37. Co do tematu wpływu efektu cieplarnianego na naszą planetę, to mam mieszane uczucia. No bo tak. Niby pogoda dziś czasem nas zaskakuje, lodowce topnieją. Ale i kiedyś, za czasów mego dzieciństwa, była bardzo podobna pogoda do dzisiejszej.
Pamiętam straszną, czarną chmurę huraganu co zwiała nam dach z pieczarkarni. Kilkukrotne oberwanie chmury, kiedy woda ciekała zewsząd strumieniami i zalała kopalnię gliny z koparką. A raz pamiętam, taką wichurę, która u sąsiadów powyrywała z korzeniami wielkie stare drzewa.
Z kolei, u ciotki, na Dojlidach, po przejściu trąby powietrznej trzeba było remontować dom.
Słupy wysokiego napięcia pogięło tak, jak nieznośne dziecko zabawki.
Słupy wysokiego napięcia pogięło tak, jak nieznośne dziecko zabawki.
U dziadków, Supraśl wylewała co roku. Tak samo jak Narew. Teraz media mówią o tym zjawisku powódź. Nikt niczego nie budował na tych zalewowych terenach.
Po kilkunastu latach spokoju, zapomniano jednak, że na te tereny często wkraczała woda i zaczęto budować na nich całe osiedla. Uważam że to głupota i że ktoś zbił niezłą kasę na tym interesie.
Burze bywały często takie, że grzmot następował po grzmocie. Bardzo często piorun uderzał w komin lub wyrobownię w cegielni, koło domu. Raz podczas stawiania werandy, pamiętam że burza była rano, po południu i wieczorem. Było wtedy upalnie i parno. Będąc u dziadków podczas żniw, pamiętam taki upał, że godzinami z braćmi ciotecznymi nie wychodziliśmy z rzeki.
Także i zimy, były wtedy mroźne i śnieżne. Takie że trudno z rana było wyjść z domu, bo śnieg leżał powyżej klamki. Drogę odśnieżały nie tylko spychacze, ale wielkie Stalince i pługi wirnikowe. Pamiętam, te głębokie kaniony ze śniegu, którymi chodziło się do szkoły… ;-D
Bywało czasem tak zimno że trzeba było twarz obwiązywać szalikiem, by sobie czegoś nie odmrozić i szkoły pozamykane z powodu mrozu i śniegu na wiele dni.
Ja bym poczekał jeszcze z wszczynaniem paniki. Klimat jest nieobliczalny i na przestrzeni wieków, tak się już zdarzało. Nikt nie mówił wtedy o efekcie cieplarnianym… Ja bym się skłaniał raczej do tego że to są anomalie pogodowe, występujące i powtarzające się co kilkaset lat.
Jednak i ja pamiętam o tym, że państwa rozwijające się i bardzo rozwinięte, uwalniają do atmosfery wiele substancji szkodliwych. Nie tylko mam na myśli wielkie huty i fabryki. Ale olbrzymie fermy rolnicze. A tamy i ingerencję w przepływy wielkich rzek? Wiele nieodwracalnych szkód zostało tak wyrządzonych. Trzeba to koniecznie kontrolować, bo to one wpływają bezpośrednio na klimat i nasze najbliższe otoczenie.
Gdy mamy wątpliwości, co do efektów powstawania takich właśnie budowli i przedsięwzięć, należy wszczynać alarm i bić głośno w dzwony!!!
Pamiętajmy jednak i o tym, że wulkany, trzęsienia ziemi, wybuchy na słońcu i inne rzeczy wpływają na klimat panujący na ziemi. Nie wszystkim mediom i naukowcom należy wierzyć, bo bywa często i tak, że zachęceni olbrzymimi profitami, mówią to, co wielkim koncernom jest na rękę.
C'est la vie, jak mówią Francuzi… ;-D Jeszcze trochę pożyjemy na tym łez padole, ja Wam to mówię… ;-)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz