Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 10 września 2013
387.
Ciekawa sprawa. Mam wielu znajomych za granicą. Odwiedzają nas często, mamy
kontakt internetowy… Ale jak żyję, nikt nas nigdy nie zaprosił do siebie. Do
Stanów, Kanady, Australii… Nigdy nikt nie powiedział, nawet żartem - „A
moglibyście nas odwiedzić, zobaczyć jak żyjemy… Tak, ci ze wschodu często
zapraszali - nie jeździliśmy bo nas nie był stać. Może się jeszcze wybierzemy.
Ale ci zza oceanu jakby się bronili rękoma i nogami przed nie daj Boże
zaproszeniem nas do siebie. Ba… Nawet rodzinie, która miała adres, zabraniała z
kimkolwiek się nim dzielić… To chyba jest przywara wszystkich Polaków i tego ich
stanu umysłu… - A nie daj Boże przyjadą i trzeba będzie im szukać pracy,
zajęcia, pomóc… ;-D Chciałbym tu uroczyście oświadczyć. Nie bójcie się, nigdy
nie chcieliśmy do Was przyjechać i zawracać Wam dupy… To jest za daleko i mamy
jeszcze tyle godności, by o nic Was nie prosić. A tym bardziej o pracę… Znamy
język, żyjemy w Europie, na co nam jest wasza laska, strach, gdy doskonale
sobie radzimy sami… Mieszkacie za daleko, nawet gdybyśmy mieli chęć, czas i
pieniądze by Was odwiedzić, to jest tyle wspaniałych miejsc na świecie w które
w pierwszym rzędzie chcielibyśmy pojechać… ;-D Owszem zdarzyło się kiedyś że
prosiliśmy Wasze rodziny o adres, ale chcieliśmy tylko napisać wam kartkę na
święta… A tak kontakt się urwał, żal pozostał… I coś jeszcze… Obojętność na
was, wasz los, na wszystko co Was dotyczy… Chcieliście tego, to macie…
Patriotyzm, miłość do ojczyzny, więzy rodzinne… Pic na wodę… Jesteście nam,
miejscom które pamiętacie, znajomym - obojętni… Za wiele czasu i wody w Wiśle się
przelało, byśmy o Was pamiętali… Żegnajcie. ;-*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz