408. Ileśmy ciekawych rzeczy myśmy przeżyli!!!
Jako pierwsi w gminie mieliśmy zmywarkę do naczyń, mikrofalówkę, krajarkę do
chleba, elektryczną maszynkę do mięsa, kosiarkę do trawy… Tak, to dzięki
wyjazdom do Niemiec… Zobaczyliśmy że można żyć inaczej i „zdobywaliśmy” te „luksusy”.
Oszczędzaliśmy czas, dzieci uczyliśmy innego życia, innego myślenia… Hodowaliśmy
owieczki, doiliśmy krowę. Hodowaliśmy pieczarki, uprawialiśmy rolę. Cały czas
razem, wymienialiśmy się w wielu pracach. „Raz żona nosiła spodnie, raz ja” i
nikomu czapka z głowy nie spadła. Teraz ja stoję przy kuchni, a żona zarabia i
co?... Tak, to jest partnerstwo…
Wiele radości a i czasem stresu
dawały nam dzieci… To normalne. Ale też namawialiśmy ich do wyjazdu do innych
szkół, poznawania miejsc... Jak wasze dzieci dają radę? Och to trzeba mieć
odwagę. Nie boją się, nie strach wam? - Nie raz słyszeliśmy te słowa…
Ale i my uczyliśmy się daleko od
domu, mieszkaliśmy w internacie, więc to było dla nas zwyczajne… Tak powinno
być… Dzieci były w szkole szanowane nie dlatego że miało bogatych rodziców,
tylko za to, co sobą reprezentowały. A teraz? Szkoda gadać…
Uważam że życie powinno być
ciekawe. Każdy powinien móc poznawać nowych ludzi, nowe miejsca, światopoglądy,
religie… Nic nie widzieć, nigdzie nie być, to nie chcieć wiedzieć…
Zazdrościć, „kopać dołki”, poddać
się kultowi pieniędzy… A jak przyjdzie choroba, kalectwo, tragedia? Kogo ma się
wtedy koło siebie? Trzeba mieć kogoś „co nadaje na tych samych falach”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz