Nie,
nie potrzebujemy jej by się rozbudzić, ale by usiąść razem przy stoliku,
uśmiechnąć się do siebie, porozmawiać i zjeść coś słodkiego. To trwa tak z 30
lat…
Kiedyś
na wsi było to o 16 godzinie, teraz gdy mieszkamy w mieście i żona pracuje na
zmiany to albo o 12.30 albo 15.30. Pora się nieco zmienia, ale celebracja
nie...
Nie
pijemy kawy gdy musimy się śpieszyć, co się odwlecze to nie uciecze...
I
tak sobie myślę, że... Niech ktoś mi powie, że nie jesteśmy bogaczami. Kogo
stać na taki luksus by podczas dnia w spokoju usiąść, porozmawiać, podelektować
się kawą i potem rozejść się do swoich zajęć... Nie jesteśmy bogaczami, ale tak
jak kawę, życie należy celebrować, bo jest takie krótkie i upierdliwe... Czy
ktoś nam tego zazdrości? Proszą bardzo o naśladowanie...
Życie
jest takim, jakie je sobie zaplanujemy, myśmy zaplanowali je właśnie tak... ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz