Łączna liczba wyświetleń
czwartek, 22 sierpnia 2013
374.
Wychowywanie dzieci… Wpajaliśmy dzieciom zasadę: Jak nauczyciel, ksiądz,
dorosły nie ma racji to i tak ma rację. Po co młody człowiek ma się buntować, stresować,
gdy i tak na to nie ma w tej chwili wpływu, lepiej ironizować zbagatelizować…
Nie mówiło się przy dzieciach złych słów o innej rodzinie, pedagogu, urzędniku.
Chory, ubogi, obcy, był u nas zawsze uprzywilejowany i zrozumiany. Dzieci same decydowały
o swojej przyszłości. Miały zdolności artystyczne, to w tym kierunku, w miarę
możliwości się ich kształciło. Doradzaliśmy im, ale nie nakazywaliśmy. Umieliśmy
się dzielić, udzielać społecznie i ciężko pracować. Mamy więc nadzieję że
przekazaliśmy to też naszym dzieciom… Uczyliśmy też dzieci dystansu do siebie,
do świata, do dóbr. Nie otaczaliśmy się zbytkami i chyba dzieci też nie mają
ambicji, wyrywania innym stołków spod tyłków za wszelką cenę. Takie zachowania
nas brzydzą. Brzydzi na ignorancja, brak tolerancji, niesprawiedliwość i wykorzystywanie
swego stanowiska… Z taką filozofią jak nasza, żyje się ciężej, ale o ile życie
jest bardziej satysfakcjonujące. Mówimy zawsze… Złota do grobu nie zabierzesz, a
to co masz w głowie tak... Tym co sprawia, że choć przez pewien czas jesteśmy
nieśmiertelni, są nasze postępki… Ja chciałbym być zapamiętany jako dobry człowiek
i tak staram się postępować…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz