Z drugiej strony
słychać… A jedzenie lubisz?... Smaczny jest rosół z kury która biega po polu? Smaczna
słoninka i mięsko ze świnki smalonej na podwórku słomą? Jakim prawem można
zabronić rytualnego uboju zwierząt ludziom innych nacji, gdy od tysiącleci tak nakazuje
im ich religia?
To tak jakby –hostie-
wypiekały piekarnie obok bułek, chipsów i paluszków. Mięso świńskie serwować muzułmanom,
a krowie hindusom…
Chcemy jeść
naturalne, ekologiczne, świeże, pachnące produkty. Wielkie ubojnie, zakłady mięsne,
specjalistyczne firmy mające zapisany zysk „w nazwie”, tego nam nie dadzą. Ich
odbiorcy to supermarkety, sieciówki, dyskonty… Jak najtaniej, jak najwięcej, szybko i ładnie…
Czy to się śmiać
już złego, czy płakać? Chcesz żeby zwierzęta ubijała wyspecjalizowana firma, to
pożegnaj się z naturalnym, tanim ekologicznym jedzeniem. Biznes to biznes.
To jest chore, a
ta choroba się nazywa schizofrenia, psychoza.
Jak inni tak robią
to i my, świńskim pędem, ogon do góry i szybko w ich ślady… U nich to zadziałało,
politycznie się sprawdziło, to i u nas się przyjmie. Będą na nas przychylniej
patrzeć…
A że inny
region, inna kultura, inne obyczaje?...
… Przesądy,
najważniejsze są przecież dotacje,
fundusze, dopłaty…
Jednym ciśnie
się na usta piosenka „Many, many, many” i filozoficzny dogmat „Państwo jest
najważniejsze”.
Drudzy nucą „Gdzie
te prywatki” i marzą by jak dawniej, Państwo dało w końcu odetchnąć rodzinie i
jednostce, i nie wtrącało się do wszystkiego… ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz