmy większy postój na tankowanie, odpoczynek i obiad.
Przyzwyczaiłem się, że uzupełniam bak na stacji BP. Jedni mówią że to sugestia i lipa, ale ja uważam, że na paliwie z tej firmy, na litrze paliwa robię najwięcej kilometrów. Tankowałem na innych stacjach, a i owszem, ale z tego paliwa byłem najbardziej (oprócz ceny ;-D) zadowolony.
Przy stacji stała nowiutka, z drewnianych bali zbudowana karczma. Serwowała ona kuchnię Śląsko-góralską. Byliśmy na początku trochę sceptycznie do niej i tej kuchni nastawieni. Ale nasze obawy się nie sprawdziły. Naprawdę, mogę polecić pstrąga na którego się tam zdecydowaliśmy. A i inni jedzący tam różne posiłki ludzie, widać byli zadowoleni.

Gdy przekraczaliśmy granicę i kupowaliśmy winietki na Czeską autostradę, zabraliśmy do Brna, dwójkę autostopowiczów, którzy brali udział w uczelnianych rajdach do Wiednia, Bułgarii i Włoch. Sporo takich studentów w specjalnych strojach i z plakietkami mijaliśmy po drodze. Nasi pasażerowie, z satysfakcją i zadowoleniem machali do nich przez okna naszego samochodu. Oni już na dzień dzisiejszy, limit kilometrów będą mieć zaliczony.

No i Brno…    
Byliśmy tu już, więc niczym nie zostaliśmy zaskoczeni. Zajechaliśmy pod dom „naszych gospodarzy” i udaliśmy się z Nimi do knajpy na świeże, kuflowe, wspaniałe, Czeskie piwo…
Cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz