Mama
dała mu za przykład jednego sąsiada, rodzinę drugiego… Jeden bił żonę dla
zasady prawie codziennie, znęcał się psychicznie nad nią i dziećmi, ale rodzina
była we wsi szanowana i zamożna. Inny sąsiad kilka razy w tygodniu się upijał,
Wszystko było na głowie żony i dorastających dzieci. Ale tu też rodzina była
szanowana, pracowita i mimo wszystko radząca sobie ze wszystkim w życiu…
No
tak, tyle że wszyscy byli niewykształceni, zachowywali się jak wszyscy dookoła,
nie znali nic co by ich wyróżniało i słuchali tego co ludzie im opowiedzą.
Jego
interesowały inne rzeczy. Oryginalnie myślał, układał to sobie w głowie, uczył
i się kształcił. W końcu pomyślał - mam gdzieś taką „normalność”, gdzie tacy ludzie
stanowią normę, a na jego patrzą jak na dziwoląga. Przestał się tym przejmować.
Został
uznanym w Polsce i zagranicą twórcą, zarabia sporo, rozwija…
A
wieś podupada, starzeje, zarasta, znika.
Co
jest normą, a co nie? To co mamy dookoła?
Czy
człowiek ma kryć swoje zainteresowania, marzenia, plany? Swoją oryginalność,
zamiłowania, inność? Przecież każdy jest inny, więc w czym rzecz?
By
wygłaszał formułki wyuczone w szkole, wypełniał testy, wygłaszał tylko to co
jest normą, a resztę tematów zamiatał pod dywan? Przecież tak już się nie da… Najwyższy
czas to sobie uświadomić. To co jest normą dla jednego człowieka, społeczności,
nic nie znaczy dla drugiej… Sory, ale takie myślenie to patologia…Zacznijmy doceniać i szanować to co mamy, a nie wytykać palcami i śmiać się z pełnowartościowej "inności" - innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz