Łączna liczba wyświetleń

środa, 9 maja 2012


151.    Cd…
Przez cały czas pobytu mieliśmy piękną, gorącą, słoneczną pogodę, a dzięki lekkiemu wiaterkowi, także i komfort towarzyszący zwiedzaniu. W pierwszy dzień w stolicy Moraw - Brnie, zadecydowaliśmy że pojedziemy do Lednicy. Do pięknego, niedawno odnowionego kompleksu pałacowo parkowego, gdzie spotkamy się z naszymi, ewentualnymi, przyszłymi teściami… ;-D
Mimo pewnym obawom córki, spotkanie minęło w miłej i sympatycznej atmosferze. Pałac okazał się budowlą większą iż Pałac Branickich w Białymstoku, a zespół parkowy nie do obejrzenia w jeden dzień. Było pięknie, a po obejrzeniu pałacu, palmiarni, przepłynięciu łodzią po parku i obejrzeniu tresury ptaków drapieżnych, udaliśmy się wszyscy na obiad.
Aby stało się zadość tradycji, zamówiliśmy z Marysią knedliki z gulaszem i sosem. Porcje okazały się spore, więc po spróbowaniu też smakołyków od swoich sąsiadów, najedliśmy się solidnie.
Potem pojechaliśmy do domu rodziców Martina. Tam, mimo że my mówiliśmy po Polsku, a Oni po Czesku, z czasem dostroiliśmy się tak, że nie mieliśmy kłopotów w porozumiewaniu się.
Na wieczór, jako że produkowane jest tam wspaniałe Morawskie wino, udaliśmy się do piwniczki, gdzie także i Martin miał swoje gąsiorki ze swoim winem. Spotkało się nas tam sporo, więc po spróbowaniu wielu win, ze szczepów winogron i tych starych tradycyjnych i nowych, wszyscy weseli, mając już w „czubie” rozeszliśmy się do domów grubo po północy.
Nie dziwcie się, że opisuję wszystko po łebkach, ale tak się składa, że była to bardziej nasza prywatna wizyta… Więc sory… ;-D
Cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz