-
To co to za życie...? Zaakceptować?
A
czy jest jakieś inne wyjście?
Ranić
ludzi, siać złość, odpychać innych? Czy to jest poprawne…?
Świat taki jest jaki jest, taki
był od wieków i ludzie mimo swojej ułomności idą dalej. Trzeba cieszyć się tym
co jest, dawać przykład innym to może jeśli nie Tobie, to innej bliskiej Ci
osobie ktoś kiedyś pomoże. Może wymyśli lek, nie wolno go zrazić swoją złością,
trzeba zachęcić. Złość mamy w Rządzie, Parlamencie i kto na tym dobrze
wychodzi? Tak... - Nie my...
Ja mam wokół swoich bliskich, dla
nich żyję i nie będę im swoimi cierpkimi słowy psuł dnia... Miałem depresję i „czyniłem
zło” przez czas jakiś i powiedziałem w końcu - DOŚĆ!!! Poszedłem się leczyć.
Moja filozofia jest taka: Świat
się nie zawali gdy w złości i cierpieniu wyzioniemy ducha... To nawet nie
zostanie zauważone.
Ale gdy akceptując to, damy
trochę radości innym… Swoim optymizmem zarazimy innych, uśmiechem damy
przykład, to myślę że zostaniemy zapamiętani jako ludzie cierpiący, ale pogodzeni
z losem, spokojni i radośni.
Może takie moje przesłanie pomoże też i
innym pogodzić się z chorobą, trudami, losem. Może taki człowiek będzie
przykładem i nie będzie rozsiewał złych fluidów na otoczenie, ale wręcz
odwrotnie... Nie chciałbym być zapamiętany jako zgorzkniały chory facet, mąż i ojciec. Chcę zostawić po sobie dobre
wspomnienia i pamięć że mimo pewnych przeciwności pogodnie umiałem spojrzeć w
przyszłość i na rzeczywistość...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz