193. „- Niezły film wczoraj widziałem.
- Momenty były?
- Masz…”
Tak, to był film na telewizyjnej Stacji
- „Ale kino” – „Niebieskie jak morze czarne” z 1973r. Myślę że był nawet lepszy
i bardziej przystępny, niż przysłowiowy Miś” Barei. Normalnie boki zrywać…
Wspaniale poprzez wątki kabaretu wplatane w fabułę filmu, przedstawiał władzę, jej
sposób myślenia, realia i czasy ówczesne. Naprawdę polecam… Kilkadziesiąt minut
wspaniałej zabawy.
Teraz coś z innej beczki:
Wiecie jak powstają niektóre moje
wpisy na blogu? Bardzo prosto… ;-D
Coś usłyszę w mediach, na forach
internetowych, od sąsiada, czasem historię z mojego życia która mnie bulwersuje,
zaciekawi, wzruszy i umieszczam ją na blogu. Dodaję do tego komentarz, mój
punkt widzenia i wpis gotowy.
Ale…
Jeśli piszecie Blog, lub macie
zamiar pisać, pamiętajcie o jednej rzeczy…
Gdy czyta to osoba z drugiego
końca świata. Gdy czyta to piszący, wydaje się wszystko grać…
Ale gdy czyta to osoba z grona
znajomych i rozpozna w opisie historię ze swego życia, coś co go spotkało,
słowo które z jego ust padło. Odbiera to co zostało napisane bardzo
emocjonalnie i osobiście. Te opisy, te konsternacje i zaskoczenie w niektórych
sprawach i rady. Tak najbardziej te rady… Czyta tak, jakby otrzymywał je
bezpośrednio ode mnie… Wiecie jak, i że, to może wkurzyć?...
O tym niestety nie wiedziałem i
nawet nie pomyślałem, Teraz już wiem…
Podobnie jest gdy czyta to osoba
znająca obydwie strony. Nie wie co dotyczy bezpośrednio tego kogoś, a co jest
zaczerpnięte z for, mediów i opisów z mojej głowy. Ma mętlik, fałszywy obraz w
głowie, jest zakłopotany. Czasem niestety powstają z tego nawet niemiłe plotki…
Hmmm… I jak tu pisać Bloga? Czy
pisać? Czy rzucić wszystko w p… mać?
Najpierw zacznę od przeprosin.
Pisałem o sprawach co smucą, radują, dziwią i bulwersują mnie, moich znajomych
i przyjaciół. I myślę, było by wszystko w porządku, gdyby nie mój język i
sposób wypowiedzi. W pewnych wypadkach krzywdzący… No…
Można było by pisać o tych
sprawach inaczej… Bo te wpisy, nie tylko bulwersują i wkurzają, albo w innych
przypadkach radują tylko kilku ludzi. To są sprawy dotyczące całych grup, czasem
narodów. Pisze się o nich wszędzie, dlaczego ja bym miał ten temat omijać… Samo
pisanie nie jest czymś złym, ale ta forma… Zdałem sobie sprawę z tego, gdy
zwrócono mi na to uwagę.
Przeczytałem trochę
wcześniejszych postów i zauważyłem, że ten język który czasem na postach
wytykam, istnieje i niekiedy w moich tekstach. Głupio się teraz czuję…
Pewnie krzywdy wielkiej tym
pisaniem moim nikomu nie zrobiłem. I dzięki Bogu... Krzywdę największą zrobiłem
sobie, bo straciłem przyjaciela. ... No cóż poszło w eter, nic na to nie poradzę. Będę pewnie pisał dalej, bo widzę
że to mi pomaga. Muszę tylko się zmienić, zmienić język. Tylko jak to mam teraz
zrobić?...
Jeszcze raz napiszę i się ukorzę.
Jeśli swoim pisaniem uważacie że naruszyłem Waszą godność i prywatność,
przepraszam. Nie pomyślałem…
Jeśli zauważycie, że to się w
jakiejś formie powtórzyło, dajcie proszę mi znać, mogę na to po prostu nie
zwracać uwagi. Nieodzywając się do mnie przez tydzień, miesiąc rok, nic nie
zmieni, może tylko pogorszyć sprawę… ;-/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz