166. Tak sobie myślę,
gdy czasem oglądam różne śniadaniowe i nie tylko, programy w TV. Że widzę
niezbyt przyjemną tendencję w tych programach. Czasami celebryta, to znaczy gość
znany/a z ekranu, najczęściej z kupą szmalu, przychodzi do studia ubrany/a jak
szmata. Gdy otworzy usta by się wypowiedzieć, to nie wiadomo czy się śmiać czy
płakać. Żadnego szacunku dla innych, dla telewidzów i rozmówców. Dla mnie,
czyli – Janusza, od razu to się rzuca w oczy. Jestem inaczej wychowany…
W domu, przy
prywatnych rozmowach, w prywatnym gronie, możemy czuć się swobodnie, (ale też
bez rozciągniętych dresów czy papilotów). Ale jak już wychodzimy na zewnątrz,
szanujmy swój język, swoje poglądy, wykształcenie nauczycieli, czy prezydenta. Ubierzmy
się godnie do okoliczności. Możemy być oryginalni, ale niech te ubranie nie
będzie stare, pogniecione i z wypchniętymi kolanami… To jest przecież żenujące.
A jak jest na
ulicy, w pubie, sklepie? Jakże często spotykamy się z takimi ludźmi.
Najczęściej są olewani, tak jak i oni olewają nas.
Jesteśmy jednak,
coraz bardziej obojętni na takie sytuacje i niestety ten stan postępuje. Zniżamy
się do poziomu tych swobodnych, świadomych swoich praw, chamskich buców…
Kurde, ja też
ewoluuję na przestrzeni lat i się zmieniam. Piszę to, bo widzę że też chamieję…
Oglądając te programy, widzę te niekorzystne tendencje u siebie i zaczynam się
wstydzić…
Myślę że to
dobrze. To dobrze wróży… Jak ja to widzę, to może jeszcze ktoś inny to zauważy, że takie
zachowanie, taki styl… To wstyd i
żenada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz