198. Czy świat po przyjściu wnuka / wnuczki,
wywraca się nam o 180stopni? Nie mamy jeszcze wnuków, stąd te rozterki. Może na
wyrost. ;-D
Wiadomo, że człowiek
się cieszy, czeka przyjścia na świat potomka. Wiadomo też że trzeba pomóc matce,
przynajmniej w pierwszych dniach po urodzeniu. Przecież to nasza krew… To mi
się wydaje jasne, tak było po połogu i u nas...
Ja jako chory,
patrzę w tej chwili, z punktu widzenia tego jedynie aspektu:
- Czy pojawienie
się wnuka wpłynie na moje teraźniejsze widzenie świata i zacznę rozpieszczać dziecię
kupowaniem zabawek jakie sobie zapragnie? Czy będę pytał co zje, jeśli mam
tylko rosół, a wiem że odpowie że chce pizzę, frytki, colę i chipsy? Czy będę
mówił że jest śliczne, mądre, wspaniałe, jeśli w rzeczywistości będzie miał
„odstające uszy” i będzie rozstawiał rodziców po kątach? Czy to wpłynie na moje
wydatki w „aptece”?
Oglądam filmy,
obserwuję ludzi w parku i czasem szlag mnie bierze… Mówią - jaki słodki, jaki
wesoły, śliczny bobas, a te dziecko jest jak najbardziej normalne, tak jak setki
innych dookoła, takie jak były moje dzieci... Czasem dla mnie wydają się nawet wredne…
Świeże babcie
mówią - od razu chce się pomagać, jak gotuję dla dwóch to ugotuję dla pięciu,
pomogę bo rynek pracy taki chwiejny a młodzi potrzebują pieniędzy…
Kiedy to widzę i o tym słyszę to się
zastanawiam, czy i ja taki będę? Mówią mi że tak - ale teraz to mi się nijak
wierzyć w to nie chce… ;-D
brak komentarza to też komentarz
OdpowiedzUsuń